poniedziałek, 15 lipca 2013

Bezcenny - Zygmunt Miłoszewski, czyli mamy hit na wakacje



Po dwóch moim zdaniem bardzo dobrych kryminałach Miłoszewskiego, miałem nadzieję, że następna książka o Szackim (tym razem Olsztyn) ukaże się szybko i zapewni mi podobnie jak tamte przynajmniej kilka świetnych wieczorów. A tu na Szackiego trzeba czekać, a do rąk dostajemy... No właśnie co? Thriller? Sensacyjkę z lekkim tłem historycznym? Zaskoczenie, ale całkiem pozytywne, bo choć czuje się, że autor czerpie garściami różne pomysły od innych, to robi to w dobrym stylu, nie wpadając zbytnio w pułapkę żenady i głupich rozwiązań (jak Dan Brown). Sprawnie łącząc elementy przygody (lub akcji jak zwał to zwał), zagadkę i próby rozwikłania pewnej sprawy z przeszłości, humor i kpiarskie spojrzenie na naszą rzeczywistość oraz sporą dawkę historii sztuki i naszego kraju, Miłoszewski daje nam lekturę niby lekką, ale dającą sporo frajdy i trochę refleksji. Hit na tegoroczne wakacje murowany - kto nie kupił, niech nadrabia.   


Sporo już recenzji napisano, w większości peany, więc nie będę się zbytnio rozpisywał. Książka została łyknięta przez mnie chyba w dwa dni, a lekturze towarzyszyło sporo miłych wspomnień z dzieciństwa gdy kolejne tomy Pana Samochodzika i przygód Tomka były okazją do poznawania historii zanim nawet człowiek zaczął uczyć jej się w szkole. Szkoda, że teraz takich powieści tak mało. I bawić i uczyć. Kiedyś sympatyczny pan z muzeum (niby sympatyczny a ORMO-wiec) w dziwnym samochodzie walczył o ochronę naszych zabytków przez bezczelnymi dewizowcami, a dziś dzięki Miłoszewskiemu możemy chwilkę zastanowić się nad losem tego co stanowiło nasze dziedzictwo narodowe i zostało zagrabione najpierw przez Niemców, a potem przez naszych "wyzwolicieli" ze wschodu. 
Głównym bohaterem i bezcennym skarbem o którego toczy się walka sił dobra i zła to obraz Rafaela "Młodzieniec" oceniany jako jeden z najcenniejszych naszych obrazów sprzed wojny, ale przecież w tle mamy całe mnóstwo innych zaginionych i ukradzionych skarbów. Bezradność państwa, brak środków i siły przebicia by walczyć o ich odzyskanie są porażające, tym bardziej może by wzmocnić zapaleńców którzy nie tracą nadziei i swoich sił - warto głośniej o tym mówić, również w taki bardziej "rozrywkowy sposób"...

Wszystko zaczyna się od mocnego uderzenia - zamach terrorystyczny na kolejkę na Kasprowy zmroził mnie i zastanawiałem się czy przypadkiem autor nie poszedł za Ciszewskim w stronę jakiegoś militarno-sensacyjnej powieści dla facetów. Na szczęście tego typu sceny nie wypełniają całej książki - są, nadają trochę przyspieszenia, ale nie dominują, więc bez obaw mogą po to sięgać również ci, którzy za strzelankami, pościgami itp. akcjami nie przepadają. Mamy za to przedziwny nieformalny zespół, który powołano by "odbić" obraz Rafaela - urzędniczkę zajmującą się odzyskiwaniem dzieł sztuki, agenta wywiadu, troszkę ekscentrycznego marszanda i złodziejkę, którą wypuszczono z więzienia na potrzeby akcji. Zespół, którego zadaniem było działać w tajemnicy i po cichu, ale co zrobić - okazało się, że to oni mogą być celem dla innych i bez hałasu się nie obędzie. Więcej nie ma co zdradzać.   

Naprawdę sprawnie napisana powieść sensacyjna, a wszystkie kawałki dotyczące historii na tyle dla mnie smakowite, że wybaczam nawet pewne drażniące mnie nielogiczności w akcji dziejącej się współcześnie. A za wszystkie kwiatki dotyczące naszych polityków i naszej rzeczywistości (a w szczególności premiera) spore brawa - dawno mi się tak gęba nie śmiała przy wydawałoby się poważnej książce.
Mogę się jedynie podpisać pod powtarzającymi się apelami - czekamy na film z nadzieją, że nikt tego nie spieprzy. Czuje się, że autor ma do tego smykałkę (warto wspomnieć, że sporo przy scenariuszach pracował dla tv, ale zrezygnował trochę zdegustowany efektami końcowymi). 

6 komentarzy:

  1. Już o niej myślę. Po wszystkich przeczytanych recenzjach mam na nią chrapkę i to dużą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłeś mnie Panem Samochodzikiem. To książki mojego dzieciństwa, do tej pory zdarza mi się powracać do templariuszy, kapitana Nemo czy praskich tajemnic. Miałam na tym punkcie prawdziwego hopla i nic mnie to nie obchodzi, że ORMO-wiec. Mam nadzieję że dostanę ją w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja też wspominam najlepiej książki Nienackiego - kontynuacja obojętnie czyjego autorstwa to już nie to samo...

      Usuń
    2. ba, mi kiedyś nawet nie przeszkadzało to, że kpt Żbik jest milicjantem. Dopiero po latach widać ile w tym było propagandy i zakłamania. A Nienacki pisał świetnie, ale szkoda, że jego życie przekreśla w pewien sposób wartość tego co pisał...

      Usuń
  3. Wykorzystałam już limit na książki w tym miesiącu, a ta wygląda tak kusząco!
    Zupełnie mi nie przeszkadzało, że pan Tomasz był ORMO-wcem....

    OdpowiedzUsuń