sobota, 26 października 2024

Ogród Ramy - Arthur C. Clarke, Gentry Lee, czyli Nowy Eden albo niewykorzystana szansa

To już moje trzecie spotkanie z Ramą i każdy tom jest trochę inny. Początek Ogrodu Ramy może jeszcze przypominać to co działo się w końcówce tomu drugiego - oto trójka kosmonautów została na Ramie, w pewien sposób zdana na samych siebie, porzucona przez pozostałą załogę. Wraz z nimi statek obcych odleciał z Układu Słonecznego, a oni każdego dnia uczyli się tego jak przetrwać, jak nauczyć się żyć w nowych warunkach. 

Od początku jak się okazało mieli być eksperymentem, byli obserwowani, a Obcy w którymś momencie postanowili zdradzić im trochę sekretów swoich technologii, a także przekazać im zadanie jakie chcieliby im zlecić. W tym czasie ze związku Nicole i Richarda narodziły się już dzieci i to właśnie okazało się dla nich najtrudniejsze - rozstanie, bo tylko część z nich miała wrócić na Ziemię, by przekonać ludzi do tego, by stali się częścią większego projektu mającego na celu przeskoczenie na kolejny poziom rozwoju. Rama miała stać się zaczątkiem nowej społeczności, eksperymentem, ale i doprowadzić do bliższych kontaktów z cywilizacją, która może ich wiele nauczyć.

I to chyba ta warstwa, socjologiczna, społeczne, psychologiczna, czyli obserwowanie nie pojedynczych ludzi, którzy rozumieją wagę zetknięcie się z wyżej rozwiniętymi istotami, ale dużych grup, napięć jakie tam się tworzą, dominuje w tej powieści. Jest ciekawie, ale trochę umyka ta tajemniczość jaka towarzyszyła nam dotąd. Wciąż niewiele wiemy o Obcych i to każde spotkanie z nimi jest intrygujące. Gdy zaczynamy się przyglądać ludziom, stajemy jednak przed obrazami, które są jakby bardziej znajome. 


Gdyby zapomnieć o tym iż wszyscy są na statku kosmicznym, można by potraktować to jako utopię pokazującą budowę jakiejś społeczności od zera. Na początku plany przygotowane są przez niewielką grupę i niby wszyscy powinni być zadowoleni, ale okazuje się, że to wcale nie jest takie proste. Zawsze znajdą się tacy, którzy mają własny pomysł na to co chcą robić, jak chcą mieszkać i kogo słuchać. I nagle podróż staje się koszmarem, bo obcy mogą na własne oczy zobaczyć jakie zagrożenie może stanowić człowiek, tak przyzwyczajony do tego iż o wszystko trzeba walczyć, że nigdy nie udaje się by wszyscy mieli po równo... Egoizm, indywidualizm pewnie dla cywilizacji, w której wszystko podporządkowuje się wyższym celom, może być niezłym szokiem. Dla Nicole, która marzyła o tym, by ludzkość skorzystała z tego kontaktu, to też bardzo trudne doświadczenie i życiowa porażka. Przecież to ona stała się twarzą tego projektu.

Nowe postacie, nowe pokolenia, a historie jakie opowiadają nam autorzy chwilami bardziej przypominają powieść obyczajową, czy thriller polityczny, a nie fantastykę. Mamy zatem mniej tym razem opisów niesamowitych wytworów twórców Ramy, a bardziej przyglądamy się ludziom, którzy dostają jakąś szansę i z kretesem ją marnują, walcząc między sobą.


Ciekawe spojrzenie na nas jako gatunek, który okazuje się niedojrzały, mało zdolny do współpracy, dążący do destrukcji. Obcy jako obserwatorzy innych, mniej rozwiniętych planet, opiekunowie, którzy chcą pomóc, ale by to zrobić muszą mieć pewność, że otrzymaną wiedzę wykorzystamy dobrze, mogą być bardzo zawiedzeni. To nie tyle rozrywka, jak często kojarzona jest literatura tego gatunku, ale raczej próba spojrzenia na różne kwestie etyczne, moralne, filozoficzne, a konfrontacja z Ramą jest tu tylko pretekstem.

Trochę rozciągnięte, na pewno słabsze niż część pierwsza, mniej więcej poziom części drugiej, no i nadzieja, że tom czwarty da wszystkie odpowiedzi. Pewnie jeszcze w tym roku sięgam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz