Wpadła
mi w ręce zupełnie przypadkiem książka Macieja Jastrzębskiego „Krym. Miłość i
nienawiść”. Przeczytałem w kilka godzin jednym tchem. Nie dlatego, że temat wciąż
aktualny, bo w tamtym rejonie źle się dzieje, ale dlatego, że jak na literaturę
faktu, autor bardzo zręcznie stworzył kolaż przeróżnych gatunków literackich,
co nieczęsto jest zjadliwe. Tym razem - jak najbardziej!
Każdy
z nas wie mniej więcej, co się działo na Krymie w ostatnich dwóch latach, każdy
ma na ten temat swoje zdanie. Maciej Jastrzębski nie próbuje moralizować, a
jedynie opowiada pewne zdarzenia z Matrioszki, Jastrzębia czy samego Krymu. Mam
do tego dość sentymentalne podejście. Kilka razy byłem na Ukrainie. Pamiętam
wspaniałych, choć bardzo smutnych ludzi, fantastyczną kuchnię i jakąś taką
niepewność przyszłości, dziś już mająca swój smutny finał.
Książka
znanego dziennikarza Polskiego Radia porusza w dość zaskakujący sposób sytuację
prawdziwie ludzką w trudnych krymskich czasach: jak zaufać uczuciu rodzącemu
się w najgorszym z możliwych momentów dziejowych tego miejsca między Ukrainką z
Symferopola i Rosjaninem z Moskwy? Fiodor przecież nie rozumie, a nawet nie
dopuszcza do siebie relacji, które telefonicznie przekazuje mu Marianna. W jego
mniemaniu wszyscy kłamią, a Krym historycznie należy od zawsze do Rosji i
kropka. A przecież jednak nic nie jest tak jednoznacznie białe czy czarne.
Trzymam
w ręku tę powieść, dokument, reportaż i zastanawiam się, jak pięknie porusza
się autor po bezkresnych przestrzeniach Krymu, jak z delikatną zadumą wspomina
piękne zapiski o nim, ale też podaje fakty związane z najnowszymi wydarzeniami,
aneksją, której nie potrafił zapobiec cały świat, dramatyczną sytuacją
mieszkańców, znajdujących się w samym sercu walk. Przedstawia relacje wielu
stron, niekiedy wzruszające, jak choćby wówczas, gdy stary Tatar płacze mówiąc,
że nigdy nie przypuszczał, że koszmar może wrócić i przyjdzie znów ktoś, kto powie,
że trzeba się wynosić, albo czcić tych, którzy narzucają im swoją wolę. Innym
razem są to relacje bardzo reporterskie, trudne w odbiorze, mocne. Do tego
jeszcze Marianna i Fiodor…
Historie
zwykłych mieszkańców zawsze łączą się w przedziwny sposób z wielkimi
wydarzeniami całych narodów, czasem tak dramatycznymi, jak wojna na Krymie. Czy
jest szansa, by pod ostrzałem dział, w huku spadających bomb i wśród
wszechobecnego nikczemnego postępowania wobec wrogów dwoje ludzi mogło odnaleźć
się, by zrozumieć siebie i innych? Musicie przeczytać…
I
najważniejsze – to męski, trzymający w napięciu tekst!
Sakis
uuu czuję się skuszona:)
OdpowiedzUsuńZatem - miłego polowania na tę książkę!
Usuń