środa, 10 lutego 2016

Krym - miłość i nienawiść, czyli Maciej Jastrzębski w nowej książce o dwóch stronach barykady

Wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem książka Macieja Jastrzębskiego „Krym. Miłość i nienawiść”. Przeczytałem w kilka godzin jednym tchem. Nie dlatego, że temat wciąż aktualny, bo w tamtym rejonie źle się dzieje, ale dlatego, że jak na literaturę faktu, autor bardzo zręcznie stworzył kolaż przeróżnych gatunków literackich, co nieczęsto jest zjadliwe. Tym razem - jak najbardziej!


Każdy z nas wie mniej więcej, co się działo na Krymie w ostatnich dwóch latach, każdy ma na ten temat swoje zdanie. Maciej Jastrzębski nie próbuje moralizować, a jedynie opowiada pewne zdarzenia z Matrioszki, Jastrzębia czy samego Krymu. Mam do tego dość sentymentalne podejście. Kilka razy byłem na Ukrainie. Pamiętam wspaniałych, choć bardzo smutnych ludzi, fantastyczną kuchnię i jakąś taką niepewność przyszłości, dziś już mająca swój smutny finał.
Książka znanego dziennikarza Polskiego Radia porusza w dość zaskakujący sposób sytuację prawdziwie ludzką w trudnych krymskich czasach: jak zaufać uczuciu rodzącemu się w najgorszym z możliwych momentów dziejowych tego miejsca między Ukrainką z Symferopola i Rosjaninem z Moskwy? Fiodor przecież nie rozumie, a nawet nie dopuszcza do siebie relacji, które telefonicznie przekazuje mu Marianna. W jego mniemaniu wszyscy kłamią, a Krym historycznie należy od zawsze do Rosji i kropka. A przecież jednak nic nie jest tak jednoznacznie białe czy czarne.
Trzymam w ręku tę powieść, dokument, reportaż i zastanawiam się, jak pięknie porusza się autor po bezkresnych przestrzeniach Krymu, jak z delikatną zadumą wspomina piękne zapiski o nim, ale też podaje fakty związane z najnowszymi wydarzeniami, aneksją, której nie potrafił zapobiec cały świat, dramatyczną sytuacją mieszkańców, znajdujących się w samym sercu walk. Przedstawia relacje wielu stron, niekiedy wzruszające, jak choćby wówczas, gdy stary Tatar płacze mówiąc, że nigdy nie przypuszczał, że koszmar może wrócić i przyjdzie znów ktoś, kto powie, że trzeba się wynosić, albo czcić tych, którzy narzucają im swoją wolę. Innym razem są to relacje bardzo reporterskie, trudne w odbiorze, mocne. Do tego jeszcze Marianna i Fiodor…
Historie zwykłych mieszkańców zawsze łączą się w przedziwny sposób z wielkimi wydarzeniami całych narodów, czasem tak dramatycznymi, jak wojna na Krymie. Czy jest szansa, by pod ostrzałem dział, w huku spadających bomb i wśród wszechobecnego nikczemnego postępowania wobec wrogów dwoje ludzi mogło odnaleźć się, by zrozumieć siebie i innych? Musicie przeczytać…

I najważniejsze – to męski, trzymający w napięciu tekst!
Sakis

2 komentarze: