wtorek, 5 lipca 2011

Boris Akunin - Nefrytowy różaniec, czyli Fandorin w formach krótkich

Akuninem (a właściewie powieściami Grigorija Czchartiszwiliego bo Boris Akunin to tylko jego pseudonim) zaraziła mnie mnie kiedyś koleżanka z pracy (dzięki Marta) i przekopywałem się z lubością przez kolejne przygody detektywa Fandorina czy siostry Pelagii (nawet bardziej lubię tę drugą serię). Gdy autor ogłosił już koniec przygód zarówno w jednej jak i w drugiej serii byłem trochę rozczarowany - człowiek jednak przywiązuje się do swoich ulubieńców. Pozostaje szukać filmowych wersji przygód Fandorina i wracać chwilami do starych powieści. Jakiś czas temu wpadło mi w ręce coś jeszcze - to zbiorek opowiadań, w których głównym bohaterem jest własnie Erast Fandorin w różnych okresach swojej kariery. Mamy więc smakowity kąsek zarówno dla fanów jak i całkiem niezły "wstępniak" dla tych, którzy się jeszcze nie zakosztowali w Akuninie. Można to czytać bez większych przeszkód bez znajomości powieści (choć jeżeli znamy wcześniejsze przygody to wynajdywanie odwołań to dodatkowa przyjemność. Po raz pierwszy dostajemy też ilustracje :)
10 opowiadań (w tym trzy bardzo długie) - jedne trochę słabsze, inne bardzo dobre. I ogromna różnorodność nie tylko miejsc, dojrzałości naszego bohatera, ale i konwencji (mniej lub więcej humoru, nastrój, postacie poboczne i opisywanie realiów otoczenia). Moskwa, Sybieria, Londyn, Dziki Zachód, Japonia... Możemy dowiedzieć się m.in. o tym jak nasz bohater wszedl w posiadanie słynnego nefrytowego różańca, z którym potem się nie rozstaje, jak zakończył się pojedynek dektektywistyczny z Scherlockiem Holmes'em i Arsenem Lupin. Nawiązań do klasyki kryminału jest wiecej - jedną z postaci jest przecież panna Palmer (anagram od Marple), można odnaleźć klimat i odwołania np. do Patricii Highsmith czy Georga Simeona. Tylko Erast Fandorin pozostaje taki sam - wieczny dżentelman, elegancki i inteligentny (choć niedoceniany), mający swe wady (nieśmiałość, jąkanie), ale i talenty (wschodnie sztuki walki ćwiczone ze swoim sługą Masą czy umiejętność charakteryzacji i kamuflażu). Dużo w tej postaci nawiązań do Conan Doyla, w zagadkach czy w klimacie śledztwa do Chrsitie, ale wszystko to pewne techniki i zabawa formą (autor popełnił nawet serię powieści z góry zakładając, że każda jest w innym gatunku). To samo tylko w tle mamy ciekawe opisy XIX wiecznej Rosji? To jeszcze sztuka literacka czy po prostu sprawne rzemiosło?
Dla tych, którzy lubią lekką, wciągającą powieść (szczególnie kryminały) Akunin jest czarodziejem, który przywraca dawne klimaty. I robi to naprawdę na wysokim poziomie. W tym tomie najbardziej chyba lubię trącące trochę grozą i tajemnicą opowiadanie "Przed końcem świata".
Jak zwykle u tego autora (zawiodłem się tylko na na dziwacznej "Fantastyce"), dobrze się czyta - sprawna narracja, szybkie tempo i zwroty akcji, porażki i zaskakujące zakończenia - za to wszystko lubimy przecież Akunina. Jedny zawód dla mnie to przedruk znanego mi wcześniej opowiadania z "Historii cmentarnych". Całość to naprawdę świetna lektura wakacyjna, nie tylko dla tych, którzy lubia kryminały.
ps. kurcze nie wiem jak będzie z kasą na benzynkę i noclegi, ale kusi mnie by bryknąć w ten weekend do Lublina. Będzie sie działo :) kto ma blisko polecam!!! http://www.innebrzmienia.pl/

3 komentarze:

  1. Czytałem tylko kilka książek o Eraście parę lat temu, ale Akunina stale zaliczam do swoich ulubionych autorów. Teraz chyba czas do niego wrócić. Z do tej pory przeczytanych to najlepiej wspominam chyba "Lewiatana".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawdę mówiąc po dłuższym odpoczynku od Akunina, stwierdzam chyba i tak, że wolę od Fandorina jego Siostrę Pelagię. Ma klimat!

      Usuń
  2. Ja moją przygodę z Fandorinem zaczęłam właśnie od tej książki. Mam sentyment :)

    OdpowiedzUsuń