wtorek, 14 listopada 2023

Zatoka Francuza - Daphne du Maurier, czyli ach uciec gdzieś...

Po dwóch książkach Daphne du Maurier, którymi się zachwycałem, wreszcie przychodzi jakieś otrzeźwienie - no to było aż niemożliwe by podobało mi się wszystko spod jej pióra, skoro popełniła tego sporo, a większość z tego miało opinię raczej czytadeł dla gospodyń domowych. Nadal stwierdzam że jest w tym jakiś urok, elegancja, tym razem jednak zabrakło zarówno tajemnicy, jak i jakiegoś sensownego pomysłu na fabułę. 

Czułem się trochę tak, jakbym czytał jakiegoś Harlequina, bo tam zachowanie bohaterki i styl w jakim się o niej pisze byłby pewnie bardzo podobny.
Może to kwestia tego, że akcja umiejscowiona jest w wieku XVII, mamy w tle dwór króla Anglii, ale te postacie, ich funkcjonowanie wydaje się albo sztywny albo też znowu zbyt współczesny, mało pasujący do epoki. Oczywiście to ocena subiektywna i powodem rozczarowania było nie tylko to, a raczej fabuła.


Można by ją bowiem streścić w dwóch zdaniach: znudzona lady Dona St. Columb postanawia na jakiś czas uciec na wieś. W jej życie wkrada się fascynująca zmiana za przyczyną pirata, który grasuje po wybrzeżu Anglii i upodobał sobie właśnie okolice jej posiadłości. Ha! Wiadomo że ktoś prowadzący życie ryzykowne, pełne przygód, ktoś owiany aurą tajemnicy, odważny, a w dodatku szarmancki, przystojny, inteligentny, będzie ciekawszy niż mąż po kilku latach od ślubu. Zwłaszcza gdy jedyne rozrywki jakie może zapewnić żonie to wychodzenie na przyjęcia, do knajp i na polowania. Żyła intensywnie, nawet w atmosferze skandalu, ale to wszystko jej się znudziło, ma już dosyć nawet tej siebie rozrywkowej, oddającej się kochankowi... 

I tak pod przykrywką tęsknoty za prawdziwą wolnością, Dona zaczyna romans i coraz bardziej szaloną przygodę, nie licząc się z konsekwencjami. One przyjdą tak czy inaczej, ale nie chce o nich myśleć. W tej chwili mogłaby porzucić całe dawne życie, dzieci, męża, majątek. Co z tego że za kilka lat by żałowała, wydaje jej się że warto.
No nie wiem, może paniom wydaje się to wszystko nie tylko przekonujące, ale i pociągające, dla mnie jednak to tylko bajeczka głupiutka, nierealna, przykrywająca pięknymi słowami nudę i pragnienie zmian. Gdyby napisał to facet o mężczyźnie, natychmiast oskarżono by go nie tylko o zdradę, złamanie przysięgi, zniszczenie rodzinie życia, krótkowzroczność, myślenie jedynie członkiem itd. itd. A o kobiecie? A proszę - piękna opowieść o tęsknocie za swobodą i płomienną miłością, o poszukiwaniu prawdziwego szczęścia. Ach jakie to puste i naiwne. Żeby jeszcze w tym jakaś głębia była psychologiczna, coś ciekawego, ale nie, tym razem du Maurier wykąpała to jedynie w scenach przygody, opisach ptaków morskich oraz nutce strachu o ukochanego...  

No tym razem nie porwało niestety. Ale jeszcze będę polował na tą autorkę, bo przecież nie czytałem najsłynniejszych jej utworów, czyli  Rebeki i Ptaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz