poniedziałek, 18 lutego 2013

Historia „Roja”, czyli w ziemi lepiej słychać


Jak pisałem wczoraj - dziś o filmie, który jest trochę specyficzny.tutaj.
Wciąż trwają starania o to by można było domknąć jego produkcję, a przy braku wsparcia z instytucji, które chętnie wspierają inne filmy, w dużej mierze efekt będzie zależny od ogromnej akcji społecznej. Stąd też pokazy "roboczej wersji" filmu (ja też już miałem okazję go zobaczyć). Więcej o filmie i problemach z jakimi zetknęli się twórcy chcąc opowiedzieć o ważnym fragmencie naszej historii
A dziś notka od Tomasza i tylko parę słów ode mnie.
PS Po ponad dwóch latach możemy wreszcie zobaczyć film na ekranach kin!

Tu są fundamenty Ojczyzny, których potrzebują młodzi.

Nie będzie o polityce, nie będzie o fantazji, nie będzie o kinie łatwym, nie będzie o produkcjach, które ogląda się raz i zapomina. Będzie o filmie prawdziwym, dobrym kinie pozostającym w umyśle i sercu, o przesłaniu, które potrzebne jest wszystkim, by obudzić świadomość. O filmie opartym na faktach, które powinien znać każdy Polak i które powinny poznać inne narody.

            Miałem przyjemność obejrzeć ten film na pokazie w formie jeszcze w pełni nieukończonej, niestety długo będziemy jeszcze czekali na to by obejrzeć ten obraz w kinach, autor ma problemy z jego finalizacją. Seans filmowy zapełnił małą salę konferencyjną po brzegi, było wiele osób stojących, skończył się owacją na stojąco. Dlaczego?
            W obecnym polskim kinie jest wiele filmów, które po obejrzeniu nie pozostawiają w naszych umysłach niczego, poza chwilą przyjemności i zabawy, nie mają w sobie treści, scenariusza, gry aktorskiej, efektów specjalnych, pracy kamery. Po takich filach nie ma się ochoty na ich ponowne obejrzenie, nie ma się ochoty na oglądanie polskich produkcji. Uwielbiam stare polskie filmy, a obecne kino, niestety, nie dorasta im do pięt. Film Historia „Roja” i jego reżyser Jerzy Zalewski udowadniają, że polskie kino jeszcze nie zginęło.

Film ma do przekazania trudną historię powojennej walki Narodowych Sił Zbrojnych Narodowego Zjednoczenia Wojskowego z nowym „Czerwonym” okupantem. Jak do tej pory jest to pierwszy obraz fabularny oparty na faktach i ukazujący nam prawdę o „Żołnierzach Wyklętych”. Prawdę, która przez wiele lat komunizmu w Polsce była przeinaczana i konstruowana w taki sposób by z bohaterów zrobić bandytów i przestępców. Wiele filmów z okresu PRL ukazywało członków NSZ  i NZW, jako najgorsze szumowiny z faszystowskim fundamentem moralnym, które władza ludowa ofiarnie tropiła i eliminowała. Książki historyczne do tej pory nie niosą nam o tym okresie prawdy. Świadomość wielu ludzi o tych bohaterskich żołnierzach przeciwstawiających się wrogiej sowietyzacji Polski jest nadal wypaczona, być może ten film wpłynie na to by zrewidowali swoje poglądy, acz wiem, że nie będzie to łatwe, bo czas komuny i pranie mózgu zrobiły swoje. Mam też nadzieję, że ludzie młodzi z pokolenia nieznającego komunizmu, będą w filmie mogli zobaczyć oblicze okupacji sowieckiej i „Czerwonego” wyzwolenia. Być może dzięki temu przekazowi narodzi się w młodych sercach chęć do głębszego poznania przeszłości naszego narodu i zakiełkuje ziarenko patriotyzmu. 

Scenariusz filmu oparty jest na prawdziwych wydarzeniach po roku 1945, opowiada historię o Mieczysławie Dziemieszkiewiczu – żołnierzu NSZ i NZW odznaczonym pośmiertnie w 2007 roku Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Reżyser filmu w 2007 roku zrobił film dokumentalny Elegia na śmierć „Roja”, na jego kanwie powstał scenariusz fabularny. 
Jest to w pełni spójna i treściwa opowieść z kilkoma wątkami, przeplatana rewelacyjnymi dialogami i dobitnymi obrazami. Nie ma tu miejsca na nudę, jest czas na wejście w postacie główne, w ich wizję życia, oddanie, ofiarność, wiarę, tych ludzi się najzwyczajniej czuje, nie można się odnieść do nich obojętnie. Sceny wykreowane przez autorów wzbudzają w nas smutek, złość, radość, tak jak w życiu, wyciskają łzy, których nikt się nie wstydzi.  To scenariusz ukazujący żywego człowieka, z jego strachem, złością, przekonaniami, tropiąca go zdradą. Widzimy, kim jest bez słodkości, z realną goryczą, poznajemy jego wybory, drogę ku wyzwoleniu duszy i ofiarność, za którą płaci cenę życia. Wszystko to ubrane jest w historyczną rzeczywistość tamtych czasów, inną niż ta znana z książek i filmów naszego dzieciństwa. To tak naprawdę boli, ale to ból oczyszczający, ukazujący nam w czytelny sposób, czym jest prawdziwy patriotyzm i poświęcenie dla innych. Scenariusz trzyma nas cały czas w napięciu i nie pozwala, choć na chwilę wyjść ze wykreowanej rzeczywistości ukazanych wydarzeń.
Aktorzy filmu to miłe zaskoczenie, żadna tam ekipa grająca wszędzie i wszystko, mimo braku umiejętności mimicznych i aktorskich, nie ma tu wielkich gwizd z pierwszych stron gazet. To grupa dobrych aktorów ze znanych nam seriali telewizyjnych, kilku starych kinowych wyjadaczy z charakterem, takich jak Mariusz Banaszewski i nowe twarze, które potrafią grać, a nie udawać mówiące kukły. Nowa twarz, która jest gwiazdą filmu to Krzysztof Zalewski - „Rój”, w sumie muzyk, zwycięzca polskiej edycji Idola, acz tu pokazuje dobitnie, że nie jest tylko świetnym muzykiem, on potrafi grać, potrafi sprzedać nam postać i zapada głęboko w pamięć. Mam nadzieję, że jego debiut da mu szansę na wielką karierę aktorską. Dzięki tym aktorom film jest świeży, nie mamy odczucia, że to te same twarze kalkujące siebie samych z innych filmów. Gra aktorska pozwala nam się wczuć w realia, postacie, ich odczucia i akcje filmu. Nie ma tu płaskości, każda scena zagrana jest z pazurem, charakterem, chęcią i poświęceniem. Aktorzy dają z siebie wszystko i tak powinno być. Piotr Nowak grający oficera UB pozostanie w mojej pamięci na długo, dzięki formie kreacji swej postaci, ożywieniu braku ludzkiego wnętrza bez jakiejkolwiek moralności.

Efekty specjale i kaskaderka udowadniają, że w polskim filmie, może być szybka niebezpieczna akcja, która nie wydaje się śmieszna. Parę scen wydaje się naprawdę niebezpiecznych dla aktorów, efekty pirotechniczne mogły im nieraz opalić włosy. Film jest nadal przed ostateczną wersją, zatem jest kilka scen, które czekają na dopracowanie techniką cyfrową, nie wpływa to jednak na odbiór całości przekazu. To trzeba zobaczyć, najbardziej zapadła mi w pamięci niesamowita scena ucieczki wozami w trakcie obławy, jej realność i pomysłowość realizacji jest niesamowita. Ten film ma wiele takich momentów.

Praca kamery w całym filmie po raz kolejny potwierdza fakt, że polska szkoła filmowa potrafi wyszkolić najlepszych operatorów kamery. To, co widzimy w tym obrazie jest dziełem Tomasza Dobrowolskiego - prawdziwego profesjonalisty. Dzięki niemu film to prawdziwy obraz, który dotyka naszej duszy i pozwala znaleźć się w samym centrum akcji tak, by niczego nie przeoczyć. Muzyka w filmie, której autorką jest Hanna Kulenty całkowicie współgra z obrazem i dodatkowo podkreśla jego niezwykłość. Pomaga widzowi przejść spokojnie przez opowieść bez nadmiernej natarczywości. Czasem wydaje się, że całkowicie zanika, ale jej delikatne nuty są cały czas z nami. Innym razem wnika w ucho potęgując dramatyzm i niesamowitość przekazu.

Przekaz duszy i umysłu, jaki proponuje nam Jerzy Zalewski w swym filmie nie jest łatwy. Stawia on swym dziełem pytanie – Czy w obecnych czasach taka skrajna postawa ludzka, którą prezentuje „Roj”,  jest potrzebna, czy w ogóle może być zrozumiała, czy byli byśmy gotowi na takie poświęcenie dziś? Jednocześnie w żaden sposób nam nie ułatwia oceny, ukazując prawdziwość bohatera z jego bólem, rozterkami i nie do końca pozytywnie ocenianymi przez wielu czynami. Wiemy, że ta postawa nie przystaje do naszego życia, ale nie można jej przemilczać, bo to spowoduje niezrozumienie naszej całej przeszłości, poświęceń, dzięki którym żyjemy. To może wpłynąć na naszą przyszłość i tożsamość, o którą teraz jest trudno w obliczu globalizacji życia. Na zadane pytanie każdy widz powinien sobie odpowiedzieć sam, właśnie to może być fundament do budowy swojego stosunku do Ojczyzny, tożsamości społecznej. Dla wielu młodych ludzi w dzisiejszych czasach to fundament bardzo potrzebny.

Jak dla mnie film, jeśli w końcu uda się go „dopiąć” i zawita do kin, w pełni zasługuje na nie jedną nagrodę i docenienie przez środowisko filmu, jeżeli nagrody nie dostanie, stracę całkowicie wiarę w niezależność sztuki filmowej. Bezapelacyjnie powinien stać się obowiązkową pozycją dla młodzieży.

Autorzy filmu mimo jego przekazu i niełatwego tematu, o którym mówi, a może głownie z tego powodu, od dłuższego czasu mają problemy z ukończeniem go i możliwością wprowadzenia do kin. Reżyser prowadzi heroiczną walkę o spójność i jednolitość swego dzieła z Telewizją Polską i Polskim Instytutem Sztuki Filmowym. Ukończenie filmu jest blokowane, sponsorzy zażądali zwrotu wyłożonych kwot, trwają rozprawy sądowe. Mam nadzieję, że dzięki wsparciu wielu ludzi, którym nie obojętna jest pamięć o Żołnierzach Wyklętych i wolność artystycznego przekazu, film zostanie w końcu dokończony i wszyscy będą mogli go obejrzeć.   Zainteresowanych historią walki o „Roja” i chcących wspomóc produkcję w kłopotach zapraszam na strony: na FB lub tutaj.

SMOK

Po tym co napisał Tomasz niewiele jest do dodania. Obraz robi wrażenie i nie żałuję ani złotówki jaką dołożyłem do jego ukończenia.
Co prawda w tej wersji roboczej w filmie mogą drażnić niektóre sceny (np. trochę naiwna scena na cmentarzu), brakuje pewnej ciągłości, połączenia lub wyjaśnienia pewnych wątków, ale podobny zarzut mógłbym spokojnie wysunąć nawet wobec produkcji, które weszły już do kin jako dzieło skończone.

Cholera - dobre zdjęcia, niezłe aktorstwo - to przecież nie żadna amatorszczyzna, tylko profesjonalny film, który już na tym etapie robi wrażenie. Czemu tyle innych filmów opowiadających o naszej historii, dostaje dofinansowanie, mimo, że też nie zawsze odnoszą się do faktów w 100% - to zawsze jakaś subiektywna wizja wybranych wydarzeń, w dodatku oprawiona w artystyczną wizję (patrz np. Katyń, Westerplatte, Pokłosie itd.). A tu? Zarzuty, że film jest za długi o 15 minut, albo czepianie się jakichś detali, chyba jedynie po to by film zablokować. Cofnięcie dotacji mimo podpisanej umowy jest zagraniem skandalicznym.

Ten fragment naszej historii, mało znany, przez tyle lat spychany w niepamięć, może i kontrowersyjny, ale przecież ważny, należy "odkłamać" i przypominać. Po tylu kłamstwach na temat żołnierzy wyklętych, nawet jeżeli tu się trochę ich gloryfikuje, to daje to przynajmniej tę konieczną inną perspektywę. Oto ci, którzy od początku nie wierzyli w "wyzwolenie" i budowę niepodległej Polski - nie wierząc Sowietom i ich pachołkom, pozostali pod bronią chcąc walczyć do końca. Zostawieni przez wszystkich, nawet przez rząd londyński, wierni pozostali jedynie sobie, sumieniu i wartościom, w które wierzyli. Czy zasługują na to by nazywać ich mordercami, czy bandytami? Jeżeli tak, to jak nazwać tych, którzy z nimi walczyli, obiecywali amnestię, a potem katowali?

Sporo refleksji po filmie, a to znak, że dobrze się stało iż powstał. Oby jego produkcja została dokończona i jak najwięcej osób mogło go zobaczyć.
R


7 komentarzy:

  1. Aż nie wierzę, że ten film powstaje. Nareszcie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako osoba urodzona i żyjąca w wolnej Polsce, po okresie PRLowskim uważam, że ten film jest genialny. Produkcja Pana Jerzego Zalewskiego bardzo dużo mi wyjaśniła i przedstawiła historię, o której nie mówi się w szkole lub bardzo mało. Film wzbudził we mnie wiele emocji i myślę, że na długo pozostanie w mojej pamięci.

    Hajduk l.18

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdżcie lepiej na facebooku pana Leszka Żebrowskiego,króry był,czy miał być konsultantem filmu "Historia Roja" dlaczego odciął się od Jerzego Zalewskiego.Sprawdżcie zanim do reszty dacie sobie wciskać manipulacje historią i prawdziwymi przyczynami trudności produkcji.Czy ktoś z propagatorow zbiórki pieniążkow pytał u żródła dlaczego faktycznie ta produkcja ma trudności?Doradzam,,,,Czy może wystarczy zwolnić z myślenia?

      Usuń
    2. to napisz może coś więcej proszę. Bo konkretów nie widzę. Najczęściej dyskusje idą o to na ile to wierny obraz historyczny (a na ile jest kompilacją różnych biografii, wydarzeń lekko podkolorowaną ale oddającą atmosferę wydarzeń), o przekleństwa i jakieś drobiazgi.
      Co nazywasz prawdziwymi przyczynami - czy nie uważasz że podobne zarzuty można by postawić prawie każdemu filmowi nawiązującym do historii (np Obława) a jednak tam kasa się znajduje?

      Usuń
    3. http://dorzeczy.pl/proces-za-historie-roja-bo-film-byl-za-dlugi/
      no to już wiadomo jaki jest zarzut sponsorów - film jest za długi. A jaki zarzut p. Żebrowskiego? Da się w ogóle w filmie fabularnym oddać prawdę w 100%? Patrz Lincoln - czy uważasz, że to wersja zgodna z realiami czy "wariacja na temat"?

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. przykro mi ale jeżeli ktoś nie potrafi rozsądnie i bez emocji, obrażania innych argumentować swych przemyśleń to proszę by lepiej nie komentował. Posty będą usuwane

    OdpowiedzUsuń