Wczoraj emocje teatralne (Kto się boi Virginii Voolf w Polonii), jutro ciąg dalszy, ale na dziś jednak film. Może trochę dlatego, że choć do premiery tego obrazu jeszcze ponad tydzień, to już za kilka dni będzie go można zobaczyć wśród wielu innych na tegorocznym festiwalu Wiosna filmów. Polecam, zapraszam i zachęcam by dawać cynk znajomym - bilety po 8 złotych rozchodzą się szybko, więc warto się spieszyć.
Przed rozpoczęciem festiwalu wspomnę pewnie jeszcze o filmie, który ma być pokazywany na jego otwarcie, ale to pewnie w środę. A jutro... Hmm Chyba Kolejny Ciszewski! Jak ja lubię ten cykl!
"Letnie przesilenie" Michała Rogalskiego, zgarnia kolejne nagrody na różnych konkursach, a wkrótce widzowie w całym kraju będą mogli przekonać się na czym polega urok tej historii. Wydawałoby się zwyczajnej, a jednocześnie, przez kontekst w jakim jest osadzona, czas, w jakim jest osadzona, nie-zwyczajnej. Zmuszającej do zadawania sobie po raz kolejny pytań o to jak mogą zachowywać się ludzie, pod wpływem zmieniających się warunków. Bohaterstwo. Zwyczajne bycie świnią. Wykorzystanie sytuacji. Ludzki gest. Obojętność. Strach. Okrucieństwo. A wszystko ot tak, jakby od niechcenia. Bez specjalnych powodów.
W centrum naszej uwagi jest trójka młodych ludzi: młody Niemiec, który za słuchanie jazzu, został wcielony do armii, która ma go nauczyć dyscypliny, jego rówieśnik Romek, który pracuje na kolei i stara się wykorzystywać jak najlepiej nadarzające się sytuacje, by poprawić swoją niewesołą dolę. I dziewczyna z niedalekiej wsi, która podoba się im obu. Dojrzewanie w czasie wojny. Gdy ich marzenia, ambicje, tęsknoty i przyjemności niestety często przerywane i niszczone przez dorosłych, którzy zmuszają ich "do poważnego traktowania życia". Każde jest pouczane, poszturchiwane i każde w jakiś sposób marzy o wyrwaniu się na chwilę spod kontroli. Dać się porwać chwili zapomnienia, relaksu, radości chwilą. Słuchać muzyki, tańczyć, móc cieszyć się, że ma się dziewczynę, chłopaka...
Nie obchodzi ich zbytnio to co dzieje się wokół, traktują to jako normalne okoliczności, bo w końcu innych prawie nie znają. I tylko gdy przyjdzie samemu zająć stanowisko, zareagować, coś zrobić, przychodzi paraliż i szok.
I może właśnie to stanowi o sile tego obrazu. Piękne zdjęcia i prawie sielska atmosfera, która nagle zderzana jest z brutalną rzeczywistością wojny. Topa, Krukówna choć w rolach drugoplanowych po prostu świetni, ale i młodzi radzą sobie dobrze w swoich rolach.
Dołujące. Ale czy po filmach o tamtych czasach spodziewamy się historii słodkich i lekkich?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz