środa, 24 kwietnia 2024

Szafarz - Grzegorz Budnik, czyli życie nie ma sensu, ale jeszcze ta jedna sprawa

Niby znamy te schematy, policjant z problemami, działający trochę poza ekipą, własnymi metodami, lekceważony, ale cholera, lepszy niż wszyscy pozostali razem wzięci. Budnik nie wymyśla nic nowego, ale wydusza z tych szablonów ile się da. W efekcie mamy naprawdę niezły kryminał, z dość skomplikowaną intrygą, ciekawymi wątkami pobocznymi i finałem, który pewnie niejednego czytelnika nieźle zaskoczy. Aglomeracja śląska, kopalnie i tereny kolejowe, osiedla gdzie mało kto chce mieszkać, tworzą dość ponury klimat, bardzo pasując do atmosfery jaką próbuje uzyskać autor. 


Tytułowy Szafarz to seryjny morderca, który podrzuca ciała od kilku lat, zawsze w noc sylwestrową. Mimo utworzenia specjalnej ekipy dochodzeniowej, ciszy medialnej wokół tej sprawy, sprawca wciąż jest nieuchwytny, a jego morderstwa wywołują ciarki na plecach. Nie chodzi bowiem o to że to nagie kobiety, ale każda z nich ma odciętą głowę, a w rękach trzyma ciało poprzedniej ofiary. 


Do ekipy postanowiono dołączyć Rafała Lichego, jednego z najlepszych śledczych przed laty, ale człowieka, który potem został zawieszony i stoczył się w picie, tak że wielu go przekreśliło. Co menel sypiający na ulicy może wymyślić sensownego, czego oni, doświadczeni gliniarze by nie dostrzegli?


A jednak. Nie tylko pokazuje że jest dobry, ale też nowa sprawa, jemu przywraca trochę chęć do życia, energię której nie miał, bo po utracie kobiety chciał po prostu ze sobą skończyć. Choć wciąż ma pod górkę, bo inni mu nie wierzą albo też otwarcie blokują jego działania, Lichy będzie robił wszystko żeby sprawę doprowadzić do końca. Tą jedną. Potem znowu może szukać sposobu na to by doprowadzić się na skraj przepaści o ile wciąż będzie tego chciał. Ale ta sprawa go zmieni, sprawi że otworzy się na przyszłość, zamykając trochę to co już za nim.

Pewnie przyjdzie do głowy Wam pytanie: ile można znieść ciosów, bo czytając różne "przygody" bohatera, można by odnieść wrażenie, że niejeden już by nie wstał. Ale to trochę taka konwencja. Metody tego gliniarza też są specyficzne i dość niepowtarzalne, ale o tym przekonać się sami.
To co mi przeszkadzało to dość specyficzne opisy scen erotycznych, jak dla mnie niektóre dość niesmaczne i średnio potrzebne, ale generalnie to naprawdę nieźle poprowadzony i napisany kryminał. Finał może wydawać się trochę dziwaczny, rozwiązanie jakby przekombinowane, jednak po tylu próbach rozgryzienia motywu i osobowości sprawcy, kupi się chyba prawie wszystko. Szczerze? Jestem w stanie to wybaczyć, bo cholera zdążyłem polubić tego gościa. Dla mnie duży plus za samego bohatera, bo też chęć poznania jego przeszłości, kibicowania mu, facetowi który jest tak nihilistyczny, a jednocześnie ma tak świetną intuicję, stanowił dla mnie magnes, by książki nie odkładać, by śledzić dalsze jego działania.

Jest dość brutalnie, mrocznie i mroźno bo akcja dzieje się zimą. To się może podobać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz