wtorek, 26 listopada 2019

Chłopiec znikąd - Katherine Marsh, czyli swoi i obcy

Gdy jest się po 40, ciężko pisać o książkach dla nastolatków, bo większość wydaje się dość infantylna, pusta, niby czasem można pogadać o nich z własnymi dziećmi, np. o dylematach bohaterów, ale samemu emocji się nie czuje.
Czasem zdarza się jednak taka powieść, która jest mądra, wzrusza, przy której czujemy się tak jakbyśmy sami zaledwie wczoraj mogli przeżywać podobne problemy. Przypominają nam się nasze własne lektury z młodości i aż zazdrościmy, że dziś młodzi mogą odkrywać, podobnie jak my kiedyś, ważne wartości, wydarzenia z historii, które mogą budzić nie tylko ciekawość, ale i emocje.
W "Chłopcu znikąd" jest zarówno historia, jak i problemy jak najbardziej współczesne. Dorośli o nich rozmawiają, dyskutują, ale nie zawsze potrafią dobrze wyjaśnić swoje zdanie na jakiś temat - mówią: to niełatwe do ogarnięcia, będziesz starszy to zrozumiesz, nic nie można zrobić, a młody człowiek czasem czuje, że nie potrafi stać z boku, dystansować się, udawać że czegoś nie ma. Serce nie pozwala na obojętność wobec zła czy cierpienia...


Ojciec Ahmeda zaginął, gdy płynęli nocą łodzią przemytników, starając się dotrzeć do wybrzeży Grecji. Wcześniej, w czasie bombardowania, stracił mamę, siostrę i resztę rodziny. Gdy jakimś cudem 14-latek w końcu dociera do Belgii, okazuje się, że jego los wciąż jest niepewny - czeka go życie w przepełnionym ośrodku dla uchodźców lub deportacja. Choć jako Syryjczyk mógłby być traktowany inaczej niż inni imigranci, ale z fałszywymi papierami, które wyrobili z tatą w Turcji, jest pełen obaw o to czy mu uwierzą. Próbuje na własną rękę podróżować dalej, do Wielkiej Brytanii, ale jako dziecko łatwo go wykorzystać i oszukać. Wreszcie zmęczony, bez grosza, poobijany, chowa się w jakiejś piwnicy, marząc jedynie o tym, by się przespać, by się nie bać.
Potem mija kolejny dzień, a on powoli przyzwyczaja się do tej swojej kryjówki, z której wychodzi jedynie w nocy, żyjąc niczym cień, o którym nikt nie wie. Jak długo mogło się udawać? Ahmed miał szczęście, że trafił na Maksa, nastolatka podobnie jak i on, a ten przełamał swój lęk i postanowił przez jakiś czas nic nie mówić dorosłym. Ich wspólny sekret, długie nocne rozmowy nie tylko sprawiły, że się zaprzyjaźnili, ale i doprowadziły do tego, że w ich głowach zrodził się dość szalony plan.
Ciekawi jesteście gdzie tu historia? Ano w tym samym domu, w trakcie II wojny światowej, pewien odważny Francuz ukrywał żydowskiego chłopca, choć miał świadomość co grozi mu za takie postępowanie. Dziś Belgowie z dumą wspominają jego bohaterstwo, ale sami widzą w przybyszach uciekających przed wojną i biedą, raczej zagrożenie dla swojego dostatniego życia i chętnie by się ich pozbyli. Dla Maksa, jako Amerykanina, który dopiero przybył do Europy wszystko jest nowe, ale czuje w sercu, że te dwie sytuacje wcale nie są tak bardzo różne.
Jest w tej fabule trochę dziecięcej fantazji, szalonych planów, które nie zawsze mogą wypalić, przygody, ale przede wszystkim jest przyjaźń, poświęcenie, odwaga. Gdy wokół tyle mówi się o zagrożeniu terrorystycznym, tak wiele jest nieufności i niechęci wobec obcych, okazuje się, że dzieci potrafią przypomnieć dorosłym o tym, że życzliwość i pomoc powinny być silniejsze niż nasz strach. Skoro czytając o obojętności na cierpienie lub tych, którzy donosili na ukrywających się Żydów, nie potrafimy powstrzymać niechęci, to czy podobne postawy dziś, nie powinny również budzić w nas przynajmniej zdziwienia?

Dziękuję Wydawnictwo Widnokrąg za wydanie tej pozycji. Jest warta nie tylko przeczytania, ale z radością widziałbym ją jako lekturę w szkole, do dyskusji z dzieciakami. I marzy mi się, by ktoś z podobnym talentem i sercem jak tu, czy w równie pięknej "Złodziejce książek" napisał też o naszej historii - właśnie z perspektywy młodych ludzi. Nie tylko o koszmarze wojny, ale o tym iż nawet w okrutnych czasach byli tacy, którzy pozostali ludźmi. Gdybyż jeszcze znalazł się wydawca, który potrafił potem wypromować to tak jak stało się z tą książką, która w Stanach odbiła się dużym echem.  

Niby proste, bo to przecież książka dla nastolatków, ale wzruszyło nawet mnie, starego konia. "Chłopiec znikąd" nie razi nachalnym moralizowaniem, raczej budzi ciekawość rozwojem akcji i sprawia, że obserwując lekcję empatii jaką przechodzi Maks i jego znajomi ze szkoły, nasze serce również się cieszy i bije z większą nadzieją.




Aktualna, ważna, żywa, porywająca, wspaniała - takimi słowami recenzenci opisywali inspirowaną faktami najnowszą powieść amerykańskiej autorki Katheriny Marsh po jej premierze w 2018 roku.

Reklama

"Chłopiec znikąd" z wrażliwością i umiarem, podejmuje temat odwagi i zaufania w świecie, w którym zaczynają dominować stereotypy i strach przed nieznanym. Nawiązuje do historii Europy i może być przyczynkiem do podjęcia w domu czy w szkole dyskursu dotyczącego kryzysu imigracyjnego i narastającej islamofobii. Ojciec Ahmeda zaginął, gdy płynęli nocą łodzią przemytników, starając się dotrzeć do wybrzeży Grecji. Wcześniej, w czasie bombardowania, stracił mamę, siostry i resztę rodziny. Gdy jakimś cudem w końcu dociera do Belgii, okazuje się, że czeka go życie w przepełnionym ośrodku lub deportacja. Postanawia ukryć się, a potem uciec o Anglii.  
Trzynastoletni Max Howard właśnie przeprowadził się z rodziną do Brukseli. Mimo nieznajomości języka rodzice zapisali go do francuskiej szkoły, w której ma same kłopoty i kilku wrogów. Nie dogaduje się z rodzicami, ani z siostrą, jego życie wygląda źle na wszystkich frontach. Sytuacja zmienia się, gdy pewnego dnia schodzi do piwnicy i odkrywa ukrywającego się młodego syryjskiego uchodźcę Ahmeda...   Max, zainspirowany historią o Albercie Jonnarcie, belgijskim bohaterze ruchu oporu z czasów II wojny światowej, który ukrywał w domu kolegę syna, który był żydowskiego pochodzenia (i za to zginął), postanawia pomóc chłopcu. Od tego momentu ich historie i losy splatają się, ale wraz z rodzącą się przyjaźnią rośnie zagrożenie - w Paryżu i Brukseli doszło do ataków terrorystycznych, a nastroje antyimigracyjne rosną. Ahmed ma jedno marzenie - chciałby znów móc chodzić do szkoły. Chłopcy wymyślają szalony plan, ale utrzymanie tajemnicy okazuje się bardzo trudne...  
***
Max się zatoczył. Zamierzał wezwać pomoc, gdy koc zaszeleścił, a spomiędzy jego fałdów wynurzył się mężczyzna. Był umięśniony, miał grube, ciemne brwi i lekki zarost na twarzy.  
- Proszę - powiedział po angielsku.
- Nie mów nikomu! Głos mu się załamał i Max zdał sobie sprawę, że nie stał przed nim żaden groźny dorosły, lecz chłopiec taki jak on. Miał łagodne, przerażone oczy i gładkie policzki. To, co Max początkowo wziął za zarost, było delikatnym puszkiem nad jego górną wargą. Krzyk zamarł Maksowi w ustach. Chłopiec miał długie, potargane włosy, najwyraźniej od dawna nieobcinane. Jego skóra była ciemna i mówił z arabskim akcentem. Max wiedział już, z kim miał do czynienia. Chłopiec musiał być jednym z tych, których inspektor Fontaine nazwał nielegalnymi imigrantami.
***
Katherine Marsh doskonale wie, co młodzi czytelnicy lubią najbardziej. Jej opowieść jest wiarygodna, akcja rozwija się dynamicznie, a napięcie rośnie i rośnie... Nie boi się kontrowersji, nie unika trudnych emocji, wiernie i z wyczuciem oddaje uprzedzenia i paranoję, która opanowała społeczeństwo belgijskie po zamachach. I - jak to często w powieściach dla młodzieży bywa - udziela kredytu zaufania młodym ludziom, którzy wbrew wszystkiemu zachowują otwarte umysły oraz serca i podejmują
Najważniejsze były jednak wydarzenia, które w czasie jej pobytu w Europie rozgrywały się na arenie międzynarodowej: prawie milion uchodźców, którzy przybyli w 2015 roku do Europy, ataki terrorystyczne w Paryżu, kolejne - w Brukseli i narastająca atmosfera strachu i podejrzliwości. Chłopca znikąd napisała po to, by stawić opór wszechobecnemu populizmowi i fanatyzmu, a także by pokazać dzieciom (również swoim) szerszą perspektywę oraz wspólnotę ludzkich historii i doświadczeń, niezależnie od kraju, na którym się urodzili. Przesłanie książki brzmi: nadzieja. Została przetłumaczona na kilkanaście języków.        
Recenzje:
Marsh oferuje aktualną i wciągającą opowieść o niepewności i nadziei. W miarę rozwoju fabuły umiejętnie wydobywa na pierwszy plan różne aspekty odwagi niezbędnej, by zaufać innej osobie w czasach pełnych strachu, podejrzeń i dylematów etycznych. Publishers Weekly
To przemyślana powieść na temat imigracji, islamofobii i terroryzmu. Marsh umiejętnie łączy historyczne paralele z poruszającą opowieścią o przyjaźni. Momentami podnosi napięcie, aż staje się nie do zniesienia... Czytelnicy dosłownie przefruną przez ostatnie sto stron. School Library Journal
"Chłopiec znikąd" ma w sobie autentyczność literatury faktu oraz emocje i ducha wspaniałej powieści. Jako dziennikarz, który od lat donosił o kryzysie uchodźczym, byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak prawdziwa i porywająca jest to opowieść. Powinna stać się lekturą obowiązkową... Jake Halpern (nagrodzony nagrodą Pulitzera dziennikarz, autor literatury faktu i bestsellerowy powieściopisarz New York Times).
Powieść porusza tematykę uchodźców i integracji imigrantów, terroryzmu, islamu, islamofobii i wojny syryjskiej z wrażliwością i w dobrym stylu. Marsh zaprasza sztukę i historię by motywowały jej bohaterów, rysuje pararele nawiązujące do losów uciekających przed nazistowskim terrorem Żydów i cytuje współczesne wiadomości polityczne. Kirkus Review  
Ta powieść z jej mocnymi męskimi bohaterami sprzyja dyskusjom na temat przyjaźni, islamu i złożonych problemów uchodźców. VOYA
Katherine Marsh - amerykańska autorka książek dla dzieci i młodzieży, między innymi: przetłumaczonego na kilkanaście języków Chłopca znikąd, The Night Tourist, zdobywca nagrody Edgar Award for Best Juvenile Mystery; Jepp, Who Defied the Stars, zauważone przez New York Times; The Door By The Staircase, polecane przez Junior Library Guild. Była dziennikarka i redaktor naczelna The New Republic, spędziła z rodziną trzy lata w Brukseli. Obecnie mieszka w Waszyngtonie z mężem, dwójką dzieci, dwoma kotami i trzema kurczętami. wysiłek związany z pokonywaniem uprzedzeń. Dzieci belgijskie, amerykańskie i syryjskie w tej historii mogą mieć trudności z komunikowaniem się z powodu barier językowych, ale nadal widzą w sobie nawzajem po prostu ludzi, którzy zasługują nie tylko na bezpieczeństwo, ale także na pełne, szczęśliwe życie.
Do napisania "Chłopca znikąd" zainspirowała Katherine Marsh jej własna historia: W czerwcu 2015 roku przeprowadziłam się z Waszyngtonu do Brukseli w Belgii, gdzie mój mąż, reporter prasowy, miał pisać o bezpieczeństwie europejskim. Zamieszkaliśmy w pięknym starym domu z ogrodem otoczonym murem w alei Alberta Jonnarta. Tablica na końcu ulicy przedstawiała krótką historię jego życia: to, jak ukrywał w swoim domu żydowskiego nastolatka w czasie niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej i jak jego akt oporu kosztował go życie. Myślałam o tej historii, gdy odkryłam piwniczkę na wino w piwnicy naszego nowego domu. Wydawała się doskonałym miejscem, gdzie można by kogoś ukryć... - opowiada na spotkaniach autorskich.


Czytaj więcej na https://mamdziecko.interia.pl/kultura/news-chlopiec-znikad,nId,3199327#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz