niedziela, 19 listopada 2023

Opowieści wigilijne - Marzena Rogalska, czyli w taką noc niedobrze by ktoś był sam

W okolicach świąt Bożego Narodzenia zawsze mamy wysyp powieści pełnych zapachów choinki, pierników, barszczu, pełnych ciepła, wybaczenia, miłości i drugich szans. Czasem bywa ckliwie, może i sztampowo, ale lubimy takie historie, szczególnie w grudniu. Właśnie wtedy, gdy marzy nam się nie tylko odpoczynek lecz i czas dobrze spędzony z bliskimi, bez przepychanek, z życzliwością i radością z prezentów. Ja również postanowiłem w tym roku wejść trochę w takie klimaty, by potem przekazać te książki na organizowanych przez siebie wymiankach - niech cieszą też innych.

Zaczynam od Marzeny Rogalskiej i przyznam że to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, a że ten zbiorek stanowi tak naprawdę jakiś dodatek do jej powieści, poczułem się zaciekawiony. Z jednej strony pewnie czytelnicy jej książek ucieszą się z kolejnych odsłon z bohaterami, których już znają, ale z drugiej, tak jak dla mnie, to zaproszenie do wejścia do tego świata. Pełnego dramatycznych wydarzeń, ale i również pełnego ciepła, przyjaźni, wsparcia. W sagach prowadzonych przez kolejne dekady najciekawsze jest właśnie czerpanie z siły swoich przodków: rodziców, dziadków, próby naprawiania jakichś błędów, odkrywanie jak można uleczyć jakieś rany.


I tak oto w 5 opowiadaniach przeniesiemy się do Lwowa w roku 1909, do Oranu w roku 1945, do Krakowa w roku 1950, 1979 i wreszcie 2004. Każdy z tych tekstów można czytać osobno, ale łączą je niektóre postacie, jak rozumiem bohaterowie powieści Rogalskiej, w których możemy poznać szerzej ich losy. Tu jest tylko malutki wycinek, skupiamy się jedynie na tej jednej wyjątkowej nocy przed Wigilią, gdy cały świat przygotowuje się do świąt. Niektórzy jednak wcale się na nie cieszą, gdy smutek, tęsknota lub po prostu samotność tak mocno ich doświadczyła, że nie chcą udawać radości, czy też zarażać smutkiem innych, odrzucają więc wszystkie zaproszenia. Czy to dobrze? Czasem po prostu trzeba jakiegoś impulsu, by jednak przełamać jakieś bariery w nich samych. I o tym są właśnie te opowiadania. 

O tym jak dobro może odpędzić rozpacz i nadać na nowo sens życiu. O tym jak świadomość obecności kogoś kto o tobie myśli ciepło, daje nadzieję i dodaje radości. Nawet dla niewierzących, ten czas bywa ważny, bo łatwiej uwierzyć jest w nowy początek, w drugą szansę. To nie za każdym razem są słodkie historyjki z happy endem, zawsze jednak jest w nich ta iskierka, która pozwala na rozpalenie potem większego żaru. Miłość, nadzieja, przyjaźń to wartości, które mocno są tu obecne. Rogalska ciekawie wykorzystuje okoliczności historyczne, miejsca, jednak zawsze najwięcej uwagi poświęcając swoim bohaterom i temu co jest w ich sercach.  

Przy pierwszym tekście ocierałem łzę wzruszenia, przy innym uśmiechałem się pod nosem, żaden mnie nie rozczarował. A całość połknąłem w jeden wieczór - to chyba dobra rekomendacja, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz