
Dużo naszej uwagi przyciągają sceny gdy July tworzy swój performance, duże fragmenty filmu tez wyglądają tak jakby ktoś się trochę zatrzymał i bawił tylko jednym zdarzeniem czy symbolem. Akcji jest niewiele, atmosfera jest lekko senna, za to prawie każda z pojawiających sie postaci jakoś wikła się w sytuacje z podtekstem seksualnym (nawet 5-latek). Wszystko to sprawia dziwne wrażenie - można by niby traktować to jako film artystyczny, ale po pierwsze mam wrażenie, że różne rzeczy powkładane tam sa bez ładu i składu (po to żeby było dziwniej albo prowokująco?) oraz, że to wszystko już widzieliśmy i to nieraz.
I smutno i śmiesznie jednocześnie. Na pewno nie jest to romansidło, choć na pewno specyficzna opowieść o uczuciach. Każdy z tych dziwaków na swój sposób pragnie miłości, jakiejś odrobiny magii, która by odmieniła ich życie, choć czasem też się tej zmiany i miłości boi, ucieka. A więc mimo tych wszystkich udziwnień opowiada o dośc ważnych sprawach - tyle, że jakoś tak... inaczej.
Reżyserka sama napisała scenariusz i w filmie zagrała - widać, że włożyła w to dużo swojej wrażliwości, a może powinienem napisać tęsknoty i szaleństwa? Dostała za niego sporo nagród (m.in. w Cannes i Sundance), więc jeżeli jesteście ciekawi to może warto sięgnąć? W końcu mimo, że miałem na to ochotę ja też obejrzałem do końca i nie żałuję...
Momentami poetyckie, z fajnymi nastrojami budowanymi muzyką, a miejscami mało strawne i na siłę udające jakąś wartośc artystyczną, którą widz ma kontemplować...
trailera nie znalazłem, ale za to okazało się, że film jest chyba w całości na youtube - jak widać ma jednak sporą grupę fanów... No ale to widać kwestia wrażliwości albo podobnego szaleństwa. Bo każdy jest troszkę kopniety tyle, że może w inny sposób :)
ps. chyba i na mnie pryszedł czas aby się pochwalić zakupowym stosikiem - zebrało sie z jednego tygodnia tego trochę (bo jak tu nie korzystać z przecen), więc jutro pewnie notka stosikowa.
Miałam b. mieszane uczucia. Ten film był dla mnie na tyle nieznośny, że chyba w połowie odpadłam;( Podobnie jak Ty uważam, że całość w zamyśle miała być chyba wielką sztuką, a wyszła podróbka.
OdpowiedzUsuńale parę scen ciekawych :) jest trochę filmów, które ewidentnie dzielą - dla jednych są nieznośne i niezrozumiałe, dla innych dziełem sztuki a ci co ich nie lubią są uważani za ignorantów... ale tym razem ewidentnie mimo nagród uważam ten film za dziwaczny i przekombinowany
OdpowiedzUsuńNa dobrą sprawę w każdym filmie i książce można znaleźć parę ciekawych scen;)
OdpowiedzUsuńPrzekombinowany - dobre określenie. Uściślę ocenę - mnie się ten film nie podobał. A czy jest dobry czy zły - kto to naprawdę wie?:)
w takim razie polecam zaznajomienie się ze sztuką samej Mirandy July- to artystka typu "człowiek-orkiestra", zadziwia pomysłowością, wyobraźnią i lekkością w operowaniu wieloma dziedzinami sztuki. Sceny udziwnione, racja, ale myślę, że dzięki temu zapadają w pamięci.
OdpowiedzUsuńI z pewnością momenty takie jak podpalanie dłoni, modlitwa za złotą rybkę która zaraz umrze, pantofelki z napisami "me" i "you", czy wieszanie obrazka z ptakiem na drzewie w ogrodzie, miały na celu przekazanie czegoś więcej niż jedynie podkreślić dziwaczność bohaterów.
cieszę się, że jest ktoś kto ten film rozumie i chołubi. Dla mnie niestety natężenie tych dziwnych pomysłów powoduje, że robi się to mało czytelne. Podkreślam, że dla mnie - masz prawo do innej oceny
OdpowiedzUsuń