
"Inflitrowani" opowiada histrię (na faktach) z lat osiemdziesiątych. Abou Nidal jest szefem palestyńskiej organizacji terrorystycznej, która przeprowadza ataki w Europie. W obawie przed nasileniem takiej aktywności na terenie Francji, tamtejsze służby specjalne opracowują plan rozpracowania tej organizacji. Mamy do czynienia więc z z filmem na pograniczy sensacji (tajni agenci, rozgrywki wywiadów) i dramatu politycznego.
Cała rozgrywka wywiadu francuksiego odtworzona jest z dość dużą precyzją - od pierwszych nieformalnych kontaktów i "oswajaniem" Abou Nidala, przez propozycję aby organizacja wysłała do Francji kilku młodych bojowników na studia, aż po próbę przeciągnięcia na ich stronę jednego z tych chłopaków. Pierwsze skrzypce odgrywa dobrze wyszkolony i wierzący w swoją misję funkcjonariusz - on naprawde przekonując chłopaka do współpracy wierzy w to, że pomaga Palestyńczykom w odtworzeniu ich państwa, uważa, że z Arafatem jako tym bardziej ugodowym będzie łatwiej o porozumienie. Ale tak naprawdę nic tu nie jest takie klarowne, czarno-białe - każde działanie wywiadu uwikłane jest w bieżącą politykę (czyli co MY z tego będziemy mieli), nawet sojuszników można okłamać gdy jednocześnie próbujemy rozegrać coś "na drugim froncie", by przekonać do współpracy wszystkie metody też są dozwolone - nawet szantaż czy przymknięcie oczu na zbrodnie... No i wreszcie sprawa palestyńska - dobrze pokazana determinacja tych ludzi i powody dla których podejmują sie takiej straczeńczej i szalonej walki. Można dyskutować na temat metod, ale desperacja prowadzi czasem do skrajności. Mimo przedstawiania organizacji Abou Nidala jako ekstremistów współracujących m.in. z Kadaffim (a OWP pewnie było stadem baranków), a jego samego jako sadystę i paranoika, który wykańcza nawet własne otoczenie warto pamiętać, iż te konflikty i podziały wcale nie oznaczały, że druga strona była lepsza w swoich metodach - bardziej chodziło o pieniądze, władzę, ambicje osobiste. Ale cóż - historię piszą zwycięzcy, a akurat Arafata świat chciał zapamiętać jako tego lepszego. Izrael i wszystkie kraje europejskie, które niewiele chciały zrobić by ten konflikt na Bliskim Wschodzie rozwiazać oczywiście są niewiennymi ofiarami okrutnych terrorystów.
Wnikanie w struktury organizacji, podwójna gra i ukrywanie się - cała druga połowa filmu ma niezłe tempo choć koniec jest łatwy do przewidzenia. Politycy przecież nie walczą na pierwszej linni frontu i spokojnie mogą poświęcić "pionki", a i tak odtrąbią sukces bo cel został osiągnięty (czyli u nas ma nie być zamachów). Ryzyko jest wliczone w cenę, zwłaszcza, że tak naprawdę to nie my ryzykujemy swoim życiem, a ci którymi manipulujemy. Kto tak naprawdę jest tu bohaterem?
Niezły film, może nie rewelacja, ale ciekawie pokazuje techniki i poszczególne elementy takiej rozgrywki wywiadu. Reżyser dotarł do różnych odtajnionych źródeł i świadków tamtych wydarzeń, pewnie i tak nie wszystkich, bo służby niechętnie się do takich rzeczy przyznają.
Zapowiada się ciekawy film, zwłaszcza, że lubię tego typu tematykę. Naprawdę ciężko stwierdzić, kto ma rację w sporze Palestyńsko-Izraelskim, w czym utwierdziła mnie moja wizyta w Izraelu. Zapamiętam ten tytuł i niedługo obejrzę:)
OdpowiedzUsuńDo kolekcji jest świeży film o Carlosie (M.)
OdpowiedzUsuńpewnie sięgnę... a raczej sensacyjny czy raczej polityczny?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie oglądałem, z migawek wygląda na... historyczny z wątkami miłosnymi.
OdpowiedzUsuńOstatnio inspirowany Twoją recenzją o podróży przez WNP i Chiny sięgnąłem po książkę o Kaukazie, a w kolejce czekają następne. Warto tu zaglądać ;) (Mansur)
to dziel się potem tytułami... Górecki napisał dwie a co znasz jeszcze?
OdpowiedzUsuń