wtorek, 16 kwietnia 2019

Dziewczyna z konbini - Sayaka Murata, czyli uszczęśliwić kogoś na siłę

W ostatnich tygodniach zebrało mi się kilka ciekawych rzeczy nawiązujących do różnych zaburzeń emocjonalnych, czy też psychologicznych, a że to sprawy cholernie interesujące, nie zawsze jednoznacznie postrzegane przez społeczeństwo, postanowiłem jeszcze w tym tygodniu połączyć je wszystkie w jeden blok. Na początek: książka.

Trochę na pewno dla nas egzotyczna, bo Japonia w Polakach budzi wiele skojarzeń, ale i zdziwienia, tak jest odmienna kulturowo. "Dziewczyna z konbini" może tym bardziej wydawać się dla nas mało zrozumiała, bo chyba trudno nam sobie wyobrazić aż taki sposób podporządkowania się pewnym zasadom i normom. Z jednej strony bohaterka tej niewielkiej książeczki buntuje się przeciwko oczekiwaniom otoczenia, chce żyć po swojemu, z drugiej jednak strony znalazła sobie niszę, w której czuje się bezpiecznie, miejsce gdzie może niczym na poligonie testować metody na to jak zyskać akceptację innych.

Keiko zbliża się już do 40, czyli wieku gdy od kobiety oczekuje się albo jakiejś poważnej kariery zawodowej albo ustabilizowanego życia rodzinnego. Jeżeli nie wpasowujesz się w te schematy, możesz czuć się wciąż oceniany, pouczany, dopytywany, popychany, by coś "wreszcie" ze sobą zrobić. Nie chodzi tylko i wyłącznie o rodzinę, najbliższych, ale cały świat relacji społecznych, z których możesz być wykluczony, gdy okazuje się, że brakuje wspólnych tematów do rozmów, macie z dawnymi znajomymi zupełnie inne spojrzenie na świat i wartości, a nowych znajomych na horyzoncie brak, bo nikt nie traktuje cię serio.

Keiko od dziecka miała problemy z rozpoznawaniem emocji, z ich wyrażaniem, z empatią. Dla niej świat jest prosty, a raczej powinien taki być: powinniśmy szukać najprostszych rozwiązań, tymczasem ludzie wszystko komplikują, nie będąc szczerymi, udając kogoś innego. Już w szkole zauważono, że jest inna, choćby w sytuacji gdy na widok dwóch bijących się kolegów i krzyk, że trzeba ich natychmiast rozdzielić, po prostu złapała coś ciężkiego, by przywalić im po głowie. Nie rozumiała, czemu jej postępowanie wzbudziło grozę, nauczyła się więc z czasem nie iść zbyt szybko za swoimi impulsami, dobrze obserwować ludzi i postępować zgodnie z ich oczekiwaniami. Ba, nawet naśladując ich sposób mówienia, mimikę, czy gesty. I była w tym coraz lepsza.
Znalazła pracę w jednym z niewielkich sklepów, w których można dostać prawie wszystko przez całą dobę i choć taka praca podejmowana jest zwykle przez studentów lub kogoś kto potrzebuje czegoś dorywczego na chwilę, to miejsce stało się dla niej oazą i wytchnieniem przez wiele lat. Nauczyła się żyć zgodnie z rytmem funkcjonowania tego miejsca, rozpoznając reakcje klientów, ich zwyczaje i oczekiwania, zależne np. od pogody.

Sayaka Murata w tej niewielkiej książeczce dała nam okazję przyjrzenia się sposobowi myślenia o świecie i życiu, który może w nas budzić wielkie zdziwienie. To nie jest jednak brak dojrzałości, nieodpowiedzialność, a bardzo ciekawa postać zaburzeń emocjonalnych, z którą wcale niełatwo wpasować się w społeczeństwo. Bohaterka znalazła na to jednak swój sposób, skrywając swoją inność i chroniąc się za parawanem pewnych rytuałów i masek, godząc się nawet z tym, że jej indywidualność, jej potrzeby przestają być ważne. Uniform, szkolenie z zasad obowiązujących sprzedawcę, tak charakterystyczny dla Japonii nacisk na uprzejmość, pracę w zespole, bycie przydatnym, stały się częścią jej tożsamości. Znalazła swój sposób na osiągnięcie równowagi, wybierając to, niż ciągły stres i staranie się by sprostać oczekiwaniom, że "się wyleczy" i "stanie się normalna". Skoro do życia nie napisano przejrzystego poradnika obsługi, to ona swoje życie sprowadziła do najprostszych spraw, by łatwiej było sobie z nim radzić.

"Dziewczyna z konbini" to kolejny tomik z Serii z żurawiem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i podobnie jak poprzednie, wart jest uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz