czwartek, 17 marca 2011

Mniejsze zło, czyli o myśleniu taktycznym w życiu

Ciekawe - coraz mniej jest ostatnio polskich filmów z nurtu tzw. psychologicznego, gdzie nasza kochana inteligencja mogłaby pokazywać swoje dylematy moralne, głębię wyborów ludzkich, złożoność i ciężar życia jako takiego. Dominują na ekranach raczej bohaterowie prości, reagujący szybko, a jeżeli przychodzi refleksja nad jakimś wyborem to zwykle za późno. Ale to tylko taka luźna dygresj, która przyszła do głowy, bo trafiłem na film "w starym stylu" niczym kino z lat 70'tych, a nie współczesne. Może dlatego, że reżyserem jest ktoś ze "starej szkoły"? Janusz Morgenstern ma już ponad 80 lat... Ale trzeba przyznać, że udało mu się nakręcić dzieło może nie odkrywcze ale na pewno interesujące - niby o sprawach, które pojawiały się w kinie już nie raz, ale aukrat nie w takim kontekście historycznym. 
Oto młody chłopak (fajna rola Lesława Żurka) - student polonistyki, żyjący dość beztrosko marzy o tym by zostać pisarzem. Ale nie dlatego, że jakoś łatwo mu przychodzi pisanie i ma talent - on chce po prostu zrobić karierę, a pisanie wydaje mu się dość łatwym sposobem na to by to osiągnąć. Wokół festiwal Solidarności - rok 1980 i ludzie, którzy o coś walczą, na czymś im zależy i nasz młody bohater - lawirujący aby specjalnie się nie angażując jednocześnie sprawiać wrażenie takiego, który rozumie i jest "za a nawet przeciw", by każdy uważał go za "swojego". Wyśmiewa dwulicowość swego partyjnego ojca, który dołącza nagle do krytyków władzy (świetny jak zwykle Janusz Gajos), ale sam postępuje bardzo podobnie. Ponieważ nie ma weny twórczej wykorzystuje okazję by wykorzystać pracę kogoś innego i opublikować to pod własnym nazwiskiem. Filozofia życiowa myślenia taktycznego opanowana do perfekcji :) Nawet gdy jest trudno trzeba szukać łatwej i wygodnej drogi (trzeba "wąchać czas" jak mawia jego ojciec). Dopiero śmierć rodziców i stan wojenny wytrąca go z równowagi i zaczyna sobie zadawać pytanie o to ile wart jest jego sukces i on sam.
Łajdak czy po prostu świetnie przygotowany na przetrwanie człowiek? Gwarancja sukcesu ustawić może przecież także jego bliskich... Gdyby tak kombinował cały naród może mielibyśmy więcej elit i inteligencji bez tych wszystkich porywów, powstań które tylko zwiększały prześladowania?
Mamy więc ciekawy film - raczej gorzki niż zabawny... Ba, reżyser nam happy end nawet zafundował.
No więc jak to jest? Gdy dobro tak trudno dostrzec w nawale zła - można zastąpić je po prostu mniejszym złem?
trailer
całość na platformie iplex.pl
możesz zobaczyć także: Matka Teresa od kotów lub Dom zły

4 komentarze:

  1. Widziałam ten film już dość dawno, ale pamiętam, że wyszłam z kina nie bardzo usatysfakcjonowana. Bardzo lubię filmy, które mają kontekst historyczny (zwłaszcza PRL), ale czegoś mi w nim brakło. Trudno mi określić nawet czego. Gra Żurka wydała mi się jakaś taka drewniana. Nie uwierzyłam mu. I jeden wielki minus. Może to są szczegóły, ale dla mnie ważne. Reżyser (a to twórca Do widzenia do jutra więc wymagam więcej hihi) zlekceważył zupełnie kwestie rekwizytów. Na ekranie mnóstwo można było zauważyć kleksów scenograficznych. Np: nowoczesna armatura w łazience, czy pokój rodem z Ikei. Przykładów można by mnożyć. Teraz już nie pamiętam. Ale podczas seansu naliczyłam ich dość, by odebrało to wiarygodność filmowi. Może to szczegół i się czepiam, ale dla mnie realia są częścią filmu niezbywalną:)

    OdpowiedzUsuń
  2. no patrz umknęły mi zupełnie te drobiazgi, ba nawet nie traktowałem tego filmu jako historycznego raczej jako pewnego rodzaju moralitet (jak np. filmy Zanussiego). Żurek fakt, ze trochę drewniany ale dla mnie to był trochę element tej postaci - studenta który zadziera wysoko nosa a niewiele wie o zyciu (zdziwiłbym się gdyby ta postać pokazywała głębię psychologiczną). Ale Gajos fajny :)
    jak dla mnie w skali 1-10 6 pewna więc w kategorii "ciekawe i da sie oglądać" - co przy polskich filmach nie jest przecież regułą

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też traktowałam ten film podczas oglądania jako opowieść po prostu umieszczona w jakimś czasie. Z tym, że ja mam dość wyczulone oko na drobiazgi, a poza tym lubię wypatrywać różnych przedmiotów żeby zakrzyknąć wewnętrznie np: o miałam takie szklanki, o miałam taki obrus typu bieżnik:) Widzę, że odpowiedziałeś na moje liczne komentarze hihi a było trochę tego pisania:)) Poooozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja również! i bardzo dziękuję za odwiedziny. nie moge pisać u Ciebie to odpowiadam choć tutaj

    OdpowiedzUsuń