niedziela, 13 października 2024

Lady Makbet - Ava Reid, czyli słaba pośród silnych?

Retelling to dość modny nurt, a ostanie lata przynoszą wysyp nowych wersji różnych historii opowiadanych z kobiecego punktu widzenia. Czasem wnosi to coś interesującego w nasze postrzeganie klasycznego utworu, innym razem tworzy się coś zupełnie nowego. Mam wrażenie, że trochę tak jest w tym przypadku - autorka zbyt daleko odbiegła od bohaterów, ich wizerunków, a zostawiła sobie jedynie ramy, które wypełniła zupełnie nowymi detalami. I tak w jej przypadku Lady Makbet to młodziutka dziewczyna, której rękę oddano tanowi Glamis, surowej twierdzy w Szkocji. Ona wychowała się na dworze, gdzie tętniło życie dworskie, a tu rządzą mężczyźni, rolą kobiet jest jedynie bycie żoną i matką przyszłych dzieci. Ani nie kocha swojego męża, może nawet się go lęka, ani też nie chce tu być. Ponieważ jednak musi, rozpoczyna swoją dziwną intrygę. Po co? Początkowo jedynie po to, by odsunąć od siebie to co nieuniknione, czyli nic poślubną. Powołując się na zwyczaj spełnienia trzech życzeń kobiety, zanim się odda mężowi, uruchamia spiralę wydarzeń, która wyrwie się spod kontroli. 



Znamy wszyscy losy Makbeta i jego drogę do zdobycia władzy w kraju. Pewne wydarzenia więc nas nie zaskoczą, sporo jednak tu zupełnie nowych elementów i emocji. To opowieść nie tylko o pragnieniu władzy, zbrodni i wyrzutach sumienia, które nie dają spokoju. Tu również znajdziecie trzy wiedźmy, lecz ich tożsamość gdy ją odkryjecie, może wywołać ciarki na plecach. Magia, czy też odwoływanie się do wizji, przeczuć, przepowiedni, którym parają się najczęściej kobiety, przeciwstawiony zostaje męskiej sile, która czasem daje się manipulować, podążać tam gdzie chcą niewiasty, by realizować ich cele, również te ukryte. Męska siła niestety potrafi też brutalnie wyrwać się spod kontroli i obrócić przeciwko tym, które wydają się tak pewne siebie i tak zadowolone ze swoich intryg. 

Czujemy, że wpływ małżonki na Makbeta, tak silny w oryginale, tu szybko znika i zaczyna się zupełnie inna historia, w której ona już nie ma żadnego wpływu. Ba, nawet sama może stać się ofiarą machiny, którą uruchomiła. 



Szkoci zostali przedstawieni jako zwykli barbarzyńcy i prostacy, Glamis zostało przeniesione tuż nad morze, na skały, bo tak bardziej pasowało autorce, ale nawet nie same detale mogą tu zgrzytać, co zbytnie kombinowanie w fabule. To że bohaterka raz wydaje się silna, a innym razem słabiutka niczym myszka, to drobiazg, przy pomysłach takich jak obecność smoka (a co!), mało potrzebnych wątkach romansowych, czy rzucaniu uroku przez bohaterkę, by podporządkowywać sobie innych spojrzeniem.

Ładnie wydane. To fakt. Klimat niezły. To też na plus. Młodym może się spodoba i może sięgną też po Szekspira w dobrym tłumaczeniu - jeżeli tak, to będzie fajnie.
Czy zestawiałbym to z Makbetem? No raczej nie. Tym razem mam wrażenie próba retellingu poszła ciut za daleko i wyszło średnio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz