Ostatnia okazja, by jeszcze załapać się na tą pozycję (i jeszcze dwie inne) w konkursie - nic prostszego, bo wystarczy samo zgłoszenie. Wbijajcie więc w zakładkę z konkursami, bo za dwa dni pojawi się już kolejny pakiet.
Dzisiejszą książkę dostałem od firmy EMPEMEDIA i mogę tylko pogratulować pomysłu na promocję - wielka paczka naprawdę zaciekawiła całą rodzinkę (zdjęcia poniżej), a potem córki z radością obserwowały co też z tej tajemniczej puszki, do której miały nalać wody, wyrośnie. Przynajmniej kilka osób z zainteresowaniem przyglądały się dziwnemu "naczyniu" i ze zgrozą stwierdzały, że uprawiam w domu GMO. Książka też wzbudziła ciekawość - szczególnie starszej córki, ale ponieważ to nie jest lektura dla nastolatek, czym prędzej wysyłam ją w Wasze ręce w ramach konkursu :)

W książce Katarzyny Mlek nie przychodzi ono wcale. Bo modyfikacje roślin są tu jedynie punktem wyjścia. Skoro argument wyżywienia większej ilości ludzi tańszym kosztem, bez zagrożenia np. wirusami, sprawdza się przy roślinach, to czemu nie zwierzęta. A jeżeli już poszliśmy tak daleko i produkujemy je do spożywania, to czemu nie po to by korzystać z ich organów. Mało, to może idźmy jeszcze dalej...
Postęp i dobrodziejstwo nauki? Czy wielka manipulacja i bawienie się w Boga, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji? Te pytania powracają w książce, ale zwykle wszelkie wyrzuty sumienia zagłuszane są pieniędzmi, pragnieniem sławy i dobrobytu. Kto by się tam przejmował głupimi, biednymi ludźmi, którzy sięgają po taką modyfikowaną żywność, skoro dla bogatych zawsze jest możliwość zdobycia jej ze źródeł zdrowszych, naturalnych. O tym co będzie za 10 lat nikt nie myśli.
Thriller? Sensacja? Science-fiction? Wszystkiego po trochu. Autorka chwilami bardziej nas straszy wizjami przyszłości, w innym miejscu znowu stara się budować grozę brakiem zasad moralnych bohaterów, ich postępowaniem bez skrupułów. Trup ściele się gęsto, firma Genesis się prężnie rozwija, a ludzie nawet nie zauważają kiedy, szybko uzależniają się od ich usług i kolejnych odkryć. To niczym budowanie biblijnej wieży Babel - wszystko ma służyć wygodzie, lepszemu funkcjonowaniu, likwidacji chorób, głodu, nieszczęść, a o tym iż wszystko może się zawalić, grzebiąc wszystkich budujących, nikt nie myśli.

No i te sceny erotyczne niczym z jakiegoś kiepskiego pisemka z roznegliżowanymi paniami. Czy nasi rodzimi pisarze naprawdę myślą, że kogoś takie sceny rajcują?
No dobra, nie marudzę. Przeczytałem. Pani Mlek widać miała pomysł, ale chyba zabrakło trochę jego dopracowania. Cóż zdarza się najlepszym. Na zachodzie takich thrillerów wychodzi masa, jeden lepsze, inne słabsze, może powinniśmy się cieszyć, że i u nas autorzy próbują zmierzyć się z tym gatunkiem i jakimiś ważnymi problemami społecznymi? Miałem mocne skojarzenie z książką p. Terlikowskiego (kto ma ochotę zerknąć znajdzie ją w spisie przeczytanych). Tam też autora poniosło i po prostu przedobrzył.
Więcej o książce i autorce tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz