sobota, 25 listopada 2023

Zabójca, czyli wystarczy trzymać się planu

Po dłuższej przerwie powolutku znowu wracam do Netflixa i pewnie jeszcze parę rzeczy tam wypatrzę, choć nadal mam takie poczucie, że większość z tych rzeczy które się tam pojawiają najlepiej wypadają w zwiastunie. Wydmuszki, w których treści tak naprawdę jest niewiele, a ma przekonać do nich ta śliczna otoczka, która sprowadza się do kilku dobrych scen... Z Zabójcą Davida Finchera trochę tak właśnie jest - w ramach ładnej zewnętrznej oprawy ma nas też skusić nazwisko reżysera i niezła rola Michaela Fassbendera. Zwiastun zapowiada trzymający w napięciu thriller, a tymczasem...


z tego napięcia niewiele w oryginalnym dziele pozostało. Wybrane sceny pomontowane odpowiednio zapowiadają tempo, emocje, a całość tak naprawdę ogląda się raczej spokojnie, raczej z ciekawością niż zaciskając z nerwów palce. Nie tylko dlatego, że historia jest przewidywalna - skoro ktoś nadepnął na odcisk facetowi zajmującemu się zabijaniem na zlecenie, próbując zagrozić jego ukochanej i to w jego prywatnym domu, przecież oczywistym jest że tego tak nie zostawi. Wie że ci ludzie mają kasy tyle, że nie wystarczy przed nimi próbować uciec - trzeba im stawić czoła. Pracował dla nich więc to dla niego jasne. Trzeba tylko krok po kroku rozpracować to kto wydał rozkaz. 

Bohater jest ciekawy, choć trochę zimnokrwisty i pewnie oglądałoby się to z przyjemnością, gdyby zamiast jego refleksji w tle (trzymaj się planu, nie improwizuj, czekaj, przewiduj itp.), dodać mu trochę mroku. W końcu nie jest robotem. Myli się, popełnia błędy. I za jeden z nich właśnie będzie musiał zapłacić.

Plus ode mnie za ścieżkę muzyczną z The Smiths których lubię, obraz jednak wcale nie zachwyca jak można by tego oczekiwać po obejrzeniu zwiastuna. Ani to specjalnie wiarygodne, ani ekscytujące. Postacie migają jedna po drugiej, nie ma szans na jakieś większe interakcje, bo przecież są jedynie kolejnym etapem do celu. Zabić albo wydobyć informację. I wtedy zabić. I o dziwo nie chodzi o gościa, który jest mistrzem zabijania, on po prostu wybrał to jako swój zawód i wykonuje go bez emocji. Do perfekcji za to planuje bycie przeciętnym, nie rzucającym się w oczy gościem, zarówno przed, jak i po akcji.  

Jak na kino rozrywkowe zabrakło tempa, trochę podkręcenia akcji, efekciarstwa, jak na kino psychologiczne porażką okazuje się scenariusz i brak głębi. Średniak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz