czwartek, 26 stycznia 2012

Służące czyli mały krok, a ile zmienia

Moja dzisiejsza podróż do Łodzi okazała się może nie super wygodna, ale za to udało się ja całkiem nieźle umilić. W jedną stronę lekturą "Requiem dla snu", a w drugą filmem. W takich warunkach to można sobie podróżować :) Byle ciepło było. Film sprawił mi dużą przyjemnośc, wyobraźcie sobie jaka była moja frajda gdy po powrocie do domu okazało się, że żona odebrała z poczty paczkę - Media Rodzina przysłało mi egzemplarz książki do recenzji. Przyjemność będzie więc jeszcze zwiększona, a za czas jakiś spodziewajcie sie nie tylko recenzji, ale i konkursu.
Ileż to już wzruszeń i emocji przeżywaliśmy oglądając na ekranach filmy na temat rasizmu. "Służące" nie dają nam nic nowego, ba - nawet w warstwie konstrukcji i scenariusza większość rozwiązań jest ograna. A mimo to nie tylko się ogląda, ale i wzrusza!
Akcja niespieszna, historia mało skomplikowana, dużo obyczajowej i towarzyskiej otoczki sąsiedzkiej z małego miasteczka na południu Stanów. Choć przecież równie dużo czasu twórcy filmu poświecają różnym historiom rodzinnym mieszkanek miasteczka z białej klasy średniej, nasza uwaga i tak koncentruje się na ich służących. Te na których opiera się nie tylko prowadzenie całego gospodarstwa, które wychowują dzieci, ale też w milczeniu znoszą wszystkie poniżenia i podkreślanie nierówności. W to środowisko, gdzie nikt nie chce żadnych zmian wkracza młoda dziewczyna Skeeter. Po studiach, z marzeniami o pisaniu od razu zauważa różne rzeczy, które ją dziwią, na które nie chce się godzić. Pomysł by napisać książkę, która szczerze pokaże światu jak wygląda życie na południu z punktu widzenia służących na początku wcale nie wzbudzi entuzjazmu u przepytywanych na te okoliczność. Czy książka powstanie i czy cokolwiek może zmienić? Zobaczcie sami. Kawałek wielkiej historii USA, ale widzianej z perspektywy mieszkańców prowincjonalnego miasteczka. Rasizm, uprzedzenia, dzielenie wszystkiego na dostępne tylko dla białych, a osobno dla czarnych, wyzysk, ale też miłość, tęsknota i wiele emocji. I humor! Choć nie zaśmiewamy się może do rozpuku, na szczęście historia nie jest też jakoś bardzo dołująca - to raczej opowieść z pewną nutką optymizmu, sentymentalna i ciut przesłodzona (bo uproszczona).
Mimo niespesznego tempa, pewnej staroświeckości, ta historia ma dużo uroku. Na pewno jest dobrze zagrana - naszych bohaterek trudno nie polubić, trudno im nie współczuć, ale nie jest to przesadnie wymuszane. Octavia Spencer i Viola Davis są świetne i wcale się nie zdziwię gdy jedna z nich zgarnie Oscara (stawiam na Spencer za rolę drugoplanową, choć Davis była lepsza - ale przegra chyba z Żelazną Damą). Kobiety nie użalają się nad sobą - większość z nich przyjmuje swój los jako coś oczywistego (choć przecież bolesnego), ale gdy szala goryczy się przeleje będą potrafiły zaryzykować po to by coś zmienić, by komuś pomóc...  
Dwie i pół godziny i nawet na chwilę trudno powiedzieć, że się nudziłem. To się ogląda drodzy państwo! Spokojnie do postawienia na półkę obok innych tego typu produkcji - niby sztampowych, ale dzięki pewnemu specyficznemu stylowi opowiadania i przede wszystkim grze aktorskiej zapamiętanych na równi z Oscarowcami. "Smażone, zielone pomidory", "Skrawki życia", "Kolor purpury", teraz "Służące". Te filmy są do siebie podobne nie tylko dlatego, że w centrum są kobiety i że opowiadają o podobnych czasach...  

9 komentarzy:

  1. Na "służących" byłem w kinie. Książka jest w moich planach, ale tych ciut dalszych :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale książki nie czytałeś, co?
    Film sobie obejrzałam w święta, z siostrzenicami, im się bardzo podobało, mnie było mało, mało, mało. No co poradzić, że książka zawiera więcej: przemyśleń, wątków, więcej wszystkiego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Octavia Spencer zgarnie Oscara, bo Davis ma marne szanse ze Streep i Close, chociaż kto wie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka mnie zachwyciła, film zadowolił, bo jak się historię już zna, to ciężko paść na łopatki, ale nie było siary. Za to Iron Lady zachwyciła i kibicuję Meryl.

    OdpowiedzUsuń
  5. A co dostałeś z Media Rodzina? Czuję się, jak w autobusie, zapuszczam żurawia, a i tak nie widzę, co facet obok czyta :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. no właśnie Służąceu nas wydane przez Media Rodzina... radocha spora

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaa, to gratulki, wstrzelili się idealnie

    OdpowiedzUsuń