niedziela, 7 lipca 2013

Koncert: Wolna Grupa Bukowina, czyli wędrując (tym razem jedynie duchem)

Co prawda dziś nie o płycie, a o koncercie, ale ta okładka ich najnowszej płyty (właśnie koncertowej) myślę, że będzie trochę oddawała moje odczucia. Jeszcze tyle pieśni przed nami - śpiewają od ponad 40 lat. Tyle pokoleń, tylu ludzi wsłuchiwało się w te słowa, w te melodie. Pewnie, że najlepiej słucha się tego gdzieś tam na łonie natury, z plecakiem pod głową, może przy ognisku, ale przecież liczy się nie tylko otoczenie fizyczne, ale pewien stan ducha. Wszyscy ci , którzy pojawili się na tym koncercie myślę (a przynajmniej większość) nosi w sobie tęsknotę za tymi wędrówkami, przestrzeniami i ta poezja, ta muza pozwoliła nam wszystkim na te półtorej godziny przenieść się hen tam, gdzieś w Beskid, w Bieszczady... Piękny koncert. Przede wszystkim stare numery pogrupowane na te "krakowskie", bieszczadzkie, czy "staro harcerskie". Masa wspomnień, nucenia, zasłuchania...

Nawet jeśli sama nazwa zespołu niewiele Wam mówi, pewnie obiły się o uszy. Bez nich trudno wyobrazić sobie scenę piosenki poetycko-turystycznej. Wciąż niosą pamięć Wojtka Belona, ale przede wszystkim ten ulotny urok wędrówek, spotkań z ludźmi, nocy pod gołym niebem, ukochanie przyrody, wrażliwość. Kraina łagodności - to przecież z ich kawałka pochodzi ten tekst... 
Przemiły wieczór. Trzy gitary, bas, instrumenty perkusyjne i świetnie zgrane trzy głosy: Grażyny, Wojtka i Wacława. Masa wspomnień. Nucenie kolejnych kawałków - od Majstra Biedy, przez Bukowiny, Sad, Pieśń Łagodnych, Rzekę, nowsze takie jak Słonecznik i kończąc znowu Majstrem... Poezja przenosząca nas na połoniny, łąki, szlaki i bezdroża, gdzie człowiek przestaje się spieszyć, gdzie ma czas dla drugiego na to by się zatrzymać, pogadać, podzielić. 
Aż żal, że nie nagrywają więcej nowszych rzeczy, że przymuszani przez publiczność jakby trochę zatrzymali się na tym co dawne... Czy brakuje im dobrych tekstów? A może ten świat trochę odchodzi w przeszłość i niedługo zostanie nam tylko nostalgia i te piosenki. Młodzi teraz nawet w góry potrafią zabrać ze sobą słuchawki na uszach, a na szczycie potrafią wyciągnąć piwo i papierosy... Ech...


PS Namawiam Was jak macie niedaleko Warszawy do zerknięcia na stronę Sceny Letniej Staromiejskiego Domu Kultury - cały lipiec w weekendy organizują oni koncert w pięknych Arkadach Kubickiego - m.in. blues i muzyka klezmerska. Może to być fajna okazja do wypadu na koncert, połażenia po Starówce, a na koniec można jeszcze podobnie jak i my wpaść na pokaz fontann :)  


5 komentarzy:

  1. hmm o zespole nie słyszałam ale chętnie go poznam, zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolna Grupa Bukowina... Niezwykły zespół. Razem z SDM-em zaszczepili we mnie miłość do gór, a Bieszczady marzą mi się od kilku lat i śnią po nocach. Zazdroszczę koncertu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta nazwa kojarzy mi się jednoznacznie z przyśpiewką 'pognała wołki na bukowinę', klasyk :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie słuchałam Wolnej Grupy Bukowina, ale mam do niej jakiś sentyment i szacunek, zapewne zaszczepiony w procesie mojej edukacji. Wojtek Belon był uczniem mojego liceum i zawsze bardzo dbało się o jego pamięć. Może to i małomiasteczkowa mentalność, ale twórczość Wolnej Grupy Bukowina to zawsze był taki lokalny powód do dumy. :)

    OdpowiedzUsuń