Festiwal Wiosna Filmów wystartował wczoraj, dorzucam Wam więc do przemyślenia jeszcze jeden tytuł, który w ciągu tych kilku dni będzie tu pokazany (tylko raz). Dzięki dystrybutorowi, czyli Gutek Film, udało się go obejrzeć i nie ukrywam, że jestem poruszony. Nie od dziś, pisząc o kinie, wybieram raczej produkcje, które skłaniają do przemyśleń, a nie kino rozrywkowe. "Opiekun" w Timem Rothem (milcząca, bardzo wygaszona, ale wyborna rola) to kino surowe, pełne niedopowiedzeń, niejednoznaczne. I przyznam, że zaskakujące. Chyba nie spodziewałem się czegoś tak pełnego emocji, ale kompletnie skrywanych. Przecież biorąc na warsztat taki temat jak opieka nad osobami chorymi, wymagającymi stałej obecności i pomocy (zaawansowany rak, wylewy itp.), aż kusi, by pokazać ból, cierpienie, trud psychiczny i fizyczny. W tym obrazie nie jest to na pierwszym planie - główny bohater to pielęgniarz, który nigdy nie narzeka i wydaje się, że się nie męczy. Anioł, pełen wyrozumiałości, cierpliwości, empatii. Jego pacjenci zmagają się ze swymi ograniczeniami, mają dość, ale ten sprzeciw wobec cierpienia nie jest tak intensywny jak by się tego można spodziewać (pamiętacie fenomenalną "Miłość"?).
Czujemy, że w tym facecie jest jakaś tajemnica. Tylko jaka? Czemu tak bardzo poświęca się pracy, a jednocześnie unika innych ludzi, praktycznie nie ma prywatnego życie? Karze siebie za coś? Postrzega to co robi jako misję? Silny mężczyzna w relacjach z przełożonymi, z innymi ludźmi wydaje się kompletnie bezradny, niczym dziecko. On chce zniknąć, zatracić się cały, poświęcić w 100% swoim przełożonym, tak jakby bez nich jego życie było puste.
Chwilami film tak naturalistyczny, intymny, że ogląda się go prawie jak dokument. Bliskość jest tak naturalna, tyle w niej empatii. A potem Michel Franco przywala nam w końcówce. I czyni wszystkie nasze pytania, wcześniejsze przemyślenia jeszcze bardziej poruszającymi. Jak sprawić, by życie miało sens? By nie przeciekało przez palce?
Film zdecydowanie wart odkrycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz