poniedziałek, 24 stycznia 2011

Krzysztof Daukszewicz - Tutka, czyli i śmiesznie i refleksyjnie

Będzie nie tylko o tej płycie - choć sam temat jest ciekawy - ale ogólnie kilka refleksji po koncercie. Spodziewałem się, że będzie raczej nostalgicznie i taka była pierwsza część w wykonaniu Antoniego Murackiego z zespołem - gospodarza "Salonu z Kulturą" (bo impreza ma być cykliczna). A potem nadszedł czas na gościa czyli właśnie Krzysztofa Daukszewicza. Piosenek niewiele - może z 8 łącznie z bisami - za to mnóstwo gawędy i dowcipów. Dawno nie płakałem ze śmiechu :) Polityki w sumie nawet niedużo i komentarze raczej rozłożone po równo po różnych opcjach (głupota jest wszędzie), więcej dygresji o charakterze "obyczajowym" - widać, że artysta troszkę wyczuł taki klimat i poszedł akurat w tę stronę. A płyta? 

Tak naprawdę to zapis jednego z takich koncertów - więc mamy i monologi i piosenki. I płyta trochę wyjątkowa - miała mieć bowiem premierę w okolicach kwietnia ub. roku , a nigdy się nie ukazała na rynku... Dlaczego jest dostępna tylko na koncertach? Otóż tytułowy utwór nawiązuje do różnych przygód z naszymi samolotami (które wykorzystuje rząd) - apel by wreszcie zakupiono normalny i nowoczesny sprzęt... I wydawca i artysta podjęli decyzję, że wolą nie wypuszczać płyty, która może drażnić...
Samo spotkanie - super! Facet ma talent do opowiadania anegdot (ech, żebym ja tak potrafił), jego dowcipne piosenki dzięki komentarzom na żywo brzmią jeszcze lepiej. Mimo swoich lat, mimo pewnego odseparowania się do świata w mazurskiej głuszy Daukszewicz prowadzi swoje koncerty niczym najlepszy showman i nie jest to humor ordynarny, raczej aluzyjny, inteligentny komentarz do różnych naszych przywar. Jeżeli ktoś bywa na jego koncertach, może kręcić nosem, że wiele rzeczy jest powtarzanych słowo w słowo (a wiec nie są tak naturalne i wypływające z kontaktu z nami jako wyjątkowymi słuchaczami jak by się wydawało). Ale mimo wszystko - warto się wybrać jeżeli będzie okazja. Nie tylko, żeby się pośmiać, ale również ze względu na utwory poważniejsze, których zwykle też kilka się pojawia w repertuarze - a to już uczta dla uszu i ducha.

1 komentarz:

  1. Cóż mogę dodać? Już właściwie wszystko zostało napisane.
    Hmm... Też na tym koncercie byłem. Mniód i wino... Oj! Trochę się zagalopowałem...
    Ale potwierdzam, to co zostało napisane powyżej. Zarówno utwory wykonane przez A. Murackiego przepełnione refleksją i odrobiną humoru ("Sklep"), jak i teksty wypowiedziane i wyśpiewane przez K. Daukszewicza były perełkami same w sobie.
    Do tej pory dźwięczy we mnie wykonany na zakończenie występu przez pana Krzysztofa utwór "Jeszcze jeden dzień", który potwierdza, że było zarówno śmiesznie jak i nostalgicznie.
    Oczywiście nie obyło się również bez "Listu do pana hrabiego", który - gdy tylko wybrzmiały znane wszystkim pierwsze słowa: "Jaśnie wielmożny panie hrabio..." został powitany owacyjnie przez publiczność.
    Podsumowując: Koncert był niesamowity. Dlatego słowa uznania należą się także Organizatorom - MDK "Pałacyk" w Pruszkowie.

    Y-B.

    OdpowiedzUsuń