wtorek, 11 stycznia 2011

Kac Vegas, czyli o tym z czego się śmiejemy

Z komediami mam problem od dłuższego czasu - niewiele jest takich, które śmieszą, a coraz częściej oglądam je z poczuciem zażenowania. Ale jak się nie może zasnąć w nocy to się czasem człowiek na coś skusi. Tym razem był to ubiegłoroczny hit z gatunku komedii kumplowskiej. Co to takiego? Ano w odróżnieniu od komedii romantycznej, na której podobno najlepiej bawią się kobiety - ten gatunek stworzono specjalnie dla facetów - musi być kilku kumpli, dużo alkoholu, mnóstwo atrakcyjnych kobiet i mało wybredne "męskie" dowcipy. Podobno wychodzi z tego komedia na której boki się zrywa. Tym razem scenariusz wygląda tak: Trzech kumpli budzi się luksusowym apartamencie w stolicy hazardu po zakrapianym alkoholem wieczorze kawalerskim nie pamiętając z tego co się działo kompletnie nic. Pewnie mogliby przeboleć fakt, że lokal jest kompletnie zdemolowany, a w łazience siedzi głodny tygrys, gorzej, że czwarty przyjaciel, który następnego dnia miał wziąć ślub, zniknął w tajemniczych okolicznościach i muszą go teraz znaleźć.

No i próbują przejść trasę z nocy tylko w druga stronę zaliczając m.i.n. szpital, ukradziony radiowóz, kaplica, kasyno, dom Mike'a Tysona itd. Kac fizyczny doskwiera im okrutnie, moralnego nie zobaczymy na pewno bo też to jest w komediach kumplowskich charakterystyczne - wszystko wolno przed ślubem, ślub jest jest okresem zniewolenia, ale na pocieszenie zostaje bohaterom fakt, że nie potrwa to długo lub znowu trafi się okazja do szaleństwa taka jak np wieczór kawalerski kolejnego kumpla... Parę scen jest naprawdę zabawnych, trochę niesmacznych... Ogólna refleksja? Jeżeli ten typ humoru zacznie w kinie dominować to komedie będę chyba oglądał jedynie te sprzed lat... Bo świeżych perełek coraz mniej... Nawet o d... trzeba umieć opowiadać dowcipy... A to co ktoś wyprawiał po pijaku budzi śmiech, ale raczej u innych, dziwne jeżeli z dumą wracają do tego ci którzy są "bohaterami" takich akcji.
Trailer

3 komentarze:

  1. Fajną komedia gangstersko-kumplowską są też Błyskające światła (Blykende lygter) o obwiesiach, którzy uciekają przed szefem mafii i chcą zająć się uczciwą robotą. Film nie jest pozbawiony strzelanek, dragów i bluzgów, jak to u Jensena, ale całość podlana śmiesznym sosem północnego absurdu. W ogóle Skandynawowie mają wiele świetnych komedii kumplowskich (od młodzieżowych Kumpli począwszy), ale nie każdemu odpowiada czarny, czasem makabryczny i absurdalny humor Danii i Norwegii, który kumuluje się w Opowieściach z 5 piętra, Pusherze, Jabłkach Adama, Zielonych Rzeźnikach czy Kradnąc Rembrandta. Ciekawe kino.
    M.I.T.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jabłka Adama widziałem - świetny czarny humor, b dobry film, reszty niestety jeszcze nie ale będę szukał... rzeczywiście błąd zrobiłem robiąc taką kategorię chodzi o amerykańską komedię kumplowską gdzie szczytem dowcipu jest sikanie komuś do basenu, podłożenie zużytej prezerwatywy czy coś równie oryginalnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Pusher, Zieloni Rzeźnicy i Opowieści z 5 piętra to jednak ostra jazda, może za bardzo, ale Blykende lygter polecam jako kino domowe (no, może bez dzieci). Justynie nawet bardziej się podobał ten film niż mnie (chyba wolę bardziej ponure).
    M.I.T.

    OdpowiedzUsuń