czwartek, 7 lipca 2011

B.I.K.E., czyli odrzuć wszelkie ograniczenia

plakat filmu B.I.K.E.Całkiem oryginalny dokument trafił mi się na tvp kultura - film, którego bohaterami są członkowie klubu rowerowego Black Label Bicycle Club. Tytuł przetłumaczono u nas jako "Masa krytyczna" - widać ktoś miał takie skojarzenie do polskich realiów, moim zdaniem niesłusznie bo może wprowadzać w błąd. Bo środowisko BLBC to raczej dość anarchistyczne, artystyczne środowisko ludzi, którzy sami wybierają życie trochę na marginesie społeczeństwa - akcje typu masy krytycznej w które się angażują też maja raczej wydźwięk polityczny niż społecznościowy jak u nas. 
Na potrzeby filmu reżyser Antohny Howard stara się o członkostwo w klubie, ale powoli staje się to jego obsesją (pojawiają się nie tylko sceny pokazujące ile to znaczy dla niego, ale też np. wypowiedzi jego rodziców, którzy komentują zachodzącą w nim zmianę). Tony nie zostaje przyjęty, film więc jest nie tylko opisem samego ruchu czy środowiska, ale również emocjonalnego przełomu (różne działania w finale jak np. założenie konkurencyjnego klubu pokazują jak bardzo mocno emocjonalnie wszedł w to środowisko).
Twórcy skupiają swoją uwagę głownie na grupie z Nowego Jorku choć otrzymujemy też trochę zdjęć Minneapolis, gdzie ruch powstawał czy z różnych ogólnokrajowych zlotów, spotkań różnych odłamów. Da się odczuć iż twórcy sami mocno angażują się i uczestniczą w życiu członków klubu, dzięki temu mają możliwość uzyskania czasem bardzo intymnych zwierzeń czy dość ostrych zdjęć (np. z imprez). Alterglobaliści, wszelkiej maści odmieńcy, ekscentryczny artyści, buntownicy - kogo tu nie ma? Łączy ich pasja z jaką podchodzą do rowerów i sprzeciw wobec społeczeństwa konsumpcyjnego. Nawet swoje dwa kółka projektują i składają sobie sami, żyją w squatach, często jedzą to co znajdą na śmietnikach. Postrzegają siebie jako pewną wspólnotę, rodzinę, elitę i wcale nie chcą wokół siebie jakiegoś większego zainteresowania, mody czy naśladowców (bo ci już nie będą autentyczni tylko wtórni, a przecież najważniejsza jest wolność). Dowiadujemy się trochę na temat stosunków między nimi, o tym jak postrzegają uczestnictwo w klubie, towarzyszymy w rożnego rodzaju działaniach i spektaklach performance (zaangażowane  protesty przeciw Bushowi ale i popijawy, wygłupy w stylu walka na kopie na wielkich rowerach).
Dokument nie tyle dający informacje co trochę oddający klimat tego typu wspólnot. Bez pudrowania - są więc też słowa żalu, wściekłość na kolegów, krytyka, spięcia, wypadki w trakcie walk itd. Alkohol, dragi, zakręceni ludzie, fajne pomysły na rowery (np. dwie ramy zespawane jedna na drugiej), dużo buntu, potrzeba adrenaliny i spora dawka ideałów, które wydawało by się nie przystają i są mało realne dla 30-40 latków. 
Nie jestem pasjonatem dwóch kółek do tego stopnia by się wokół tego jednoczyć z innymi czy  obkupić w gadżety. Czasem nawet śmieszy mnie moda na to (cóż nawet środowiska punkowców doczekały się sklepów, w których można było kupić "punkowe" podarte t-shirty czy spodnie), ale tu na pewno można przyjrzeć się środowisku ludzi żyjących może i dla nas dziwnie ale zgodnie ze swoimi pragnieniami. To nie moda tylko ich wewnętrzna potrzeba, jakieś ogień i szaleństwo. Przy nich jazda na ostrym kole, rajdy terenowe i różni nasi pasjonaci wyglądają jak nastolatki na składaczkach.
Totalnie zwariowane. Ale ciekawe.
trailer
a całość można zobaczyć na platformie iplex.pl

2 komentarze:

  1. Może dlatego, że znam środowisko polskich tallbike'owców, które nie żyje wprawdzie w sposób tak ostry i drastyczny jak ludzie pokazani w filmie, ale zasady, założenia, sposób życia i rozrywki ;) (walki na wysokich rowerach) ma podobne, film ten był dla mnie niestety nudny. Warsztatowo jest na poziomie kręconych komórką przez nastolatków filmików z imprez wrzucanych na Youtube, i ciekawy jest w nim jedynie temat - a jeżeli temat ktos już zna, to nic ciekawego nie pozostaje. Bo niestety, żeby zrobić film potrzeba czegos więcej niz wziąć do ręki kamerę i włączyć nagrywanie. A tu tego "czegos więcej" zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w dokumentach zwykle raczej liczy się ciekawy temat, bohater, który powie coś do kamery niż sam warsztat, ale zgoda - dla kogoś kto siedzi w tym środowisku nie będzie to tak ciekawe jak dla laików (jak ja)

      Usuń