
Na początku filmu z ust wytrawnego londyńskiego gangstera Lenny'ego Cole'a padają słowa "To miasto jest moje", ale czas gdy boss mógł być pewny swojej pozycji na wieki zdaje się, że już minął. Musi nieźle się natrudzić by udowodnić swoją pozycję.
Charakterystyczne dialogi, świetnie sportretowany półświatek, przemoc (tu jako wariant końcowy występują w roli głównej tym razem nie świnie tylko raki z Tamizy) i humor (uwielbiam obie sceny napadów na kasę rosyjskiej mafii) - mieszanka iście wybuchowa. Już to widzieliście? Ja też - mimo wszystko ogląda się nieźle. Zakończenie jak zwykle pogmatwane choć domyślamy się, że na pewno nie wszyscy będą pić szampana na koniec - tu nie Hollywood. Kto nie widział "Przekrętu" lub "Porachunków" niech zacznie od tamtych tytułów - są lepsze, ale jeżeli widział oba i szuka czegoś podobnego będzie miał niezłą zabawę. Na koniec otrzymujemy zapowiedź kontynuacji... Żart, czy rzeczywiście po świetnym "Sherlocku Holmesie" (który też ma mieć sequela) Ritchie znowu wróci do tego od czego zaczął?
trailer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz