Maratonu filmowego ciąg dalszy - korzystam, bo jak zacznie się remont to na jakiś czas z filmami będzie spokój. Na szczęście notek na zapas mam sporo. Jutro rozstrzygnięcie rozdawajki, przypominam, że dwie inne jeszcze trwają, a dziś chyba już czwarty film jaki opisuję tej reżyserki. I warto dodać, że jeszcze zawodu nie było (Wesele w Sorrento, może lżejszy, mnie interesujący, ale też ma w sobie to coś). Po kilku ostatnich filmach z Danii jakie widziałem, zaczynam zastanawiać się nad pewnym fenomenem tej kinematografii - może i bez wielkiego rozmachu, ale ile w tych prostych historiach o zwykłych ludziach emocji i uważnego spojrzenia na ludzką psychikę (choćby Misiaczek czy Sztuka płakania - wszystkie notki do odnalezienia u mnie na blogu np. przez spis filmów)...
"Bracia" też bazują głównie na emocjach i pokazaniu ludzkiej psychiki. Fakt, że okoliczności wpływające na rodzinę są trochę wyjątkowe, ale przecież nie nierealne (od nas też sporo żołnierzy wyjeżdża na misję).
Mamy więc dwóch braci, zupełnie różnych od siebie. Michael jest odpowiedzialny, szanowany, kochający rodzinę, ale nie ma dla niej zbyt wiele czasu (jest żołnierzem zawodowym). Młodszy Jannik to typowy rozrabiaka, właśnie wyszedł z więzienia, ale jakoś nie wygląda na to by miał się ustatkować, wszelkie uwagi rodziców czy brata tylko go denerwują. Gdy Michael wyjeżdża do Afganistanu i do rodziny przychodzi informacja, że zginął, jest to tragedia dla wszystkich, choć każdy radzi sobie z nią trochę inaczej. Jannika popycha to do tego by zaopiekować się żoną brata i jego dwoma córeczkami, by przestał pić, bardzo się zmienia. Dla Sary to wsparcie jest bardzo ważne. Ale oto okazuje się, że Michael wcale nie zginął, był jedynie ranny i przetrzymywany w niewoli. Wraca do domu... Ale jakby nie ten sam.
Wszystko rozgrywa się w sferze uczuć, emocji, nawet czasem to co pada z ekranu nie jest tak ważne, jak to w jaki sposób i po co jest to powiedziane. Tyle spraw w jednym filmie. Trauma. Brak zrozumienia, komunikacji. Kłamstwa, milczenie, podejrzenia. Zazdrość, złość, rozpacz. Miłość, która była i pytanie czy ona wciąż jest. Strach. Desperacja.
Po prostu świetne kino.
Nie widziałem wersji amerykańskiej (tak, tak zrobili remake tak ich ten duński dramat zainteresował), może kiedyś będzie okazja, ale mam wrażenie, że trudno lepiej tę historię opowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz