piątek, 11 marca 2011

Karmel, czyli i słodko i cierpko

Kobiety najlepiej obserwować w miejscu, w którym czują się swobodne i są skore do najintymniejszych zwierzeń. Wiedząc o tym, Nadine Labaki stworzyła film o pięciu przyjaciółkach w różnym wieku, które zawsze spotykają się w salonie piękności w centrum Bejrutu. Świat kobiecych postaci odsłaniających swoje sekrety przykuwa uwagę i fascynuje. Jest w nim oczywiście miejsce na pogawędki o seksie i problemach z mężczyznami, ale także na osobiste rozmowy o religii, niełatwych relacjach z bliskimi, poważnych problemach. Te kobiety potrafią się wspierać i pomagają sobie w najtrudniejszych sytuacjach – na tym polega ich siła.
„Podgrzej cukier!”, to polecenie może pochodzić z ust chirurga lub… kochanka. Jeśli słodką, lepką substancję, zedrzesz jednym ruchem, poczujesz, jakby ktoś wymierzył ci policzek. Stare, porzekadło mówi: „Chcesz być piękna, musisz cierpieć”. Odnosi się ono także do mieszkanek Bejrutu. Przyjemność ma swoją cenę.
Reżyserka Nadine Labaki z gorącej, słodkiej papki używanej do depilacji uczyniła pewien symbol: przenikania się przyjemności i bólu, słodyczy i cierpienia. Osadzony w bejruckim salonie piękności film Karmel łączy w jedną opowieść historie pięciu kobiet. Nisrine (Yasmine Elmasri) ma za chwilę poślubić konserwatywnego Muzułmanina, ale od dawna nie jest już dziewicą. Jamale (Gisele Aouad), aktorka, za wszelką cenę stara się zatrzymać czas. Rima (Joanna Mkarzel) – tłumi w sobie pociąg do kobiet, aż któregoś dnia kobieta z jej marzeń wchodzi do salonu piękności, w którym Rima pomaga. Rose (Sihame Haddad) odrzuca zaloty starszego gentlemana, by dalej opiekować się starszą zwariowaną siostrą. I Layale (Nadine Labaki), energiczna właścicielka salonu, dzięki której wszystko się kręci, wplątana w beznadziejny – choć fragmentami niezwykle satysfakcjonujący – związek z żonatym mężczyzną.
Karmel to jakiś nowy gatunek filmu z Libanu. Pomija kwestie wojny, polityki i odwołuje się do uniwersalnych, wspólnych wszystkim ludziom prawd o miłości i namiętności. W filmie jasno widać, że libańskie kobiety odnajdują w sobie siłę. Skoro Nisrin musi stać się na nowo dziewicą, znajdzie na to sposób. Jeśli Layale potrzebuje wolnego, dobrego mężczyzny, to może ten pojawi się za chwilę obok niej. A jeśli będzie trzeba rozwiązać problem kosmetyczny, one zaraz rozgrzeją cukier!
Libańskie kobiety, jak wszystkie arabskie kobiety, są pełne pasji i silnego temperamentu. Nie chcą jednak dramatyzować i pozwalać na to, by ogarnął je smutek. Ich sposobem na obronę samych siebie jest drwina ze wszystkiego, z siebie również.
Karmel nie jest perską baśnią, jednak jest głosem ze świata, w którym opinie kobiet zwykle nie są słyszalne. Dlatego warto przyjrzeć się pięciu bohaterkom Karmelu i posłuchać, co ciekawego mają do powiedzenia o sobie i otaczającym je świecie, często pełnym hipokryzji i wydumanych barier społecznych. Ich głos brzmi interesująco i jest warty uwagi. Choć tytuł filmu mógłby sugerować samą słodycz, to w rzeczywistości jego smak jest słodko-gorzki.
trailer

możesz zobaczyć także: Himalaya , Droga do domu , Czas cyganów lub Bębniarz
 
 

2 komentarze:

  1. Kurcze kolejna rzecz, która może być ciekawa a jej nie widziałem... Dzięki Kosrys, ponieważ to chyba GW wydała więc mam nadzieję że zdobędę na jakimś stoliku za 5 zeta... dam znać jak obejrzę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna recenzja, dziękuję. Przynadziei, sprawdzę, czy film mam pod ręką, moglibyśmy się kiedyś umówić na pociąg, to bym Ci podrzucił. (m.i.t.)

    OdpowiedzUsuń