Chyba kolejna zaległość do nadrobienia - poszukać wcześniejszych książek Państwa Dębskich o Tomku Winklerze i jego babci Romie. Ta para, czy raczej trójka, bo jeszcze jest Iwa - partnerka Tomka, ma tyle fajnego iskrzenia między sobą, tyle chemii, że nawet jak śledztwo trochę kuleje, człowiek i tak ma frajdę. Ponieważ to już piąty tom cyklu, muszę kiedyś dorwać wcześniejsze tytuły, łączące kryminał i lżejszą atmosferę w jakiej odbywa się całe śledztwo.
To nie jest tak, że fabularnie jest jakoś wybitnie słabo, mam jednak wrażenie że dość nierówno - akcja przyspiesza, zwalnia, czasami mocno zaskakują pewne rozwiązania bo nie pasują kalibrem do sprawy albo są jakoś słabo wykorzystane. Nudy zdecydowanie nie ma, brak jednak jakiegoś dużego napięcia, które by było utrzymywane.
Za to bohaterowie - jakie fajne przekomarzanki, ile tam jest ciepła. Roma to osoba o dość wyrazistym charakterze, więc lepiej z nią nie zadzierać, a że Tomek kocha ją nad życie, stara się raczej jej nie sprzeciwiać. Nawet gdy oczekuje od niego czegoś co jego zdaniem nie ma specjalnego sensu. Tak jak w tym przypadku.
czwartek, 24 lipca 2025
Ostatni krzyk mody - Beata i Eugeniusz Dębscy, czyli kto lubi nieobliczalne klientki
środa, 23 lipca 2025
Kanibal - Jacek Ostrowski, czyli gdzie diabeł nie może tam wkroczy pani mecenas
Trzynaste spotkanie z Zuzą Lewandowską i zawsze z przyjemnością wracam do tej charakternej bohaterki i jej zwierzyńca. Pani mecenas lubi brać na siebie różne sprawy, które ją zainteresują, głęboko wierząc w to, iż milicja obywatelska za żadne skarby nie rozwiąże żadnej zagadki. Skoro oni nie potrafią - ona musi wziąć to na siebie. W końcu już kilka takich śledztw doprowadziła do finału i choć parę razy ryzykowała własnym życiem, najwyraźniej nie ma dość.
O poprzednich tomach cyklu możecie przeczytać notki w spisie przeczytanych na górze.
A najnowszy tom? Miłośnicy cyklu będą zadowoleni, choć to powtórka pewnych motywów. Po raz kolejny mamy w Płocku ofiary, morderca krąży wokół Zuzanny, najwyraźniej sugerując że będzie kolejna do pokrojenia, milicja również jej nie odpuszcza, widząc w niej wroga ustroju, ona jednak nie przejmuje się ani jednym ani drugim. W końcu dobrej prawniczce, która w dodatku ma haki na wiele osób w mieście, trudno podskoczyć.
piątek, 18 lipca 2025
Trener życia, czyli powiem ci czego potrzebujesz
Teatr Polonia (i Och-Teatr) tradycyjnie już latem poza kontynuowaniem spektakli na swoich scenach wystawia też spektakle plenerowe, darmowe dla wszystkich chętnych. Zwykle wszystkie ławki są zajęte, ludzie stoją przez tą godzinkę z kawałkiem, nikt nie narzeka, widać więc że jest zapotrzebowanie :)
W tym roku do spektakli które publiczność już zna, dołączyła jeszcze premiera. "Trener życia” Nicka Reeda w reż. Marii Seweryn to współczesna komedia, w której znajdzie się trochę miejsca i na uśmiech i trochę przestrzeni na refleksję.
Uwaga - spektakl jest nawet na żywo tłumaczony na polski język migowy, więc brawa za uwzględnienie głuchych i osób z niepełnosprawnością słuchową.
czwartek, 17 lipca 2025
Mątwa 2.0, czyli komu brakuje deka do szczęścia?
Witkacy nie jest łatwy w odbiorze, bo jego pojmowanie świata zawsze wykracza poza ramy przeciętnego śmiertelnika. W swoich dziełach malarskich, literackich czy filozoficznych pragnął zajrzeć głębiej niż ogarniał wzrok, sprawdzić co jest za horyzontem jaźni, wejść w głąb siebie i obejrzeć wszystko od środka. Ten artysta w wielu dziedzinach, zawsze szukał czegoś głębiej, dalej, intensywniej niż inni.
Już sam tytuł wydaje się być symboliczny. Mątwa błyskawicznie może zmieniać kolory i wzory, odzwierciedla zmienność rzeczywistości. Potrafi przeobrażać się w zależności od potrzeb. Mątwa symbolizuje kamuflaż, transformację, jakąś tajemnicę, podświadomość czy nieuchwytność. Człowiek tak nie potrafi, jednak pragnie poznawać te przestrzenie, które wykraczają poza ludzkie doświadczenia, które wydają się być poza światem rzeczywistym. Ten dramat Witkacego jest tego kolejnym przykładem.
środa, 16 lipca 2025
Tonąc w morzu krwi - Ludwik Lunar, czyli sprawa z archiwum X
Sięgając po najnowszą powieść Ludwika Lunara nawet jakoś nie miałem bardzo w głowie tego, że to drugi tom, a przy pierwszym z głównym bohaterem polubiłem się średnio (możecie przeczytać tu).
Teraz chyba moje nastawienie ciut się zmienia, choć najciekawiej robi się wtedy nie gdy Edward Sokulski i Daria Tyszka działają osobno, ale gdy są razem. To wtedy rodzi się jakieś ciekaw napięcie między tą dwójką - co sobie mówią, a czego nie i z jakiego powodu. Mentor i młoda ambitna policjantka, której wielu nie traktuje poważnie, bo ma wujka komendanta, więc wszyscy myślą, że robi karierę tylko dzięki niemu. I sprawa z tzw. archiwum X, czyli sprzed wielu lat, nierozwiązana, tajemnicza i być może komuś nawet zależy na tym, by jej nie ruszać.
Ich śledztwo jest długie, nie spodziewajcie się tu spektakularnej akcji, przecież wielu świadków już nie przepytają, a dowody mogły dawno zniknąć. Czy da się jedynie dysponując cienką teczką sprzed lat, dojść do wyjaśnienia wydarzeń z przeszłości, odpowiedzieć na pytanie czy w śledztwie nie popełniono błędów?
wtorek, 15 lipca 2025
Stan wyjątkowy, czyli liczy się tylko klikalność
A może to brak rzeczy, które by jakoś chwyciły za serducho, porwały, jak choćby książka z ostatniej niedzieli na notatniku?
No więc choć kilka zdań o filmie, który pojawi się niedługo w kinach. Wakacje to idealny czas na takie produkcje - niezobowiązujące i dość szybko ulatujące z głowy.
Trochę żal, bo jakoś w głowie mam komedie czeskie w zupełnie innym stylu, mniej farsowe, ten humor nie był tak groteskowy.
Gdy jednak pomyślę jak wyglądają obecnie "komedie" polskie, to chyba jednak wciąż wybieram produkcje od południowego sąsiada.
poniedziałek, 14 lipca 2025
Kruche - Gaba Kulka, czyli proszę nie szczuj flagą i godłem
Teraz, próbuję wejść w ten świat przez nią kreowany, trochę jazzujący, trochę elektroniczny, trochę popowy, po prostu jej własny.
Na koncercie, w kameralnym składzie (klawisze, perkusja, bas) nie czuć było jakoś minimalizmu tych wykonań, ale faktycznie na płycie gdy instrumentarium jest dużo bardziej rozbudowane, jest jeszcze ciekawiej.
niedziela, 13 lipca 2025
Bílá Voda - Kateřina Tučkova, czyli system potrafi złamać ciało, ale duch jest silniejszy

Trochę odkładałem pisanie o tej powieści, ale też trudno mi ubrać słowa wszystkie emocje. Jak mało który tytuł w ostatnim czasie książka Tučkovej mocno mnie poruszyła i to chyba jedna z najlepszych rzeczy jakie czytałem od ponad roku. Jak jednak oddać wszystkie te refleksje i zachwyt? I czy każdy go podzieli.
Na pewno ci którzy lubią powieści nawiązujące do historii, do realnych wydarzeń będą mieli dużo satysfakcji. Zwłaszcza że niewiele w Polsce mówi się o tym jakim prześladowaniom podlegał kościół katolicki (czy raczej wszystkie kościoły i związki wyznaniowe) w Czechosłowacji od lat 50 aż po lata 80. U nas można powiedzieć, że księża mieli w porównaniu jak pączki w maśle.
Władze w Pradze poszły po linii Moskwy - ksiądz, czy siostra zakonna to "pasożyt", więc musi udowodnić przydatność dla społeczeństwa. Nie dość że więc mieli zakaz jawnego praktykowania, rozmawiania o religii, podlegali różnym szykanom urzędniczym, mieli również nakaz pracy i to często w najgorszych zawodach, w niewielkich dziurach do których byli kierowani, wciąż pod obserwacją i poddawani prowokacjom.
Bílá Voda to historia właśnie o tym okresie, pełna opisów, przy których pięści zaciskają się ze złości. Tu bowiem nie chodzi nawet o jakieś przywileje dla wierzących, ale po prostu o ludzką godność.
sobota, 12 lipca 2025
Pamiętniki Mordbota, czyli czy AI ma świadomość
Sobota i czas na fantastykę, ale tym razem film, a nie książka. Miniaturowe (och uwielbiam te 20 minutowe odcinki) dziełko, które wielu zaskoczyło swoim klimatem. Jak to - fantastyka i czarny humor, kpina z konwencji, atmosfera jak z seriali lat 80 i wcześniejszych? Dziś? Przecież nikt tego nie będzie chciał oglądać. Teraz liczy się akcja, a nie sceny jak z telenoweli. No dobra, akcja też będzie, ale sam pomysł przyciąga uwagę właśnie swoją innością.
Mordbot (czyli inaczej morderczy robot) to maszyna służąca jako ochroniarz - niby jedna z wielu, ale ten ewidentnie udowadnia, że się wyróżnia. Jego bogate wnętrze jest efektem tego, że udało mu się złamać zabezpieczenia systemu i sam sobie buduje bazę informacji i wiedzy o świecie. A że buduje ją głównie ze starych seriali, telenowel o kosmosie, przy których nawet Star Trek to wyrafinowane dzieło psychologiczne, to już detal. Bohatera męczą wspomnienia, które gdzieś tam odnalazł w pamięci, mimo ich wymazywania - otóż w poprzednim epizodzie służby uczestniczył w mordowania górników na jednej z planet. I tak oto wyrzuty sumienia, obawa przed aktywacją dawnych instynktów (czy też ukrytych mechanizmów), przeplata się z koniecznością ochrony tych, którym służy.
piątek, 11 lipca 2025
Makrabrama i Neomama, czyli Marcin Szczygielski niby dla dzieci ale w klimacie horroru
Urokliwa seria. Takie połączenie Rodziny Adamsów, Magicznego krzesła - troszkę horroru i niesamowitości, trochę humoru i dziwactwa, sporo przygody młodych bohaterów i lekcji życia. Doceniaj rodzinę i rodzeństwo, bo może przyjść chwila gdy do nich zatęsknisz :)
O dwóch pierwszych tomach cyklu pisałem jakiś czas temu (możecie odnaleźć w przeczytanych), teraz coraz bardziej te opowieści mrocznieją ale i łączą się ze sobą. Widać jeden tom nie wystarcza na zamknięcie wszystkich wątków, więc historia jest kontynuowana w kolejnym, szkoda jedynie że w takiej sytuacji musimy czekać długo na kontynuację. To chyba jedyna wada takiego pomysłu.
Przedstawmy naszych bohaterów. Rodomiłowie to rodzina wyjątkowa - od pokoleń zajmują się tępieniem różnych demonów i stworów, które plączą się po naszym świecie. Przekazują tą wiedzę od dawna, choć niezbyt ona pasuje do naszych czasów i niewiele osób wierzy w to czym się zajmują. Dopóki oczywiści nie padną ofiarą jakiegoś mniej lub bardziej złośliwego potwora, chochlika, czy innej strzygi. Te jakoś niespecjalnie przejmują się tym, że świat już o nich nie opowiada, tym bardziej z radością po nim harcują, przekonane o swej bezkarności, bo nauka nie ma na nie odpowiednich narzędzi do obrony.
czwartek, 10 lipca 2025
środa, 9 lipca 2025
Wygrywa pierwsze kłamstwo - Ashley Elston, czyli naprawdę jaka jestem nie wie nikt
Środa to czas na kryminał i dziś coś poważniejszego, jutro luźniejszego i nadal w tym gatunku, a na piątek jeszcze coś wymyślę.
Evie i Ryan niedawno się poznali. Są zakochani w sobie po same uszy i postanowili zrobić kolejny krok w związku, razem zamieszkać. Sielanka.
Od początku jednak już wiemy, że ona jedynie odgrywa pewną rolę, nie chce pokazać swojej prawdziwej tożsamości. Czy jest po prostu dziewczyną, która wstydzie się swojej przeszłości, czy pochodzenia i postanowiła zagiąć parol na bogatego młodzieńca z dobrej rodziny? Jego otoczenie, przyjaciele, rodzina, sąsiedztwo - to wszystko jest można by powiedzieć "elitarne", a ona ma wejść do tego klubu. Trochę się boi czy zostanie zaakceptowana, ale liczy na to, że jeżeli nikt niczego się o niej nie dowie, jeżeli zadowolą się rolą jaką gra, wszystko będzie idealnie.
Miłości nie udaje, czuje że jest odwzajemniona... A może jedna jest jeszcze coś o czym nie wiemy?
wtorek, 8 lipca 2025
Tacy jak my, czyli nie do końca poprawna lekcja empatii
Tacy jak my pokochają ci którzy lubią zwariowane komedie francuskie, nie przejmujące się zbytnio poprawnością polityczną. W końcu uczyć tolerancji wobec osób z niepełnosprawnościami poprzez to, że obrażają oni wszystkich dookoła, to nie do końca to do czego jesteśmy przyzwyczajeni, prawda? Ale jak u nas też pokazały Matki Pingwinów, każdy ma swoje emocje, a skoro niektórzy nie potrafią za twoimi plecami powstrzymać się od pokazywania cię palcem czy robienia min, czasem jedno co masz chęć zrobić to stanąć przed nimi i pokazać im palec - wiadomo który.
Tak to tego typu film - jego mocną stroną jest duży luz jaki prezentuje grupa dorosłych podopiecznych pewnej organizacji pomagającej ludziom z różnymi ograniczeniami/niepełnosprawnościami. Jedną z niewielu ich radości jest obóz letni, na jaki wyjeżdżają co roku.Tym razem będzie on dość wyjątkowy.
poniedziałek, 7 lipca 2025
Anglik w Japonii - Chris Broad, czyli 10 lat w Kraju Wschodzącego Słońca
Jeżeli znacie kanał YouTube Abroad in Japan Anglika Chrisa Broada, pewnie będziecie mieli podwójną frajdę z lektury tej książki. A jeżeli nie? To może będziecie chcieli tam zajrzeć i sprawdzić o czym opowiada autor?
Ta książka jest bowiem historią młodego człowieka, który w ramach programu nauczania angielskiego trafia do Japonii, a także o tym jak przedłużany przez kilka lat pobyt zmienił jego życie. W końcu zwykle przychodzi czas na to, by wrócić, a jemu spodobało się tam na tyle, że chętnie by został. Jako nauczyciel wspomagający ma mieszkanie, jedzenie, niewielką pensję, trudno więc tak żyć na dłuższą metę. Chłopak wpada więc na pomysł by kręcić filmy o tym jak wygląda codzienność w tym kraju i miał na tyle dużo szczęścia, że wybił się na tyle by się z tego utrzymywać.
Pamiętajcie o tym, że dokonał tego ładnych parę lat temu, warto więc poza podzielanym przez wielu młodych przekonaniem że taki sukces jest na wyciągnięcie ręki i że to łatwy sposób zarobkowania, mieć też jakiś bardziej konkretny plan na życie :) A może to tylko nam, dinozaurom wciąż się to wydaje jakieś zbyt łatwe i uważamy że udaje się jednemu na tysiące...
Chrisowi się udało, choć droga do tego nie była łatwa.
Sad Smiles - Bunt, czyli pasja i energia
Jakoś odkładałem pisanie o tym krążku, choć tych młodziaków obserwuję już od jakiego czasu i trzymam za nich kciuki. Wciąż jednak w ucho bardziej wchodziły mi łagodniejsze klimaty... Może gdyby tak jeszcze trafił się ich koncert, wtedy miałbym dodatkową motywację, ale na te ostrzejsze to najlepiej z ekipą, a na to ostatnio nie ma za bardzo szans.
Choć kilka zdań jednak o płycie - może Wy ich upolujecie na scenie. Na koniec notki zostawię info o najbliższych koncertach.
Wygrali Jarocin, mają za sobą masę koncertów, wielu postrzega ich jako objawienie muzyczne ostatniego czasu. Mimo młodego wieku nie czuć u nich tremy czy kompleksów. W ciekawy sposób sięgają po doświadczenia starszych kolegów, ale i potrafią zaskoczyć zupełnie nowymi pomysłami.
Dominują gitary, ale jest i trochę elektroniki, wokalnie też różnorodnie bo do bluesa, przez rock, a po rapowane fragmenty. Możesz więc w pierwszym numerze doszukiwać się klimatów Nalepy, a potem wchodzi ci np. Linkin Park czy Myslovitz.
niedziela, 6 lipca 2025
Słoneczna linia, czyli proszę zacznij słuchać
Tym razem sztuka Iwana Wyrypajewa, który przyzwyczaił nas już do ciekawego spojrzenia na związki, na relacje. I udowadniał niejednokrotnie, że wystarczą aktorzy i tekst, że nie trzeba fajerwerków, by utrzymać uwagę i poruszyć widza.
Słoneczną linię Teatr Polonia gra już jakiś czas, a początkowo zdaje się że Borysowi Szycowi partnerowała Karolina Gruszka - teraz możemy oglądać na scenie Magdalenę Boczarską. Ci którzy widzieli obie, mają porównanie :)
W niewielkim mieszkanku, w kuchni dwoje ludzi. Małżeństwo po kilku latach od ślubu. Dziś gdy na nich patrzymy trudno nawet powiedzieć nam co ich wtedy połączyło, tak bardzo wydają się mieć inną wizję wspólnego życia. A może to naturalne, że z czasem pojawiają się jakieś różnice? Przecież dopiero małżeństwo i prowadzenie gospodarstwa domowego ujawnia nasze lęki, czasem niszczy marzenia, rodzi frustracje, a może wręcz odwrotnie, nakręca pozytywnie, by starać się dla tego drugiego.
Walkiria, czyli dylematy bogów i śmiertelników
Kończy się sezon kinowy nazywowkinach.pl 2024/2025 a razem z nim transmisje i retransmisje spektakli operowych i baletowych z Londynu. Ostatnią operą obejrzaną przeze mnie w tym sezonie w Multikinie była „Walkiria” R. Wagnera. To kolejna część Wagnerowskiego opowieści operowej „Pierścień Nibelunga”. Reżyser Barrie Kosky i dyrygent Antonio Pappano spotkali się po raz kolejny, by kontynuować prace nad tą epopeją operową, którą rozpoczęli w 2023 r. wystawiając jej pierwszą część „Złoto Renu”, a którą zdołałam obejrzeć również dzięki temu cyklowi.
Niestety ciężko obejrzeć „Walkirię” na rodzimych scenach, ponieważ Wagner sympatyzował z nazistami co budzi niechęć w Polsce. Z drugiej strony opery Wagnera to ogromne koszty produkcji i bardzo wysokie wymagania odnośnie obsady - nie każda Opera jest w stanie je spełnić. Doceniajmy więc, że możemy dzięki pokazom w Multikinie uczestniczyć w tej muzycznej przygodzie oglądając ją na ekranie kin.
sobota, 5 lipca 2025
Illuminae Folder 01 - Amie Kaufman, Jay Kristoff, czyli zaskoczyć bardziej formą niż treścią
No to kolejna notka trochę będąca pokłosiem konwentu Bazyliszka. Śpieszyłem się z przeczytaniem tej pozycji, by ją oddać na wymiance dla innych - może te fakt wpłynął na to, że nie doceniam jej tak jak wielu przede mną? Forma może i interesująca, ale po pierwsze nie mówmy że to takie nowatorskie, bo przecież to wznowienie i to w identycznej formie, a po drugie... Mam wrażenie że gdyby odważniej twórcy wkroczyli w świat ilustracji, nie zatrzymując się jedynie na eksponowaniu w określony sposób liter, mogłoby być jeszcze ciekawiej.
Jesteśmy gdzieś pomiędzy powieścią graficzną, komiksem, a tradycyjną powieścią. Czasem tekst potrafi być podany w zaskakujący sposób, właśnie bliski komiksowi, innym razem brniemy przez kolejne maile i protokoły z przesłuchań. Kilka zdań na całą stronę? Albo jedno słowo? Nie dziwcie się, że przeczytałem szybko, mimo że cegła wydaje się dość potężna.
piątek, 4 lipca 2025
Dziedzictwo Feniksa - Agnieszka Mróz, czyli od fanfika do debiutu tym razem chyba zbyt szybko
Jutro pewnie sporo godzin na Bazyliszku, czyli Polkonie w Warszawie, gdzie zostałem zaproszony z organizacją wymiany książek, nie wiem więc czy będzie szansa napisać notkę. Niech jakiś element fantastyki pojawi się więc już dziś.
Będzie kilka zdań o tytule w miarę świeżym i jak to się u nas ostatnio przyjęło, przynajmniej w obszarze fantasy, początek jakiejś dłuższej historii. Nie wiem czemu autorzy uważają że nie da się opowiedzieć zwartej, dobrej historii, tylko z góry planują jakieś epopeje - może uważają że bez tego nie da się przedstawić uniwersum. A może po prostu droga jaką zaplanowali dla bohaterów jest tak długa i wypełniona przygodami że kilkaset stron to za mało?
Z Dziedzictwem Feniksa mam trochę problem - sporo się niby tu dzieje, ale czyta się to trochę jak twórczość fanowską, wiecie takie proste historie, bez większej podbudowy, klimatu... A przecież nie wystarczy dać komuś do ręki noża/rapiera/miecza albo jakiejś magicznej mocy i kazać mu walczyć z dziesiątkami wrogów, by uczynić jakąś historię interesującą. Wiem - fascynatom, wydaje się że tak. I może nawet niektórym młodym fanom też może się to spodobać!
czwartek, 3 lipca 2025
Chcę dla ciebie jak najlepiej - Jakub Bączykowski, czyli razem nam tak dobrze
„Zadzwoń, jak dojedziesz” rozłożyło mnie emocjonalnie na łopatki i dużo sobie obiecywałem po najnowszej książce Kuby Bączykowskiego. Z takimi książkami jest jednak trochę tak, że jeżeli jesteś na jakimś etapie życia, że coś mocniej zarezonuje z przeżyciami bohaterów, to i sama historia cię porwie. Jeżeli nie, to może będziesz kręcić nosem jak ja, że zbyt oczywiste, że przerysowane.
Na pewno doceniam fakt iż Kuba nie idzie na łatwiznę, malując wszystko w czarno białych barwach, nie przyklejając łatek kto niby ma być czarnym charakterem, a kto jego ofiarą. Poznajemy różne punkty widzenia, świat ludzkich emocji i nawet jeżeli coś jest dla nas trudne do zaakceptowania, może myślimy "ja bym nigdy tak nie pomyślał", to jednak uczymy się tego, że ludzie na to samo zdarzenie mogą patrzeć z różnych punktów widzenia. Składamy się z naszych doświadczeń, podlegamy nastrojom, zmęczeniu, może uprzedzeniom, nosimy w sobie urazy, żale, a może wręcz przeciwnie - akurat jesteśmy nastawieni do świata pozytywnie i wszystko nas cieszy... Może nawet gdyby to był inny dzień, inna chwila, zachowalibyśmy się zupełnie inaczej. Ale stało się i pewnych spraw już nie da się cofnąć. A potem gdy ktoś do nich wraca, rodzi się w nas poczucie zranienia, że przecież to nieprawda, nie mieliśmy takiego zamiaru by kogoś zranić...
Za takie pokazywanie relacji, nie upraszczanie i nie budowanie tego wokół dramatu jednej osoby, naprawdę jestem wdzięczny. Wtedy książka jest nie tylko historią do szybkiego połknięcia, ale wymusza refleksję, wejrzenie w siebie, może próbę spojrzenia na jakąś swoją relację... Szukając uzdrowienia, zrozumienia, wybaczenia, robimy krok ku lepszemu funkcjonowaniu.
środa, 2 lipca 2025
Przez las - Emily Carroll, czyli czy horror może zachwycić
Lipiec rozpoczęty dwoma notkami teatralnymi, a mimo że nie chodzę od kilku tygodni na nic, mam jeszcze kilka zaległych tekstów. Generalnie jednak przerwa pomogła mi trochę zmniejszyć kolejkę rzeczy czekających długo na opisanie oraz stosy do czytania. A może jeszcze będzie szansa w wakacje na taki czas wyciszenia i oderwania się od pracy i bieganiny. Niby lubię spektakle, kino, ale jeżeli to robi się wyprawa, gdzie mimo zmęczenia i braku nastroju lecisz z wywieszonym językiem bo przecież kilka godzin snu i znowu praca - to nie jest fajne...
A dziś postanowiłem napisać też o czymś sprzed kilku tygodni. Powieść graficzna, a może raczej powinienem napisać: graficzny zbiór opowiadań. To w sumie rzadkie, a tym bardziej i zaproponowana tematyka raczej nie tak często podejmowana. No jak to - niby dla dzieci i młodzieży, niby motywy znanych baśni braci Grimm, ale w klimacie - czysty horror. Trochę niedopowiedziany, tym bardziej jednak niepokojący.
Może się podobać zarówno młodym jak i starszym!
wtorek, 1 lipca 2025
Laborantka, czyli ranking genotypów
Świat pędzi do przodu a postęp cywilizacyjny przyśpiesza. Nowe odkrycia, nowe technologie a jednocześnie niespotykana dotychczas ingerencja w nasze życie i naszą prywatność. „Laborantka” brytyjskiej pisarki Elli Road może przerazić. Bowiem coraz częściej zaczynamy dostrzegać, że szczytne hasła i nowe technologie nie zawsze idą w parze z naszą intuicją i postrzeganiem świata.
Oś dramatyczna sztuki obraca się wokół dziesięciostopniowej skali rankingu, oceniającego na podstawie badania genotypu szanse każdego człowieka na przydatność systemowi. Im niższa pozycja w rankingu tym mniejsze szanse na dobrą pracę, dobrego partnera, dobre życie. Ale spokojnie! Nie chcesz się badać, nikt cię nie przymusza jednak… będziesz się mierzył z domysłami innych na swój temat, znajomi zaczną cię obserwować, szefowie nie dadzą podwyżki.
Spokojna i cicha Bea jest laborantką w firmie badającą geny. To ona określa genotypy ludzi, którzy chcą je zbadać. Może określić ich aktualny i przyszły stan zdrowia, choroby, które za jakiś czas się odezwą a oni wówczas wypadną z rynku pracy. W ten sposób w rankingu nie zajmą zaszczytnego wysokiego miejsca i zaczną być postrzegani jako gorszy sort, podludzie. Każdy się tego boi, bo jeszcze są zdrowi, ale ranking już sugeruje, że za jakiś czas będzie z nimi kłopot. Za jakiś czas ich kariera może lec w gruzach a i w hierarchii społecznej zacznie się spadek. Co zrobić by utrzymać się na powierzchni?
Historia miłosna, czyli odcienie miłości
Robert: Streściłaś to w dwóch zdaniach, a przecież to cała opowieść o tym jak się poznały, jak zastanawiały się czy to na pewno to, jak im było dobrze. To że przychodzi pewien kryzys, w związkach jest naturalne, gdy pojawia się dziecko nie tylko jest to niezły test na dojrzałość, ale i sprawdzian uczuć, bo przecież zmienia się tak wiele.
MaGa: Helen wraca do świata heteroseksualnego a Kate rodzi córkę. Nie spotykają się do czasu aż Kate zachoruje, czyli przez długich 12 lat. I tu zaczyna się właściwy dramat, choć wstęp do niego zapewne znów rozgrzeje pewne kręgi społeczeństwa. Myślę, że więcej treści nie powinno się zdradzać.
niedziela, 29 czerwca 2025
Ołowiane żołnierzyki - Marek Stelar, czyli czy da się zatrzymać nadciągające zło
14 i pół roku pisania dzień w dzień... Trochę tego jest. Dopiero jak się kliknie na spis przeczytanych, obejrzanych czy dwie pozostałe zakładki (miała być jeszcze o grach, ale rzadko o nich piszę), człowiek widzi jak ta lista robi się długa.
Pojawiają się pewni autorzy po raz kolejny, inni u mnie debiutują, a mimo świadomości, że to wszystko jest subiektywne, z pewnymi się zaprzyjaźniam na dłużej i szukam ich tytułów.
Marek Stelar pojawił się u mnie niedawno, ale chyba częściej będę szukał jego powieści. "Ołowiane żołnierzyki" to kryminał retro, mroczny, z odpowiednią dawką historii i bohaterem którego można polubić. Może trochę mało mi tu Szczecina i jeszcze więcej detali, ale sama fabuła jak najbardziej na plus.
sobota, 28 czerwca 2025
Rysa - Kamila Bryksy, czyli każdy nosi w sobie jakieś demony
Czy ktoś kogo kochałaś, może stać się dla ciebie kimś prawie obcym, kogo można zranić bez poczucia żalu i wyrzutów sumienia?
"Rysa" Kamili Bryksy to niezły thriller psychologiczny, gęsty od emocji, podejrzeń i oskarżeń. Zaczynamy od ciała znalezionego na klifie w Gdyni Orłowie, a potem cofamy się by dojść do tego co się stało. Można by powiedzieć, że początek tej historii ma źródło przy innym ciele, ale ta sprawa wydawała się przecież tak zamierzchłą przeszłością.
Oto czwórka młodych ludzi, dwa rodzeństwa, wybiera się na wyprawę w Bieszczady. Dwójka z nich jest parą i zabrali swoje rodzeństwo, licząc trochę na to, że tamci też się polubią. Niestety nie wszystko idzie tak jak sobie to wyobrażali...
czwartek, 26 czerwca 2025
Szanta - Wojciech Wójcik, czyli Król Mazur nie pozwoli Wam o sobie zapomnieć
Wojciech Wójcik może nie ma takiej sławy jak kilku innych pisarzy kryminałów w naszym kraju, pisze jednak dość dużo i jego powieści to za każdym razem solidna dawka emocji i niezłej intrygi. Podoba mi się też to, że nie idzie na łatwiznę, podsuwając nam jednego bohatera, który prowadzi kolejne śledztwa, tylko za każdym razem proponuje zupełnie nową historię. Nowe tło, nowi bohaterowie, nowa sprawa... I co odbieram jako spory plus, zwykle to postacie bardzo "normalne", nie super detektywi, nie profesjonaliści, ale ludzie których sytuacja jakoś mocno wplątała w wydarzenia, które są dla nich trudne.
Pewnie nie każdy z nas znajduje trupa (na szczęście), pewnie jednak obcując z miejscem, którym taka tragedia się wydarzyła będziecie czuli ciekawość bądź jakiś dreszczyk niepokoju. Trudno nad czymś przejść do porządku dziennego, skoro wokół wciąż jest jakaś atmosfera niedopowiedzeń i tajemnicy.
Im bardziej próbujesz coś wyjaśnić, tym bardziej też wokół ciebie zaczyna dziać się coś dziwnego. Czyżby i tobie coś groziło?
środa, 25 czerwca 2025
Odłamki - Izabela Grabda, czyli co jeszcze odkryję w przeszłości
Zdaje się że to dziś jest oficjalna premiera kolejnej nowości od wydawnictwa Pulp Books. Pora więc podzielić się wrażeniami z lektury.
Na pewno fakt iż nie jest to ani horror, ani sensacja, czyli coś co kojarzymy z "pulpową" literaturą, może trochę zaskakiwać. Okładka sugeruje nawet, że może to być jakaś romantyczna historia obyczajowa, pełna westchnień, łez i dramatów. Spokojnie jednak - w fabule nie brakuje mięsa (nie przekleństw, ale jakiejś intrygi), a choć rzeczywiście jest trochę miejsca na rodzinne wspomnienia, żale czy sercowe rozterki, to nie dominują one jeżeli chodzi o klimat. Bohaterka po prostu jest dość konkretną, mocną kobitką i nie bawi się sentymenty. Nosi w sobie rany, ale uważa że przez lata obudowała je tak grubą skorupą, że nic jej nie jest w stanie dotknąć. Owszem - przyjeżdża na pogrzeb matki, z którą nie utrzymywała kontaktu od trzydziestu lat, stara się uporządkować jej sprawy. Robi to jednak nie z miłości, czy poczucia straty, ale by jakoś zamknąć pewien rozdział, dopilnować by nigdy nie mógł on zaburzyć jej dotychczasowego życia.
poniedziałek, 23 czerwca 2025
Zegarek z kopertką - Jacek Getner, czyli czy jeszcze potrafimy ze sobą rozmawiać
Dla mnie jednak to przede wszystkim opowieść o tym jak możemy się różnić w dzisiejszym świecie i co może niestety wpływać na to, że słabo się dogadujemy. Może to wynikać z różnych doświadczeń, warunków w jakich żyjemy, wychowania, wartości jakie nam się przekazuje, norm społecznych, ale i np. dominujących w przekazach postaw albo interpretacji zdarzeń. Żeby się zrozumieć, trzeba spędzić z sobą trochę czasu, przełamać pewną niechęć, otworzyć się na zrozumienie tej drugiej strony. Na pewno jednak trzeba do tego chęci z obu stron.
niedziela, 22 czerwca 2025
Kapela ze wsi Warszawa&Bassałyki - Sploty, czyli stare i nowe
Zamieniam kolejność i z poniedziałkowego wątku muzycznego notka już dziś a jutro może powieść. Albo i dwie jak starczy czasu i aktualizacja wszystkich spisów.
Właśnie wróciłem z kolejnego koncertu Kultu, ale tym razem o innej muzie. Aż dziw że dopiero teraz na Notatniku Kapela ze wsi Warszawa. Przecież słucham ich od czasu do czasu, a folkowo robią kapitalne rzeczy od lat.
O "Splotach" warto napisać bo właśnie ten krążek zdobył nagrodę najlepszej płyty folkowej ubiegłego roku. Dziesiąty album tego zespołu, ale dość nieoczywisty, bo sporo się tu dzieje na styku z bardziej nowoczesnymi brzmieniami - są dęciaki, jest reggae, jest elektronika... Skoro Trebunie mogli to czemu nie spróbować z muzyką tradycyjną nie tylko z gór?
sobota, 21 czerwca 2025
Mickey 7 - Edward Ashton, czyli to jeszcze ciągle ja
Zainteresowanie bohatera historią pozwala na podanie trochę informacji o tym co działo się wcześniej, chyba jednak wszyscy przyznają, że pozostawia to wszystko spory niedosyt. Oto ludzkość lata w kosmosie szukając kolejnych planet do kolonizacji, poświęcając spore zasoby i mocno ryzykując, że jeżeli się nie uda... Cóż. Ale jakiś kontakt pomiędzy statkami? Jakieś plany? Konsultacje? No nie, autor wymyślił, że statek ma naukowców, więc jest niezależny - to trochę jakby sugerować nam że odbywa się to niczym podbijanie Dzikiego Zachodu. Tylko skąd kasa? Statek na kilkaset osób to trochę większy wydatek niż wóz i konie. Wyruszyli przecież nie z Ziemi, tylko z jeszcze innej planety, gdzie specjalnie jakoś nie żyło się idealnie. Podbój niczym prywatna działalność? Korporacyjna? To czemu mimo wszystko dowódcy zachowują się tak jakby mieli jakieś wytyczne i schematy postępowania?
Zabrakło trochę tła, detali, uzasadnienie tej historii. Został jednak pomysł, który warto docenić.
Powiernik. Bogowie i stwory. Opowiadania - Franciszek M. Piątkowski, czyli co tam się wyprawia w tym Lublinie
Opowiadania to takie trochę rozszerzenie tego świata, ciut lżejsze historie, które jedynie minimalnie ingerują w naszą dotychczasową wiedzę, raczej stanowiące odrębne wątki. To nie znaczy że nie pojawią się postacie, które możemy już znać, ale znajomość opowiadań nie będzie pewnie jakoś mocno wpływać na czytanie kolejnych tomów cyklu.
czwartek, 19 czerwca 2025
Szwindel - Jakub Ćwiek, czyli to nie są zwykli złodzieje
Czasem okazuje się, że dobrze jest przegapić jakiś niezły tytuł, bo jeżeli autor postanowi go jeszcze ciut podrasować i po latach wydać ponownie, wciąż będziesz miał frajdę, bo historia dla ciebie jest świeża. W przypadku kryminałów, czy sensacji to jednak dość istotne, bo przecież zwroty akcji to jest to co w tych gatunkach kochamy.
W takich książkach jak "Szwindel" to jeszcze bardziej istotne, bo tu znajomość fabuły, mogłaby trochę popsuć zabawę. A może nie? Wszak produkcje takie jak "Żądło", "Ocean 11", "Vabank" czy "Przekręt" można oglądać w kółko. Tak, dobrze się domyślacie - mamy do czynienia z historią o oszustach, którzy uczynili odbieranie kasy tym którzy mają jej sporo prawdziwą sztuką, w której budowanie legendy, umiejętności aktorskie oraz przygotowania dają spektakularne efekty. Czy za chciwość, naiwność, czy też za cwaniactwo, nie warto czasem utrzeć nosa?
Niby to przestępcy, ale podobnie jak Robin Hooda, jakoś traktuje się ich dość pobłażliwie, a nawet czasem z nimi sympatyzuje. Szczególnie gdy autor wmówi nam, że wcześniej dobrze wybierają oni swoje ofiary i celują głównie w tych nieuczciwych i takich, którzy nie zbiednieją gdy trochę się im uszczknie. A w same oszustwa można włożyć tyle pracy, by nawet policja doceniła pewien artyzm czy geniusz wykonania.
środa, 18 czerwca 2025
Koniec mapy - S.J. Lorenc, to miała być zwykła wycieczka
Wydawnictwo Mięta, dotąd być może kojarzone z fantasy, literaturą bardziej dla kobiet (słowiańskie klimaty, dużo wątków kobiecych), widać że otwiera się coraz bardziej na inne rzeczy. W ubiegłym roku pojawiły się pięknie wydane dwa dość mocne thrillery trochę w stylu Kinga, a teraz znowu pojawia się kilka powieści kryminalno-sensacyjnych. "Koniec mapy" można by uznać generalnie nawet jako powieść katastroficzno-przygodową, choć przez większość fabuły skupiamy się raczej na napięciach między poszczególnymi bohaterami, a nie na tym, co jak czujemy czeka nas w finale.
Od początku znamy bowiem finał, czyli dość dramatyczne zdarzenia w radzieckiej stacji badawczej, gdzie pod wpływem znalezionego wirusa, z ludźmi dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Autor co i rusz podrzuca nam jakieś informacje z dziennika jednego z naukowców, ale większość fabuły skupia się na rejsie w okolice podbiegunowe niewielkiego jachtu wycieczkowego. Łatwo więc domyśleć się, że i oni zostaną wplątani jakoś w całą aferę związaną z zagrożeniem epidemiologicznym, długo jednak musimy czekać na to powiązanie dwóch wątków.
Czy to znaczy że jest w takim razie nudno?
Niekoniecznie.
wtorek, 17 czerwca 2025
Wszystkie odcienie światła, czyli miasto, praca i... tęsknota
Oto współczesne Indie oczami kobiet. Często samotnych i kompletnie nie łapiących się na "sukces wciąż rozwijających się kraju". Choć bohaterki należą do różnych pokoleń, trzymają się razem, bo czują że dobrze się rozumieją, że dobrze jest mieć kogoś komu można zaufać i powiedzieć o wszystkim. Przecież czasem nie mogą powiedzieć różnych rzeczy nawet rodzinie, z obawy przed tym jak tamci zareagują.
Zakazana miłość. Obawa o utratę domu. Tęsknota za bliskością.
Niby sprawy, o których oglądaliśmy filmy już niejeden raz a mimo to Wszystkie odcienie świata naprawdę zapadają w pamięć.
poniedziałek, 16 czerwca 2025
Matka, czyli dramat rodzinny czy senna mara
Matka, Janina Węgorzewska, upadła arystokratka, zapewnia byt sobie i synowi robótkami na drutach. Leon jest filozofem, twórcą teorii, które przerastają jego samego. Ona tka robótki z krwistoczerwonej włóczki zupełnie jakby chciała tą krwistą nicią nawlekać własnego syna na druty i uzależnić go od siebie, zatrzymać na zawsze przy sobie, osaczyć i cieszyć się nim przy własnym boku; natomiast on uwznioślony ideami, którymi żyje a których ona nie rozumie, pragnie od niej uciec a jednocześnie być pod jej pieczą. Ona bowiem zabezpiecza jego podstawowe potrzeby, które jemu pozwalają na przeżywanie własnych teorii, tego metafizycznego mrowienia niezrozumiałego przez większość ludzi. Oboje są w tej relacji nieszczęśliwi, a jednak nie chcą/nie mogą się z niej uwolnić. Krystyna Janda w roli matki jest przejmująca. W czarnej sukni, z tą czerwoną przędzą w dłoni, ze smutnymi oczami wydaje się złamaną życiem kobietą, by za chwilę uderzyć pięścią w stół, podnieść głos i smagnąć syna słowem jak biczem – ogląda się to niemal na bezdechu. Jest niezwykła.
niedziela, 15 czerwca 2025
Siostry z Auschwitz - Roxane Van Iperen, czyli nie możemy się poddać
Tematyka "obozowa" ostatnimi laty stała się popularna, ale skręciła w dość dziwnym kierunku - czasy wojny i okrucieństwo jakie fundowali Niemcy różnym narodom, stały się jedynie tłem do historii, którym bliżej do melodramatów, obyczajów, a autorzy prześcigają się w coraz bardziej dziwnych tytułach. Niedługo każdy zawód, chyba będzie miał swoją reprezentantkę na okładkach...
Siostry z Auschwitz mogą czytelników, którzy kochają tamte tytuły trochę rozczarować. Niewiele bowiem tu fabularyzacji, dialogów, wkładania różnych myśli bohaterom do głowy. Roxane Van Iperen stara się opowiedzieć pewną historię, którą odnalazła w archiwach, a przy okazji odtwarza realia okupacji hitlerowskiej w Holandii.
Krok po kroku, dzień po dniu obserwujemy jak wokół społeczności żydowskiej zaciska się pętla, choć początkowo nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Co może być bowiem złego w tym, że władze każdemu kazały się zarejestrować i nosić specjalnej dokumenty? Tyle że mając już wszystkie nazwiska i adresy w aktach, potem można w ciągu jednej nocy, przygotować kolejny transport do obozów koncentracyjnych w środkowej Europie. Żydzi tracą majątki, pracę, domy, ze zdumieniem obserwują obojętność sąsiadów i jadą na wschód jeszcze nie do końca wiedząc że to już jest ich koniec. Początkowo - jeszcze przed wkroczeniem armii Hitlera, ruchy nacjonalistyczne traktowane były jako pewien margines, może groźny ale i karykaturalny, bez wpływu na rzeczywistość. Potem, gdy ci ludzie zajęli najwyższe stanowiska w państwie, już nie byli tak zabawni...
sobota, 14 czerwca 2025
Ballada szczecińska, czyli miejskie legendy i dla lokalsów i dla przyjezdnych
Jeszcze jedna zaległość teatralna :) Parę rzeczy jeszcze do opisania, trochę pomaga M, bo przejęła moje aktywności z których zrezygnowałem. Tym razem jednak mój wypad i dość szalona historia.
Nie piszę przecież z zasady o spektaklach, których nie widziałem w całości, w warunkach z publicznością, a tym razem robię wyjątek. Fakt że w tym przypadku spóźnienie, czy też pomylenie godzin to moja wina, warto więc uhonorować pracę artystów, bo nie wiem czy będzie mi dane powtórzyć to doświadczenie. A moim zdaniem warto.
Szczeciński Teatr Lalek Pleciuga przygotował bowiem spektakl, który może być sentymentalną podróżą w przeszłość dla lokalsów, jak i pigułką wiedzy o historii tego miasta dla przyjezdnych. Zdecydowanie jest to przedstawienie raczej dla dorosłych, będzie zarówno trochę śmiechu, jak i zadumy czy wzruszenia. Jak dobrze znasz specyfikę Szczecina, jego współczesność? Miasto, które po wojnie wypełnili nowi mieszkańcy, gdzie to co poniemieckie widoczne jest prawie na każdym kroku, choć władze nie zawsze chętnie o to dbają...
Serce ze szkła. Musical zen, czyli jak żyć tato?
Ten spektakl jest barwny, mocno muzyczny, roztańczony. Zawieszony miedzy bajką „Królowa Śniegu” Andersena a biografią rodziny Peszków. Zawiera sporo faktów, o których oboje mówili w książce Marii „Naku*rwiam zen”, ale w spektaklu ten rozrachunek rodzinnych historii podany jest lekko, z przymrużeniem oka, a niekiedy z ostrą kontrą i sarkazmem. I mnie to pasuje. Bowiem niekiedy trzeba mocno i dosadnie przekląć żeby rzeczywistość nie przygniotła nas za bardzo do ziemi, żebyśmy sami sobie umieli powiedzieć: dość tego – może przegram, ale na tę chwilę mówię DOŚĆ!
A oni na scenie rzucą przekleństwo… jak my wszyscy. Niekiedy 😊.
piątek, 13 czerwca 2025
Księgarnia w Paryżu - Kerri Maher, czyli stworzyć miejsce dla ludzi kochających książki
Długo odkładałem pisanie o tej książce. Nawet nie ze względu na to, że to lektura szczególnie wymagająca, ale po prostu wywołała jakoś niewiele we mnie emocji. Ani na plus ani na minus. Wtedy pisać trudno. Po co Wam bowiem suche streszczenia i ogólniki?
Niby jest moda na tego typu rzeczy - motyw księgarni, do tego mocny wątek feministyczny, nawet romans między kobietami, sławne postacie w tle. Kerri Maher chyba jednak nie mogła za bardzo zdecydować się czy pisze biografię fabularyzowaną, czy powieść jedynie luźno opartą na postaci Sylvii Beach, czyli właścicielki księgarni i wydawczyni. Shakespeare and Company w Paryżu do dziś nosi znamiona miejsca kultowego, warto jednak przyjrzeć się temu fenomenowi, bo z pierwotną lokalizacją i z oryginalną księgarnią odważnej Amerykanki nie ma wiele wspólnego. No chyba że uznamy iż to sposób na zachowanie o niej pamięci. Albo cwane wykorzystanie marketingowo jakiegoś symbolu z przeszłości.
Księgarnia nastawiona na literaturę anglojęzyczną we Francji? Przecież to miejsce raczej jedynie dla turystów i dla pisarzy z wysp - może i rzeczywiście było ich sporo w Paryżu w latach 20, ale czy wystarczająco żeby zbudować na tym biznes?
Udało się opowiedzieć całkiem ciekawą historię, pokazać tło - zarówno literackie, jak i obyczajowe, czy uczuciowe, bo sporo miejsca autorka poświęciła związkowi dwóch kobiet, które wzajemnie przez długi czas dawały sobie wsparcie i energię.
czwartek, 12 czerwca 2025
Gniew - Marc Uwe Kling, czyli kamień który uruchamia lawinę
Rzadko trafia się taki kryminał, który nie tylko "chwyci za gardło", ale w duchu sobie myślisz: jakie to realistyczne jeżeli chodzi o diagnozę pewnych problemów społeczno-politycznych, jakie to prorocze, tylko żeby cholera to się nie wydarzyło naprawdę.
Czasem bowiem jedno tragiczne wydarzenie może urosnąć do rangi pewnego symbolu, a jeden kamyczek pociągnąć za sobą całą lawinę nienawiści i być może kolejnych ofiar.
Tak też właśnie dzieje się w "Gniewie". Oto w sieci pojawia się film, na którym młodą dziewczynę gwałci brutalnie kilku ciemnoskórych mężczyzn. Dość szybko zarówno policja jak i media dochodzą do tego kim była ofiara i zaczynają się jej poszukiwania. Żyje czy nie? Gdzie to się wydarzyło? Kiedy? Natychmiast też ruszają poszukiwania sprawców.
Społeczeństwo bowiem coraz bardziej się burzy oskarżając zarówno służby jak i władze państwa o kompletną bezradność, czy nawet tolerowanie różnych występków imigrantów - na nich bowiem skupia się cały gniew. Dość szybko uruchamiają się środowiska nacjonalistyczne, rozpoczynają się protesty społeczne i nikt już nawet nie słucha tych, którzy próbują używać argumentów racjonalnych, że nie chodzi przecież o wszystkich "obcych", że to po prostu kilka jednostek, które trzeba schwytać i ukarać. Ludzie są gotowi na dokonywanie samosądów na każdym kto ma ciemniejszą skórę i wzbudza ich podejrzenie, że nie jest "prawdziwym Niemcem".
środa, 11 czerwca 2025
Dom zła - Jakub Rutka, czyli lepiej tego tematu nie ruszaj
wtorek, 10 czerwca 2025
Wiosna Juliette, czyli nie jestem już dzieckiem
Juliette choć ma lat 30, jest cenioną ilustratorką książek dla dzieci, przez bliskich raczej wciąż jest traktowana jako dziecko. No jak to - skoro nie ma męża, dzieci, stałej pracy, to znaczy że wciąż nie znalazła swojego miejsca, że jest trochę niedojrzała i trzeba z nią obchodzić się jak z jajkiem. A przecież rodzice się starzeją, problemów nie brakuje, więc warto chyba żeby sama bohaterka dojrzała wreszcie swoje miejsce w tym systemie, tupnęła nogą, a rodzina zaakceptowała jej wybory i decyzje.
poniedziałek, 9 czerwca 2025
Świdermajerowie - Katarzyna Chudyńska-Szuchnik, czyli uchwycić ten świat, który prawie już zniknął z naszych oczu
Pewnie nie byłaby to dla mnie tak poruszająca książka gdybym nie znał tych miejsc, nie widział na własne oczy jak znikają te ślady po przedwojennych willach. Zachwycałem się nielicznymi, które miały szczęście do renowacji, ale byłem świadom że to zaledwie promil tego co moglibyśmy oglądać gdyby nie...
No właśnie, to reportaż o tym jak ludzka obojętność na to co "nie moje" sąsiadów, obojętność władz, czy też ludzkie skąpstwo potrafią zniszczyć to co mogłoby cieszyć oczy kolejnych pokoleń. Oczywiście - metody budowania, nietrwałość drewnianego, materiału, też nie sprzyjały by te wille nie niszczały zbyt szybko, a inwestycje by to powstrzymać czasem przekraczały możliwości właścicieli, ale przerażająca jest skala na jaką to się odbywało.
Katarzyna Chudyńska‑Szuchnik zaczyna z grubej rury pisząc jak to jesienią 1945 roku wójt nakazał piekarzom z Letniska Falenica określić zapotrzebowanie na materiały opałowe - skąd brać te tony, by wspierać stolicę? A przecież wokół tyle drewnianych domów, których właściciele jak wszyscy podejrzewali już nie powrócą...
niedziela, 8 czerwca 2025
Koło Sprawy Bożej, czyli walka na demagogie
Zaczęło się wzniośle. Oto na strychu paryskiej kamienicy ma odbyć się tajne spotkanie Towiańczyków - grupy skupionej wokół Andrzeja Towiańskiego, do której należeli między innymi Adam Mickiewicz i jego żona Cecylia, Juliusz Słowacki, Seweryn Goszczyński i wielu innych przedstawicieli emigracji polskiej. I to właśnie oni stają się bohaterami sztuki Konrada Hetela, a my, widzowie, mamy możliwość obserwowania jak organizacja Towiańskiego, pod przykrywką nowych idei religijnych wpływała na życie i twórczość uznanych wieszczów i im podobnych. I kiedy na to supertajne spotkanie wpada żona Mickiewicza głośno poszukująca męża, w naszych głowach zaczyna coś zgrzytać, a z każdą kolejną sceną widzimy jak ta początkowa wzniosłość zaczyna przechodzić w dowcipną kpinę. I właściwie tyle mogę napisać, żeby nikomu, kto trafi na ten spektakl nie zepsuć przyjemności jego odkrywania i gorąco go polecam. Nie ma w nim nudnych moralizacji choć jest to teatr pełen emocji. Jest jednocześnie mądry i dowcipny, w dodatku bardzo dobrze zagrany. A końcowe sceny to diamenciki.
sobota, 7 czerwca 2025
Zaledwie moment - Liane Moriarty, czyli zajrzeć w oczy śmierci
Wielkie kłamstewka zrobiły wokół Liane Moriarty sporo zamieszania, szkoda jednak że będąc autorką już chyba 10 książek, wciąż wraca się tylko do jednej. Tak to już jest jak osiągniesz sukces i potem wszystko blednie w jego blasku.
Najnowsza książka australijskiej pisarki na pewno zasługuje na uwagę, niezależnie od tego, czy znacie Wielkie kłamstewka czy nie.
Początkowo może Wam być trudno wejść w fabułę, bo jest mocno pocięta na różne postacie, z czasem jednak będziecie mieli coraz większą frajdę, rozpoznając już każdego z bohaterów i jego problemy.
Wszystko zaczyna się od niepozornej staruszki, która pod wpływem jakiegoś impulsu wstaje ze swojego siedzenia w samolocie i zaczyna wędrować wzdłuż pokładu, wygłaszając pasażerom komunikaty budzące w nich niezłą konsternację. Jak bowiem byście zareagowali gdyby ktoś patrząc Wam w oczy powiedział ile lat będziesz miał gdy umrzesz i co będzie tego przyczyną? Pół biedy jeżeli masz lat 50 i usłyszysz że dożyjesz lat 91, ale gdy masz lat 25, za chwilę kolejne urodziny, a słyszysz że odejdziesz w wieku lat 26.
piątek, 6 czerwca 2025
Kolekcja - Borysław Czyżak, czyli potrzeba tworzenia i potrzeba obcowania ze sztuką
Ciekaw jestem czy gdybym nie był takim laikiem (a powiem nawet mocniej - ignorantem) w znajomości sztuki współczesnej, odebrałbym bym ten tytuł inaczej. Przecież to kwestia bardzo indywidualna czy coś się podoba, czy coś rozumiesz, czy uznajesz to za piękne.
Gdy jednak masz za przewodnika kogoś kto sztukę kocha, rozumie, potrafi o niej opowiadać z pasją, nagle i ty zaczynasz dostrzegać coś więcej niż zwykle. Ważne żeby poza pierwszym rzutem oka i pierwszą refleksją ("cóż za absurd - kolorowy kwadrat", "też by tak potrafił", "a jakieś to dziwne"), przyglądać się dalej, szukać w sobie i w tym czego dokonał artysta jakichś emocji.
Borysław Czyżak muszę przyznać że przewodnikiem jest doskonałym. Nie tylko wprowadza nas w pewien kontekst - pokazując życiorys, wpływy różnych nurtów, artystów, mistrzów, poszukiwania własnego stylu w różnych okresach - ale i zaprasza właśnie na taką wędrówkę gdzie możemy przyglądać się, analizować nawet drobne detale. Pierwsze spojrzenie, a potem wyruszamy wgłąb...
czwartek, 5 czerwca 2025
Którędy na K2 tom 3 - Marta Zima, czyli tak niewiele trzeba
Wykorzystuję wolny moment by jeszcze napisać notkę na dzień kolejny, a gdy czytacie ją, ja żegnam swojego Tatę. Tak to już bywa, że ta ziemska droga kiedyś się kończy, potem zostają tylko wspomnienia i jakieś okruchy dobra, które są śladami po naszej obecności.
A ten szczególny dzień wykorzystuję by napisać o książce wyjątkowej. Pisałem już o poprzednich dwóch tomach Którędy na K2 (możecie zerknąć tu i tu), nie mogło więc zabraknąć i tomu trzeciego na Notatniku. Marta Zima kontynuuje swoją bardzo specyficzną formę opowieści - skleja to ze swoich wspomnień, ale i coraz częściej z fragmentów relacji innych ludzi, choćby z mediów społecznościowych. Co ich łączy? Na pewno góry i wędrówka. Ale też wielkie serce, które pozwala im jakoś siebie poznać pośród tłumu, jakaś wrażliwość na innych. Przecież nie brakuje pewnie takich, którzy lecą szlakiem beskidzkim i niewiele czasu poświęcają drugiemu człowiekowi, skupieni na sobie, może na relacjach z trasy, na swoim zmęczeniu. Bywają jednak i tacy, którym wystarczy wieczorne spotkanie przed noclegiem z gospodynią Chaty Józefa, kubek kawy wypity razem i potem okazuje się że znajomość i kontakt trwa, a z niego rodzą się kolejne pomysły i inicjatywy.
środa, 4 czerwca 2025
Krótka historia o długiej miłości - Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze, czyli przetrwam to i będę czekać
Nawet jeżeli uznacie, że ta cienka książeczka wydaje się Wam trochę zbyt sucha jak na reportaż, to mogę się założyć, że zaskoczy i wzruszy Was sama historia, którą autorki opowiadają.
Wiesława Pajdak i Jerzy Śmiechowski "poznali się" w stalinowskim więzieniu. Stukali do siebie przez ścianę najpierw pojedyncze słowa, a potem już całe opowieści. Nie widzieli się nawet przez moment, ale mimo to każde z nich czuło, że ta druga osoba rozumie ją jak nikt inny na świecie.
Mijają lata wyroków, przenoszeni są do innych cel, potem nawet do innych miast, ale mimo wszystko cały czas starają się utrzymać jakąś formę kontaktu, zapewniając o swoich uczuciach.
On wcześniej miał żonę, ona została zupełnie sama na świecie, oboje mieli obawy, wątpliwości, ale nie tyle o własne uczucia, ale o to czy to drugie się nie rozmyśli, przecież cała historia brzmi tak nieprawdopodobnie...
Miłość która zrodziła się w celi pełnej wilgoci, wszy, pluskiew, wśród brutalnych przesłuchań i uczucia niesprawiedliwości w sercu, przetrwała 50 lat. Choć zobaczyli się dopiero na swoim ślubie.
Na wakacje takie powieści to wybór idealny, nawet dla tych, którzy nie lubią kryminałów. Jest lekko, chwilami zabawnie (choć bywa że to czarny humor), niebanalnie.
Najlepszym przykładem może być seria Richarda Osmana o staruszkach z domu opieki, którzy założyli czwartkowy klub zbrodni. Wcale się nie dziwię, że Netflix przyszykował ekranizację, bo to materiał wprost idealny i nie mogę się tego doczekać.
Moje trzecie spotkanie z serią i powiem Wam, że wciąż nie mam dość. Ba, im lepiej poznaję wady i słabości bohaterów, tym bardziej ich lubię i bawię się sytuacjami jakie kreują.
Ich dociekliwość, wścibskość, bezpośredniość, oryginalne pomysły na zbieranie informacji - klękajcie narody, niech policja się uczy albo przynajmniej podpisze z nimi umowy zlecenia. A może wystarczy po prostu raz na jakiś czas podzielić się jakąś informacją? W końcu przysługa za przysługę, a ktoś finalnie będzie musiał sprawcę ująć, więc pewnie bohaterowie i tak poproszę o pomoc.