sobota, 31 października 2020

Simona K. Wołająca na puszczy, czyli znaleźć swoje miejsce



Wspaniały wieczór teatralno-literacki w Big Book Cafe. Teatralny, bo w tych ograniczonych epidemią warunkach, widownia to raptem kilkanaście osób, na malutkiej scenie, Agnieszka Przepiórska gra swój monodram bez żadnej taryfy ulgowej, wkładając w to całą siebie. Literacki, nie tylko dlatego, że to miejsce funkcjonuje jako księgarnia, miejsce spotkań, kawiarnia, ale i ze względu na bohaterkę tego spotkania. Simona Kossak, trochę przypomniana światu przez Annę Kamińską (tak pisałem o tej biografii) była obecna z nami nie tylko w sztuce, ale również w swoich książkach na półkach (cudownie że są wznawiane), a potem również w naszych myślach i rozmowach po spektaklu. 

Oczywiście można dyskutować, czy portret bohaterki rysowany przez Przepiórską, jest zgodny z prawdziwym charakterem Simony Kossak. Zawsze bazując na głównych punktach życiorysu, nadaje się jednak granej postaci jakichś rysów charakterystycznych, ale w końcu artyści mają do tego prawo, wyciągając na pierwszy plan jakieś najważniejsze dla siebie cechy. Czy Simona naprawdę była wojującą ekolożką? Czy po prostu przyjmujemy, że pewne jej decyzje i wybory sprawiają, iż jesteśmy przekonani, że dziś by nią była. Jej miłość do przyrody, do zwierząt, do miejsca jakie sobie wybrała do życia, są przecież niezaprzeczalne.

Sztuka napisana przez Piotra Rowickiego (można dostrzec oś zarysowaną w biografii, niektóre sceny tam opisane) i wyreżyserowana przez Annę Gryszkównę, prowadzi nas przez życie Simony od początku do samego końca, jednak ciężar zdecydowanie położony jest na to jak Puszcza ją zmieniła, jak mocno wpłynęła nie tylko na życie zawodowe, ale i prywatne. Wskazuje na to nie tylko "leśna" scenografia i kostium, przez dzieciństwo, młodość przelatujemy tak naprawdę dość szybko, największą naszą uwagę skupiają fragmenty dotyczące leśniczówki Dziedzinka. Nie da się opowiedzieć oczywiście wszystkiego, nie ma choćby wyraźniej zaznaczonych felietonów, audycji, jakie tworzyła, ale ważne są uchwycone emocje, ten spokój jaki odnalazła w tym magicznym miejscu. Odrzucona przez rodzinę, nie akceptowana przez świat nauki, bezkompromisowa jeżeli chodzi o ochronę zwierząt. Czasem z nimi czuła się lepiej niż z ludźmi. Przepiórska pokazuje nam kobietę z krwi i kości, potrafiącą się wściekać, kląć, ale którą można też łatwo zranić, wrażliwą. Pragnącą miłości, ale i niełatwo dającą się pokochać. Chwilami szarżuje, ale dzięki temu też ani na chwilę nie traci naszej uwagi.
Może i przydałoby się popracować nad siermiężną scenografią, "Simona K.", ja jednak już teraz biję brawa. To już chyba trzeci monodram w jakim widzę Agnieszkę Przepiórską i zadziwia mnie to jak kapitalnie wchodzi w zupełnie inne role, inne klimaty. 

PS Prawdopodobnie M. będzie chciała dopisać/dopowiedzieć coś od siebie, notka będzie więc aktualizowana. 

No i zapowiedziana aktualizacja od M:

 

 

Agnieszka Przepiórska.

I to właściwie powinno wystarczyć za recenzję. Doszło do tego, że biegam za spektaklami, w których gra po całej Warszawie. Teatr WARSawy, Klub Komediowy, dawna Fabryka Trzciny a teraz Big Book Cafe. Za co się nie bierze robi z tego perełkę. I w dramacie i w komedii. Jest już klasą samą w sobie… Raz zadziorna, raz delikatna,  a w każdej roli autentyczna i szczera. Jedyna aktorka, która potrafi wycisnąć mi łzy z oczu. Nie inaczej było i tym razem, a przecież czytałam książkę, wiedziałam czego będzie dotyczył spektakl.

Tajemnicza Simona K. czyli Simona Kossak, dziecko, które zawiodło ojca, bo urodziła się córką a nie synem i nie było dość urodziwe, by zadowolić matkę, a co gorsze – nie zamierzało zostać malarką by nieść dalej, w przyszłość  potęgę nazwiska i zapisywać je w „malarskiej” historii Polski. To jednak co mogło zniszczyć słabsze psychicznie dziecko (oziębłość matki, obojętność ojca, pomiatanie przez siostrę), a w latach późniejszych, po śmieci ojca, bieda w jakiej żyła uczyniły z Simony kobietę silną, ambitną – taką, która potrafi porzucić dom rodzinny bez pieniędzy i iść swoją własną ścieżką życiową nie oglądając się na konsekwencje. Jej pasją była przyroda. „Czarownica” z Białowieży, wróg myśliwych, kłusowników, aparatczyków partyjnych…

Kiedy czytałam książkę Anny Kamińskiej o Simonie Kossak odniosłam wrażenie, że autorka ma do tej niezwykłej kobiety z pasją dużo ciepłych uczuć i Piotr Rowicki, który jest twórcą tekstu tego monodramu te uczucia poniósł dalej. A Agnieszka Przepiórska przepięknie je odtworzyła na maleńkiej scenie Big Book Cafe w ramach cyklu Mały Teatr.

Znów ogłoszono lock down i teatry zamknięto. Jednak kiedyś to się skończy, a wtedy koniecznie idźcie na ten spektakl. Bo mądry. Bo wzruszający. Bo pięknie zagrany.

Polecam!

MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz