czwartek, 25 lutego 2016

Janis, czyli przepływ energii ze sceny na widownię


Chwilka przerwy w notkach książkowych, choć już kolejne szykowane. No i teatry się szykują. Przestałem chodzić na przedstawienia z Londynu, bo i czasu brakuje, ale Włodek ciągnie na przedstawienia warszawskie :) Przestaje pisać u mnie, założył własnego bloga, więc muszę sam pisać o spektaklach.
photo.titleA dziś notka krótka, pisana w biegu, bo dopiero wróciłem z kabaretu Hrabi i padam na nos. Mam zresztą kłopot z filmami dokumentalnymi o muzykach - o czym tu pisać? Streszczać wszystko bez sensu, muzyka wiadomo, że świetna, bo po to człowiek idzie do kina, żeby posłuchać artysty, którego lubi. Opcje ciekawe-nieciekawe, przegadane-żywe miałyby wyczerpywać całą recenzję? Miałem już ten kłopot przy kapitalnym obrazie Amy, gdzie obiecywałem sobie coś dopisać i jak dotąd tego nie zrobiłem. Może tu kiedyś dopiszę.
Ale wiecie co? Jedno wiem na pewno: cieszę się bardzo, że dokumenty i filmy muzyczne, choć to raczej strawa dla fanów, na pewno nie dla widza masowego, wchodzą do kin coraz częściej. 


Janis JopninOd dzieciństwa przez młodość, początki kariery... Zdjęcia, rozmowy z rodziną i znajomymi, poszukiwanie źródeł buntu, niedopasowania do otoczenia (specyficzna uroda?), słynny zachrypnięty głos i ogromne emocje na scenie. Samotniczka, wciąż poszukująca miłości i akceptacji, nagle z dnia na dzień staje się sławną gwiazdą. Czy uderzyła jej do głowy woda sodowa? Czy rozpad zespołu i próby udowodnienia, że to ona jest liderem, motorem i główną artystką, było początkiem problemów? A może eksperymenty z narkotykami musiały tak się skończyć?  
photo.title

Niesamowity głos i ekspresja jaką wkładała w śpiew, w koncerty sprawiły, że do dziś jest legendą, choć być może przyczyniła się do tego również do tego fama pierwszej tak niezależnej kobiety, zarówno w życiu, jak i na scenie. Epoka dzieci kwiatów potrzebowała takich symboli, bo przecież po raz pierwszy tyle młodych dziewczyn postanowiło wyfrunąć z domów i szukać wolności.

Jak zwykle świetna muza, choć sam dokument nie ma w sobie tyle życia co np. Amy. 

4 komentarze:

  1. Strasznie żałuję, że nie widziałam - wybierałam się jak sójka za morze, aż zabrakło w kinach... Szczególnie, że moja ulubiona Cat Power podobno służy za głos Janis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, czyta listy Janis i robi to klimatycznie

      Usuń
  2. Denerwuje mnie, że w niektórych mniejszych kinach takich filmów nie grają. Ani nie było Amy, ani filmu o Janis, a chętnie bym je obejrzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś w ogóle mogliśmy o tym pomarzyć, a teraz na szczęście gdzieniegdzie jest już na to szansa. A Amy polecam bardzo gorąco! Świetny dokument - bardzo poruszający

      Usuń