środa, 30 marca 2011

Strasznie szczęśliwi, czyli Miasteczko Twin Peaks po duńsku

Spodziewałem się czarnej komedii, ale tu jest tak dołująco i tak realnie, że nawet człowiek nie ma ochoty się śmiać. Co to w takim razie jest? Thriller? Dramat? Pewnie można by się doszukać różnych wzorców i odniesień w tym co było wcześniej, ale mimo wszystko jest ciekawie. Oto Robert - pewien policjant z kłopotami osobistymi trafia "na czas jakiś" z Kopenhagi na głęboką prowincję gdzie tylko "błoto, krowy i gumiaki". To ma być nie tylko kara ale i odpoczynek bo przecież w takim miasteczku nic się nie dzieje. Tymczasem już pierwsze dni przynoszą naszemu bohaterowi same tajemnice i znaki zapytania, które pojawiają się gdy próbuje coś się dowiedzieć od mieszkańców miasteczka.
Oto sklep z rowerami stoi pusty bo jego właściciel po prostu zniknął, wszyscy podkreślają, że tu sprawy rozwiązuje się na "ich sposób" i tego samego oczekują od komendanta policji, do tego pojawia się kobieta, która zaczyna manipulować Robertem - twierdzi, że znęca sie nad nią mąż, ale nie chce złożyć żadnych zeznań w tej sprawie. Poddenerwowanie, skrytość i dziwne spojrzenia rzucane przez miejscowych, trudność w ogarnięciu tego wszystkiego co go otacza w jakąś zrozumiałą całość - to wszystko powoli doprowadza naszego bohatera na skraj szaleństwa. Czy jeżeli będzie czuł się zagrożony zacznie zachowywać się tak jak oczekują od niego mieszkańcy? I kto tu próbuje coś ukryć? To wszystko dzieje się naprawdę czy poglębiają się zaburzenia psychiczne naszego bohatera? 
Chłód, dziwna atmosfera napięcia no i bagno :) trzy skojarzenia, które będe miał z tym filmem. Rozkręca się powoli, potem rozwój akcji może też nie jest super oryginalny, ale finał już nie jest tak oczywisty. Kto lubi więc takie klimaty rodem z Miasteczka Twin Peaks w połączeniu ze specyficznym skandynawskim pesymizmem niech obejrzy bo film go nie zawiedzie. Pamiętacie sztukę m. in. z Kobuszewskim "Ciemno"? To tutaj jest trochę podobnie... Każdy kto nie pasuje miejscowym po prostu znika. No ale przecież może zostać jeżeli się dostosuje i będzie zachowywał się tak samo - jeżeli mamy wspólne tajemnice to już jesteśmy podobni bo wrogiem jest ten kto jest z zewnątrz. Porządek, spokój i zero problemów (bo rozwiązujemy je sami)...
No to kto by miał ochotę zamieszkać tam na stałe? Mojn.

możesz zobaczyć także: Dom zły lub Błyskające światła lub Reykjavik-Rotterdam


1 komentarz:

  1. Film całkiem miły, chociaż obłęd Roberta zrobiony trochę na siłę (i przewidywalny). Za to przewrotna końcówka - pierwszorzędna. (m.i.t.)

    OdpowiedzUsuń