poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Ptakova - Wesoła dziewczyna z sercem często smutnym, czyli i takie odkrycia uwielbiam

Poniedziałki niech będą na Notatniku muzyczne :) I choć planowałem pisać o zupełnie innej płycie artysty, którego znam i cenię, zmieniam plany. Dziś o dość przypadkowym odkryciu i lokalnym projekcie. Grupa pasjonatów z okolicy dość regularnie urządza tzw. sąsiedzkie granie, czyli zaprasza do jakiegoś domu artystę i można wbić się na koncert, kupić płytę, pogadać, a to wszystko niesamowicie domowej, intymnej atmosferze. To już nawet nie klub, nie kawiarnia ze sceną, ale niewielki kącik, a słuchacze siedzą na czym się da, przynoszą jedzonko, kaska dla artystów jest do kapelusza i wcale nikomu się nigdzie nie spieszy... 

Gospodarze mają pewnie trochę sprzątania, ale za to wspomnienia nie do przecenienia. I tak przejdźmy do artystki o której dziś. Wydarzenia w Michałowicach i okolicy obserwuję od dawna, a w ostatni weekend zobaczyłem zaproszenie a potem filmiki z dziewczyną, której kompletnie nie znałem. Z ciekawości odpaliłem Spotify i przyznam, że urzekła mnie ta płyta. Niby na co dzień nie słucham dużo popu i elektroniki, ale tu jest jakaś czułość w tym wszystkim, wrażliwość, coś oryginalnego. 

 

Natalia Ptak, czyli Ptakova. Nasza krajowa Lana Del Rey? A czemu by nie? Ja bym się nie pogniewał. Przyjemne dźwiękowe tło, raz spokojniejsze, gdzie indziej ciut bardziej energetyczne, ale zawsze gdzieś trochę w tle, bo na pierwszym planie głos, tekst, melodia. Nawet jeżeli to tylko nucone intro, czujemy że to nie będzie coś banalnego. Wysmakowany pop, trochę po angielsku, ale jest i polski. Lirycznie, ale nie monotonnie i nie dołująco. Jest bardziej "radiowo" jak w Demonach, ja chyba jednak preferuję te mniej rozbujane numery.  
Ten materiał snuje się u mnie od kilku dni w głośnikach, trochę w tle pracy, ale myślę że sprawdziłby się też jako ścieżka dźwiękowa do jakiegoś filmu. Głównie elektronika w warstwie instrumentalnej, nie jest jakoś bardzo bogato, to nie znaczy że nudno. Ja to biorę garściami i trzyma kciuki za więcej i więcej. I żałuję cholernie że na tym domowym koncercie nie byłem...
Posłuchajcie, moim zdaniem warto.
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz