poniedziałek, 21 lutego 2011

Himalaya, czyli bajeczny Nepal i jego mieszkańcy

Nepal i Himalaje od wielu lat nas fascynują. Wydaje mi się, że mimo różnych relacji podróżniczych i filmów dokumentalnych to kraina, która wciąż nie pokazała nam wszystkich swoich uroków. Ile filmów fabularnych widzieliście kręconych w tamtych rejonach? Tylko nie wymieniajmy tych które kręcono np. w Alpach :) Nawet chyba nasze Tatry udawały kiedyś Himalaje. Ale do rzeczy - trafił mi się film ciekawy i urokliwy - kooprodukcja Francji, Szwajcarii i... Nepalu! Nominacja do Oskara jeszcze mi narobiła smaku dodatkowo. W kilku słowach określiłbym ten film jako: pełen kolorów i trochę bajkowy.
Kolory rzeczywiście urzekają, a w połączeniu z piękną muzyką naprawdę chce się te sceny oglądać bez końca. A dlaczego bajkowy? Otrzymujemy tu prostą, można powiedzieć niczym z przekazów ludowych opowieść - o konflikcie pomiędzy doświadczeniem i zaufaniem tradycji, a siłą młodości, która ufa tylko sobie.  
                W małej wiosce, w sercu Himalajów, stary przywódca Tinle właśnie stracił syna. Ciężko mu pogodzić się ze stratą, a dodatkowo musi podjąć decyzję kto stanie na czele karawany jaków z ładunkiem soli - sam już nie ma siły, a wnuk jest małym chłopcem. Tymczasem młody i silny Karma, nie tylko ma chęć na przejęcie przywództwa, ale chce też zająć miejsce zmarłego w łożu wdowy. Kiedy starsi słuchając wyroku bogów chcą czekać z wyruszeniem karawany, młodzi się buntują i ruszają przed terminem (a starcy za nimi 4 dni później). Ale to nie akcja jest w tym filmie najważniejsza - to co robiło na mnie najwieksze wrażenie to dbałość o pokazanie codziennego życia mieszkańców wysokich partii Himalajów - wszystko tu jest interesujące i egzotyczne - ubiory, domy, jedzenie, zwyczaje, pomieszanie religii z przesądami, trud wyprawy przez masywy górskie aby w dolinach zamienić sól na żywność.
Dla jednych to może być nuda, dla mnie jednak oryginalny i ciekawy obraz z piękną muzyką (i przynajmniej nie muszę się przyzwyczajać, że jakiś znany aktor gra tubylca, a reszta ma stanowić dla niego tylko tło). No i Himalaje... Człowiek się napatrzy i od razu teskni za górami, za tym obcowaniem z majestatem i doświadczaniem swojej słabości (i jej przekraczaniem).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz