piątek, 4 października 2024

Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt - Cherie Dimaline, czyli miłość w cieniu śmierci

Przedziwna książka. Niby młodzieżówka, z dojrzewaniem i queerowym tłem, ale przecież nie chodzi w niej jedynie o wzdychanie, czy rozdarte serce, jak w większości tego typu historii. Jest tu dużo tęsknoty za zmarłą matką i najpierw to ona jest punktem odniesienia do tego by zadać sobie pytania: kim jestem. Winifred mieszka ze swoim ojcem w domu na terenie cmentarza, gdzie tamta jest pochowana, dziewczyna często więc snuje się na jej grób, przesiaduje tam i rozmyśla. U swoich rówieśników ma raczej przechlapane, gdy kiedyś przyznała się do tego gdzie jest jej dom - dla nich po prostu jest dziwaczką i tyle.

Swoją samotność, pewnie jak większość nastolatków odstających trochę od rówieśników, wypełnia rozmyślaniami, muzyką, czytaniem i pisaniem pamiętnika. Zbudowała sobie jakiś dość wąski świat, tu czuje się bezpiecznie i trochę się nawet boi z niego wyjść. Gdy spróbowała, otwierając się na drugą osobę, niestety okazało się, że wcale nie jest łatwo znaleźć kogoś kto potraktuje cię ze wszystkimi obawami, marzeniami, tak serio jak byś oczekiwała. Woli już żeby zostało tak jak jest. 



Gdy dowiaduje się, że cmentarz może ograniczyć liczbę zatrudnionych pracowników i mogą z ojcem stracić dom, Winifred postanawia działać, wykorzystując do tego modę na opowieści o duchach. Nie żeby wierzyła, że naprawdę może je pokazać ludziom, ale przecież odrobina przedstawienia powinna pomóc w przyciągnięciu ludzi i pieniędzy. Z martwymi niby rozmawiała, czy raczej mówiła do nich w swoich wyobrażeniach, ale nie była pewna czy jej wrażliwość na jakąś obecność "tamtej strony" nie jest czymś co sobie wymyśla. 
Dopiero uruchomienie przez nią całej przedziwnej akcji z wycieczkami przybywającymi na spotkania z duchami, akcji która wymknęła się spod jej kontroli, doświadczyła że chodzi o coś więcej.

Otrzymujemy więc dość oryginalną scenerię dla fabuły - cmentarz, a w poszukiwaniach własnej tożsamości, swojego miejsca, odpowiedzi na swoje pytania, będziemy zanurzać się w emocjach tak żywych, jak i zmarłych. Dość oryginalne, choć czasem ma się wrażenie, że to temat na dobre opowiadanie, a nie na pełnowymiarową powieść, że wciąż krążymy wokół podobnych przemyśleń, że niewiele się dzieje. Forma opowiadania, czyli głównie zanurzenie się w głowę bohaterki, pewnie też nie ułatwia lektury, trudniej jest spojrzeć na nią z boku, oczyma innych postaci. 

Mnie nie porwało, ale być może będą osoby, które odnajdą tu dla siebie coś ważnego. 

No i trzeba przyznać, że wydanie naprawdę jest dopracowane i robi wrażenie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz