
I taki filmem jest "Dureń". Cholernie mocna rzecz i warta polecenia. Zresztą na ostatnim festiwalu Sputnik też zdobył on chyba najwięcej głosów widzów. Czuć w nim szczerość i odwagę i nawet jeżeli uznamy, że obraz jest przerysowany (przypomina on przez zalewaniem widza brudem i rzeczami nieprzyjemnymi to co robi u nas Smarzowski), to i tak czujemy ciary na plecach.
Nie widziałem jeszcze niestety "Lewiatana", ale wkrótce może się uda, będę mógł wtedy oba obrazy porównać i zastanowić się, który jest lepszy. Na pewno łączy je wizja kraju daleka od propagandy jaką rozsyła w świat ekipa Putina - wszystko dobrze, zero kryzysu, cały naród szczęśliwy i kocha swoich przywódców, zgadzając się z każdą ich decyzją. Co jest bliższe prawdy? Jurij Bykow, który wyreżyserował "Durnia" (oryginalny tytuł to Durak, więc u nas dystrybutor może nazwać go po prostu Głupiec), pewnie zbiera cięgi za "zohydzanie swojej ojczyzny, pokazywanie jedynie samych degeneratów i łapówkarzy". Nich widz powie komu wierzy...
Bezkompromisowa opowieść o człowieku, który wbrew wszystkim nie chciał przymknąć oczu na zło, wciąż wierząc, że dobro i zdrowy rozsądek musi zwyciężyć. Prosty hydraulik, widząc zagrożenie budowlane w budynku komunalnym, który zamieszkują głównie ludzie z tzw. marginesu, postanawia postawić na nogi wszystkie służby i władze miasta, uważając to nie tylko za swój obowiązek służbowy, ale i moralny. Idzie na wojnę z systemem, z władzą, nie słuchając tych, którzy "znają życie lepiej" i mówią mu żeby się nie odzywał. W końcu jeżeli dochodziło do zaniedbań, malwersacji budżetu przeznaczonego na remonty, to nikt się do tego nie będzie chciał przyznać, nawet jeżeli stawką ma być życie 800 ludzi.
Surowe, depresyjne, bo przecież nie lubimy gdy udowadnia nam się, że nic nie ma sensu, ale będę namawiał wszystkich do oglądania. Może gdyby nie strach i ludzka głupota, bohater nie byłby w swojej walce sam...

Po początkowym epizodzie, gdy poznajemy obu przyjaciół, historia skupia się tylko na Sandro i robi się lekko absurdalna. Mężczyzna daje się unieść wydarzeniom, które go kompletnie przerastają i zamiast trzymać się dziewczyny, która wpadła mu w oko, da się wepchnąć w ślub z zupełnie inną. Widać tak już z nim jest, że to inni muszą decydować o jego losie, bo sam nie bardzo potrafi podejmować decyzje...
Chwilami jest zabawnie, ale to nawet nie humor najbardziej może przykuć naszą uwagę, a raczej pewna egzotyka - obserwowanie codziennego życia i problemów Gruzinów, relacji jakie utrzymują się tam między pokoleniami (a więzi nie są tak porozrywane jak u nas). Ludzie na całym świecie zmagają się z samotnością, szukają miłości i lubimy takie historie oglądać. Mamy więc kolejną i to wcale nie banalną.

Fajnie pokazana relacja z synem i trochę inny obraz tamtych czasów - to na pewno na plus. I jako dodatkowy miły dla nas smaczek - jedna z głównych ról grana jest przez naszą rodaczkę Anię Antonowicz, która w Niemczech jest bardzo popularna.
Film już od tego piątku w kinach.
Dzieki za relacje. Robie liste filmów do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńbędzie ciąg dalszy! Już wiem, że nie uda mi się zobaczyć wszystkiego co bym chciał, ale parę rzeczy to takie must see dla mnie. Zaskoczeniem z ub roku był "Pan Lhazar" a w tym roku równie ciepłe uczucia wzbudził we mnie libański "Anioł". Aż żal, że część tych filmów pewnie tylko przemknie przez nasze kina
Usuń