wtorek, 20 stycznia 2015

Dawca - Lois Lowry, czyli wolność - po co wam wolność?

Czasem zupełny przypadek sprawi, że sięgasz po lekturę, o której istnieniu niby pamiętałeś, ale nigdy nie kusiło cię, żeby po nią sięgnąć. Tak właśnie miałem z "Dawcą". Dzięki Ola, że mi to podsunęłaś.
Przy okazji ekranizacji moda na ten tytuł wróciła i chyba dobrze. Ta książka jest tego warta i tylko żal, że wciąż szufladkuje się ją jako powieść młodzieżową=nie warto czytania przez dorosłych. Jeżeli miałbym ją do czegoś porównywać to chyba do "Gry Endera" - tam też pod warstwą lekkiej fabuły, przemyconych było całkiem sporo rzeczy do przemyślenia. Na pewno też postawiłbym "Dawcę" ponad tak modną trylogię Igrzysk Śmierci.
Trochę brakuje tu może tak ważnych w wyżej wymienionych pozycjach jakiejś akcji, przygody, zmagań - jest dość lakonicznie i chłodno, ale może też dzięki temu obraz tego świata bardziej porusza, przyprawia o ciarki.


Mamy niby nastoletniego bohatera, który będzie jakby naszym przewodnikiem w tej historii, ale w centrum naszej uwagi jest dziwny świat społeczności w jakiej chłopak dorasta. Porządek i zasady regulują tu wszystko i nie ma miejsca na odstępstwa. Nie ma tu też miejsca na indywidualność, emocje, uczucia, rozpamiętywanie przeszłości, cierpienie, kłamstwa, skargi czy ból. Rodzina, szkoła, praca - wszystko od lat odbywa się według tego samego schematu, każdy ma swoje obowiązki, przechodzi kolejne stopnie rozwoju edukacji, otrzymuje wraz z wiekiem i rosnącymi obowiązkami jakieś minimalne przywileje, a potem rada starszych decyduje o tym co będziesz robić przez całe swoje życie. Nawet komórki rodzinne tworzone są poprzez dobieranie młodych przez specjalne komisje. Ci, którzy nie pasują, są żegnani przez społeczności i usuwani poza jej granice, by nie psuli tego idealnego porządku.

Jonasz, podobnie jak jego rówieśnicy, właśnie dojrzał do tego momentu, gdy decydować ma się jego przyszłość. Jakież było jego zdumienie gdy już oznajmiono jego przydział. Zdziwienie, strach, ale i ciekawość chłopca szły w parze z narastającym dystansem wobec niego całej społeczności. Jonasz bowiem został wybrany na ucznia Dawcy Pamięci - starszego już mędrca, który przechowuje wszystkie wspomnienia i wiedzę o świecie takim jakim on był, zanim jeszcze wprowadzono nowy porządek, eliminując wszystko co mogło budzić niepokój, smutek, cierpienie, czy pozytywne emocje, które również postrzegano jako zaburzenie równowagi. Nastolatek będzie miał go zastąpić w jego misji, przejąć ten dar, który jest zarazem słodki i potwornie bolesny. 

Książka to tak naprawdę opis "szkolenia" chłopca, odkrywania kompletnie nieznanego mu dotąd świata, budzenie w nim ciekawości i jednocześnie proces otwierania oczu na zakłamanie dorosłych, tych, którzy uważają, że ten ich "raj" jest najlepszym co istnieje na tej ziemi. 

Niby napisane prosto, może nawet i zbyt surowo, ale to naprawdę rzecz warta przeczytania. Choćby równolegle z jakimś znajomym nastolatkiem, by potem o tym porozmawiać. 
Oczywiście są lepsze i słynniejsze antyutopie, ale ta książka pokazuje ideę podporządkowania sobie ludzi z zupełnie innej strony. 

3 komentarze:

  1. Polecam "Skrawki błękitu", drugi tom tego cyklu. Napisałam o tej książce kilka słów na blogu. Uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Dawcę" jako mała dziewczynka i byłam wstrząśnięta lekturą. Coś wtedy we mnie zakiełkowało. A teraz, mam nadzieję, wyrasta.

    OdpowiedzUsuń