poniedziałek, 12 października 2020

Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości – Swietłana Aleksijewicz, czyli odyseja ludzkich losów po katastrofie

Swietłana Aleksijewicz to mistrzyni reportażu emocjonalnego. Każdą jej książkę okupuję łzami, po każdej szukam odtrutki w literaturze lekkiej. I długo pamiętam. Robię ogromne przerwy między nimi, żeby emocje opadły, łzy nie cisnęły się do oczu.

26 kwietnia 1986r. w wyniku awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu (Ukraina) nastąpiła katastrofa. Nie wiadomo dlaczego, gorsze skutki wybuchu dotknęły sąsiednią, ówczesną Białoruską Socjalistyczną Republikę Radziecką. Spadło na nią nawet do 70% radioaktywnych pyłów, a skażona zostało niemal ¼ część terytorium kraju. Wysiedlono ponad 22 tysiące ludzi z niemal 100 miejscowości (głównie wsi), odmawiając im możliwości zabrania czegokolwiek z domu i obejścia. Zwierzęta wybijano masowo, niektóre wsie burzono, niektóre rumowiska zakopywano. Czy jesteście w stanie to sobie wyobrazić? Jedna czwarta część kraju zostaje wyłączona z eksploatacji na długo. Nie wolno tam wejść, wjechać, nie wolno tam NIC. Bezpośrednio po wybuchu promieniowanie pod elektrownią sięgało nawet 300 milionów mikrosiwertów na godzinę… przy prześwietleniu klatki piersiowej otrzymujemy dawkę promieniowania rzędu 100 mikrosiwertów. To taka skala! A tam byli ludzie… były zwierzęta…

To książka o miłości. Opowiadają żony i mężowie, opowiadają matki i ojcowie. Narzeczone i babcie. Każdy snuje swą opowieść o miłości inaczej i każdy opłakuje straty. Jedni pochowali już ukochanych i nie mogą zapomnieć widoku ich poparzonych, rozkładających się ciał, inni dopiero patrzą jak najbliżsi odchodzą w bólu i cierpieniu. A jeszcze inni dopiero dowiadują się o najgorszym. Czy można zapomnieć młodą dziewczynę, która rankiem przebiegła po łące, po rosie, a czego następstwem były dziury w łydkach, przez które można było oglądać świat jak przez sito? Jaki ślad w duszy i psychice pozostawia całodobowa opieka nad ukochanym mężem, którego ciało rozchodzi się w palcach? A chociażby patrzenie na śmierć ukochanego kota, psa czy krowy, których nie można było zabrać ze sobą, bo skażone… A tych opowieści jest tak wiele, tyle opowieści zwykłych ludzki, których życie zostało wywrócone do góry nogami. Umiecie to sobie wyobrazić?

To książka o kłamstwach władzy. Momentami wyć się chce z bezsilności, kiedy czyta się o kłamstwach jakimi częstowano ludność na temat skażeń i beztroski w szafowaniu ludzkim życiem. Żeby tylko nie zdenerwować „Wielkiego Brata” w Moskwie przysięgano, że władza na miejscu sama sobie poradzi. Fizyka jądrowego, który błagał i żądał aby informować ludzi, mówić prawdę, dać im do picia jodynę, nosić kombinezony wyśmiewano, a kiedy nie ustępował – zrobiono z niego panikarza i wroga narodu, grożono więzieniem. A przecież jodyna była w aptekach, można było jej użyć… ile osób miałoby mniejsze kłopoty ze zdrowiem. Jesteście to sobie w stanie wyobrazić?!

To książka o wybaczaniu. Przedziwny to naród, który wybaczył władzy to co zrobiła, a właściwie czego nie zrobiła. Białorusini są w stanie zrozumieć dlaczego przewodniczący tego czy innego obwodu trzymał wszystko w tajemnicy, choć świat już mówił o tym głośno, zrzucano wszystko na propagandę sił wrogich socjalizmowi. Oni to jakoś umieją wybaczyć… ja – nie!

To książka o małych radościach i smutnych nadziejach. Przede wszystkim kobiet, które urodziły dzieci po wybuchu. Często dzieci ukochanych mężów, których pochowały. A te dzieci wyglądają na zdrowe. Teraz, a za lat kilka? Dla innych jest nadzieja, że wyzdrowieją albo może Zachód pomoże z konieczną operacją. Także o nadziei, że może kiedyś odważą się na ciążę… Młode kobiety, które chcą kochać i się boją. Boją, że się rozchorują one lub ich ukochani. Boją, że dwójka napromieniowanych będzie chciała mieć dziecko… To może lepiej zatrzasnąć się w skorupie obojętności? Wyobrażacie sobie te dylematy?!

Cóż można więcej o tej książce powiedzieć…

Wstrząsająca! Prawdziwa!

Odsłuchałam ją jako audiobook. Czytała: Krystyna Czubówna.

Polecam.

MaGa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz