sobota, 24 września 2011

Stworzył nas jazz, czyli muzyka biednych

Ciąg dalszy spotkań z kinematografią radzieckią i rosyjskią, kolejne też spotkanie filmowo-muzyczne. Było już o hipisach, bitnikach to teraz jeszcze wczęsniejsze czasy i jazz. A wszystko w starym stylu, przypominającym lekko absurdalne czarno białe komedie, które powstawały choćby w latach 50-tych (a to przecież rok 1983). Sympatyczne, duzo muzyki, humor może nie najprzedniejszy, ale uśmiechnąć się można. To historia lekko sentymentalna o miłości do muzyki i pasji by ją grać, mimo, że czasy wcale takiej muzyce nie sprzyjają.
Lata 20-te. Student szkoły muzycznej w Odessie Kostia Iwanow zainteresował się nowym trendem w muzyce - jazzem. Ale niewiele osób taką muzkę rozumie, na odatek pochodzi ona przecież z zepsutej Ameryki więc jest solą w oku i dowodem na sięganie po niedobre wzorce. A Kostia mimo, że wyrzucony ze szkoły muzycznej uparcie chce grać jazz. Ba! Nawet dorobił ideologię, że to przecież muzyka, którą grają i tworzą w Ameryce czarni, najbiedniejsi, uciśnieni, więc proletariat Związku Radzieckiego w ramach solidarności powinien właśnie ten gatunek wspierać. Marzy o założeniu prawdziwej kapeli jazzowej i przygarnia do siebie kolejnych muzyków (którzy jazzu nigdy nie grali) by zarazić ich swoją pasją. Najpierw najważniejszy jest sukces i kasa, z czasem najważniejsza staje się pasja. Sukces pzyjdzie - uwaga zdradzam zakończenie - dopiero na stare lata :)
W związku Radzieckim miłość do jazzu była raczej domeną ludzi wykształconych i elit, władza w imieniu mas raczej zwalczała tę muzyke pod hasłem zagrożenia ciągatami i modą imperialistyczną. I to trochę się czuje w tym filmie - mimo, że to komedia i obraz rzeczywistości bardzo złagodzony.
Ogląda się całkiem miło :) jazzband w zestawieniu perkusja, fortepian i banjo (potem dołączy saksofon) okazuje się, że może stworzyc całkiem fajny klimat.
trailer

3 komentarze:

  1. Bardzo, bardzo się cieszę, że tu trafiłam! Już na pierwszy rzut oka widzę, że znajdę coś dla siebie, co zresztą teraz mam zamiar uczyni- zagłębić się w karty Twojego bloga :) Bo skoro w pierwszym napotkanym poście słyszę o bitnikach, hipisach, jazzie, muzyce a na dodatek kinematografii rosyjskiej to musi to coś znaczyć!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się i ja. mam nadzieję, że znajdziesz tu więcej ciekawych notek - każdy komentarz i odwiedziny to spora frajda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam, dobrze się bawiłam:)

    OdpowiedzUsuń