
Podczas gdy Billy zdobywa zaufanie bossa, Colin Sullivan (Matt Damon) - ambitny, młody i cyniczny chłopak, który już jako kadet Akademii Policyjnej pełnił rolę mafijnego informatora - zostaje awansowany na stanowisko dowódcze w Wydziale Spraw Wewnętrznych. Kto pierwszy znajdzie wtyczkę w swoich szeregach?
Martin Scorsese kręcił lepsze filmy - nie ma co ukrywać. I ten Oskar w przypadku "Infiltracji" był raczej trochę jako wynagrodzenie poprzedniego braku nagród :) Ta sensacyjka naprawdę da się oglądać, ale nie zwala z nóg, momentami jest trochę przerysowana (szczególnie Nicholson) i mimo, że film trwa ponad 2 godziny wciąż ma się wrażenie, że rys psychologiczny bohaterów poszedł po łebkach. A przecież można by było pokazać to lepiej - sylwetka kreślona przez DiCaprio - agent, który by nie być wykrytym musi stać się jednym z bardziej bezwzględnych bandziorów, balansujący na granicy paniki (i na prochach) aż prosi się o pogłębienie. To tylko w Polsce obraz pracy agentów budujemy sobie jako życie łatwe, przyjemne, bez zasad i to za publiczne pieniądze... Ktoś chce się jeszcze pobawić w policjanta, który rozpracowuje jakieś środowisko kosztem swojego życia i psychiki? (od razu przypomina mi się niezły serial "Uśpiona komórka" z głównym bohaterem - agentem FBI, który dostaje misję rozpracowania terrorystów ze względu na to, iż sam jest wyznawcą islamu)...
Ale wracając do "Infiltracji" - niezłe tempo, ciekawy pomysł (ale postanowiłem, że upoluję wersję oryginalną), niezła obsada... Jak na Scorsese to jednak bez rewelacji. W skali 1-6 pewnie 4, ale od czasów "Gorączki" jest tak niewiele wciągającej sensacji, że można zobaczyć nawet po raz kolejny. Skupiamy się wtedy na postaciach, a nie tylko na akcji. trailer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz