wtorek, 1 lipca 2025

Laborantka, czyli ranking genotypów

Świat pędzi do przodu a postęp cywilizacyjny przyśpiesza. Nowe odkrycia, nowe technologie a jednocześnie niespotykana dotychczas ingerencja w nasze życie i naszą prywatność. „Laborantka” brytyjskiej pisarki Elli Road może przerazić. Bowiem coraz częściej zaczynamy dostrzegać, że szczytne hasła i nowe technologie nie zawsze idą w parze z naszą intuicją i postrzeganiem świata.


Oś dramatyczna sztuki obraca się wokół dziesięciostopniowej skali rankingu, oceniającego na podstawie badania genotypu szanse każdego człowieka na przydatność systemowi. Im niższa pozycja w rankingu tym mniejsze szanse na dobrą pracę, dobrego partnera, dobre życie. Ale spokojnie! Nie chcesz się badać, nikt cię nie przymusza jednak… będziesz się mierzył z domysłami innych na swój temat, znajomi zaczną cię obserwować, szefowie nie dadzą podwyżki.


Spokojna i cicha Bea jest laborantką w firmie badającą geny. To ona określa genotypy ludzi, którzy chcą je zbadać. Może określić ich aktualny i przyszły stan zdrowia, choroby, które za jakiś czas się odezwą a oni wówczas wypadną z rynku pracy. W ten sposób w rankingu nie zajmą zaszczytnego wysokiego miejsca i zaczną być postrzegani jako gorszy sort, podludzie. Każdy się tego boi, bo jeszcze są zdrowi, ale ranking już sugeruje, że za jakiś czas będzie z nimi kłopot. Za jakiś czas ich kariera może lec w gruzach a i w hierarchii społecznej zacznie się spadek. Co zrobić by utrzymać się na powierzchni?


Bea ma przyjaciółkę Char i ukochanego Aarona. Char już teraz potrzebuje pomocy. Co zrobi Bea by pomóc przyjaciółce? Jak daleko się posunie Char by zyskać to czego pragnie? Jaki sekret kryje w sobie zakochany w młodej laborantce Aaron? Czy na pewno ją kocha?


Nie będę zdradzać treści, bo warto tę sztukę zobaczyć samemu. Nie jest łatwa w odbiorze, bo temat też nie jest lekki. Niby dzieje się w przyszłości, ale widzom na widowni skóra momentami cierpnie a włos na głowie się jeży. Ile to bowiem razy w historii świata następowały podziały na lepszych i gorszych ludzi – czym się to kończyło też wiemy. Ile razy w imię szczytnych teorii i idei robiono badania i eksperymenty, które niszczyły ludziom życie. Teraz zaczęto ostro majstrować przy genach, prowadzić mocno zakrojone badania nad sztuczną inteligencją a to wszystko rzekomo w ramach dbałości o ludzi i ich dobrostan. Nikt jednak nie pyta o których ludzi chodzi i o czyj dobrostan dbamy. A co jeśli to my znajdziemy się w grupie podludzi? Jaki los szykują nam ci, którzy o tym będą decydować?

 

fot. ze strony Teatru, autor Krzysztof Bieliński
Osobiście już teraz zaczynam się czuć w realnym świecie jak śmieć. Coraz częściej nie mam imienia i nazwiska – przypisane mi są cyfry i kody. Momentami czuję się jak więzień obozu. Tu nie wejdę bez PIN-u, tam bez PESEL-u, w kolejnym miejscu identyfikuje mnie numer telefonu. Śledzona, inwigilowana, pozbawiana prywatności niczym w powieści Orwella. Nie podoba mi się to, zapewne nie mnie jednej, ale… wmawia się wszem i wobec, że to postęp, że nie można przeszkadzać nauce, która się rozwija, zgłębia kolejne rejony do tej pory nieodkryte, a które zapewne będą nam służyć. Rozszczepienie atomu też miało służyć ludziom jednak nie tym w Hiroszimie i Nagasaki. Gorszy gatunek ludzi ginął w krematoriach, a przymusowa eutanazja jakoś nie doprowadziła do populacji geniuszy. Gorzki paradoks postępu.


Bardzo dobra obsada tej niełatwej sztuki. Elżbieta Zajko jako Bea gra na bardzo delikatnej nucie. Spokojna, delikatna, początkowo naiwna z czasem twardnieje od środka, potrafi zadbać o swoje. Jej przyjaciółka Char, świetnie zagrana przez Monikę Pikułę, swoim zachowaniem wpłynie na decyzje przyjaciółki i pozbawi ją złudzeń. Czy wyjdzie im to na dobre? Nie powiem. Mąż Aaron grany przez Filipa Kowalczyka jest przystojnym, bogatym młodym człowiekiem, który skrywa tajemnicę. Jej wyjawienie zniszczy jego i zachwieje życiem Bei. Kowalczyk gra bardzo oszczędnie, jednak daje to efekt w scenach końcowych. Dramat trójki młodych ludzi, ich rozterki i decyzje obserwuje stary portier grany przez Leona Charewicza. Niby nic od niego nie zależy, niby „on tu tylko sprząta” jednak to on jest tą osobą, która widziała i słyszała tak wiele, musiała przejść przez własne dylematy i decyzje, że teraz jako człowiek stary jest tu po to by wspomagać młodych w ich decyzjach, w momencie gdy dochodzą do wniosku, że nie mają wyboru. Pięknie zagrana rola. Cały spektakl wart jest obejrzenia do czego namawiam.


MaGa


Teatr Współczesny – Laborantka
· Autorka - Ella Road
· Przekład - Klaudyna Rozhin
· Reżyseria - Anna Gryszkówna
· Scenografia i kostiumy - Karolina Bramowicz
· Muzyka - Rafał Mazur
· Reżyseria światła - Karolina Gębska
· Projekcje multimedialne - Paweł Feiglewicz-Penarski

Obsada:
Monika Pikuła
Elżbieta Zajko
Leon Charewicz
Filip Kowalczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz