sobota, 17 października 2020

Różne oblicza strachów, czyli Aszura i Domek w górach

Fajnie jest czasem zerknąć na produkcje, które niby są w ramach jakiegoś gatunku, ale mają swoją specyfikę, bo każdy kraj poprzez swoją kulturę, religię, legendy i strachy.
Aszura oparta na mitach z północnej Afryki, o demonach, które żyją gdzieś obok nas, może nie robi wizualnie takiego wrażenie jak produkcje amerykańskie, ale ma fajny klimat, jest miłą odmianą. Tu bowiem nic nie jest tak oczywiste i przewidywalne jak w znanych nam historiach. Wiemy, że dorośli bohaterowie, przeżyli kiedyś w dzieciństwie coś traumatycznego, co do dziś wywołuje u nich koszmary. Ale co to było? Kto ich wystraszył lub zrobił krzywdę? Człowiek czy jednak siły z innego świata?
Może i Amerykanie dopracowaliby efekty wizualne, ale nie wiem czy wtedy ta historia miałaby tak ciekawy klimat. Wracają dziecięce lęki, ale i determinacja, bo teraz, gdy po latach się odnaleźli, nie chcą po raz kolejny się utracić. Walczą nie tylko o swoje życie, ale i o bliskich, bo niektórzy z nich mają już dzieci. A potwór, z którym przyjdzie im się zmierzyć, właśnie dzieci szuka...


Domek w górach, czyli film znany też od tytułem Lodge, jest zupełnie z innej bajki. To raczej thriller psychologiczny, ale poprzez muzykę, dobre zdjęcia, ciekawe poprowadzenie akcji trzyma za gardło lepiej niż niejeden horror. Twórcy raczej nie owijają w bawełnę i jak mają pokazać samobójstwo, to je pokazują, razem z całym koszmarem. Tu staje się ono punktem wyjścia, który wpłynął w drastyczny sposób na przebieg dalszych wydarzeń.
Mężczyzna chce odejść od żony, a ta gdy o tym się dowiaduje, odbiera sobie życie. I teraz weź człowieku pogódź chęć dalszego życia tak jak sobie to zaplanowałeś z opieką nad dziećmi, które kochały mamę i nie chcą zaakceptować tej drugiej. Nawet po iluś tygodniach, miesiącach czujemy wciąż to napięcie - to przez nią to wszystko. I jeżeli tylko uda znaleźć się sposób na to, by jej się pozbyć, znowu rodzina będzie szczęśliwa. Dzieci więc próbują dokopać się jakichkolwiek detali na temat kochanki. Ich tata poznał ją w trakcie prowadzenia terapii, gdy jako jedyna z sekty przeżyła po zbiorowym samobójstwie, wyczuwają więc, że jej psychika może być krucha i próbują to wykorzystać. 
Fajnie poprowadzono całość wydarzeń - wyjazd do domku na odludziu, gdy ojciec musi jeszcze na kilka dni wrócić do miasta i potem szereg coraz dziwniejszych wydarzeń, w których widz już nie co jest jawą a co koszmarem i urojeniami. Kto jest ofiarą a kto ewentualnym mordercą?

Całość ma bardzo surowy klimat, spodziewałem się, że to produkcja skandynawska, ale to dzieło Austriaków. Ale zimowe warunki bardzo zbliżone...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz