wtorek, 16 lipca 2013

Drogówka, czyli całe miasto złe

Konkurs kryminalny zakończony - wyników szukajcie w notce, która się niedawno pojawiła, czyli Blade loki - płyta Fruuu.
A na dziś kolejna zaległość do napisania - Drogówka obejrzana już jakiś czas temu, ale po takim filmie mam wrażenie, że chyba lepiej trochę odczekać, ochłonąć. Tuż po seansie człowiek wychodzi tak brudny i zniesmaczony, że trudno rozpatrywać film w kategoriach dobre/niedobre. Na pewno robi spore wrażenie- zarówno tym jaki obraz naszej kochanej służby mundurowej i władzy nam się maluje, jak i tym w jaki sposób zostało to zmontowane. 
To, że udało się zebrać niezłą ekipę aktorską to u Smarzowskiego nie dziwi, pesymistyczne tony, litry alkoholu i bluzgi też nie zaskakują, ale te rwane zdjęcia kręcone komórkami, specyficzny styl opowiadania tej historii dla mnie był niespodzianką. Brawa, bo pasuje do tej opowieści jak ulał! Gdy już wejdzie się w tą historię (co nie jest łatwe) to obrazy i scenki na długo pozostaną w głowie... Człowiek jest nawet skłonny uwierzyć że 50% materiału z jakiego to jest zmontowane to autentyki (co nie jest prawdą, ale takie sprawia wrażenie).
Można rzeczywiście odnieść wrażenie, że to film w filmie - te scenki z ulic nagrywane komórkami, które stanowią 90% zwiastunów Drogówki mogą śmieszyć, gdyby nie to, że uświadamiamy sobie ile w tym prawdy. Brrr... Strach wyjeżdżać na ulicę. I to nawet nie w obawie przed policją i fotoradarami...
Druga warstwa to obrazki z życia policjantów poza służbą, czyli co robią, czym się zajmują gdy nie łapią kierowców. Tu też montaż robiony podobna techniką - jakieś popijawy, imprezy, burdele itd. Można by odnieść wrażenie, że "normalnych" to w tej służbie nie uświadczysz. Jak nie alkoholik, to erotoman, jak nie łapówkarz, to nieszczęśliwy gość, które rekompensuje sobie nieszczęśliwe życie jakimiś dziwnym hobby. Nie wesołe...
No i wreszcie trzecia warstwa, która stanowić ma główną oś filmu, a mam wrażenie, że trochę gdzie widzowi umyka - historia niesłusznie oskarżonego (a może powiedzmy wrobionego) policjanta, który za wszelką cenę próbuje dowieść swej niewinności, odkopując tym samym coraz większe brudy. Niby kino akcji - thriller, ale w zestawieniu z tłem i sposobem jaki to jest opowiedziane, trudno przeżywać to w tradycyjny sposób (trzymam kciuki za bohatera, bo jest jedynym dobrym i na pewno mu się uda)... Każdy inny reżyser postawiłby na budowanie napięcia, na jakiś spektakularny finał, zwycięstwo prawdy. Ale przecież nie Smarzowski. 
 
Tak jak koleżanka kiedyś powiedziała o Domu złym, że wychodzi się z niego utytłanym w błocie, przemocy, brudzie i ohydztwie, tak tu jest podobnie. Czy bowiem ma nas uspokajać fakt iż to przecież film, który ostre spojrzenie kieruje głównie w policję, w jej powiązania z wielkimi pieniędzmi i władzą. Tak jak tam wieś była w jakiś sposób "umoczona" w różne tajemnice, tak tu można powiedzieć uczestniczy w tym całe miasto. Dając łapówki, akceptując różne przekręty, nie walcząc z tym, poddając się, przymykając oczy, że niby mogę mieć wtedy czyste sumienie.         
Smarzowskiemu świetnie wychodzi "upupianie" bohaterów, pokazywanie dylematów moralnych raczej jako wybór mniejszego zła, bo w tym świecie zupełnie czystym żyć się nie da. Alkohol, to nasze "załatwianie", próby omijania prawa, które wydaje nam się niepotrzebne i dla innych (a nie dla nas). Jakby nie patrzeć - nawet jeżeli twórcy filmu przesadzają z tą całą degrengoladą, pokazują jednak sporo prawdy o nas samych i rozdwojeniu w jakim życie pewnie spora liczba ludzi w tym kraju.    
Nie spodziewajcie się mimo zwiastuna komedii, nie spodziewajcie się mimo mundurów i pościgów sensacji. To dramat, tyle, że jak zwykle ten reżyser opowiada to po swojemu. 

6 komentarzy:

  1. Mocny film, może za mocny.
    No i podkreśla ostatnią tendencję polskich filmów co do zakończenia (patrz Pokłosie).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie miałem okazji obejrzeć tego filmu, jednak po przeczytaniu tego opisu stwierdzam, że muszę go jak najszybciej obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeglądając codzienną prasę spokojnie można powiedzieć, że twórcy filmu prawdopodobnie nie przesadzają. Tyle że wszystko kumuluje się w 120 minutach, a w życiu...
    Film dobrze zrobiony.

    OdpowiedzUsuń
  4. miała być komedia, był mocny film. na 5!

    OdpowiedzUsuń