niedziela, 14 kwietnia 2019

Granica zbrodni, czyli gdy wydaje się, że sprawa jest już rozwiązana

Jak wszyscy pewnie czekam na Grę o tron, ale chyba poczekam z oglądaniem jak zbiorę całość, nagrywam też z ciekawości Imię róży, coś tam chyba nowego wypatrzyłem też na HBO. Seriali mi więc nie brakuje, bo i na dysku trochę czeka na wolny czas. A może Wy coś jeszcze podpowiecie na co polować? Najlepiej kryminalne. Po Lutherze mam jakoś ochotę na te klimaty.
Niemiecka produkcja "Granica zbrodni" dała mi jedynie częściową satysfakcję. Teraz prawie wszyscy dbają o klimat, o urokliwe zdjęcia z jakiejś miejscówki (tym razem Alpy i granica austriacko-niemiecka), więc trzeba czymś się wyróżnić. Tu choć bohaterowie byli ciekawi, to sama pogoń za seryjnym mordercą była dość przewidywalna. W porównaniu do produkcji krajowych, to poziom z którego powinniśmy brać przykład.

Wszystko zaczyna się od znalezienia na samej granicy ciała, do którego jedzie policja zarówno z Austrii, jak i Niemiec. Gdyby nie to, że staranne zaaranżowanie scenografii i upór niemieckiej policjantki, śledztwo nie zyskało by należnej mu uwagi, ponieważ jednak dzięki jej intuicji udało się powiązać pewne nitki z innych spraw, do dochodzenia powołano specjalny międzynarodowy zespół.
Będzie on miał czym się zajmować, bo morderca postanawia nie tylko kontynuować swoje polowanie, ale nawet je intensyfikuje, podejmując z policją dziwną grę. O ile on sam jakoś się nie wyróżnia wizerunkowo od innych psychopatów, to całkiem fajnie udało się stworzyć parę głównych bohaterów: młodziutka Ellie jest uparta, dociekliwa, ambitna, uwikłana jest niestety w związek ze swoim szefem (żonatym - a jakże), natomiast Gedeon Winter to facet z doświadczeniem, trochę mruk, ale z niesamowitą intuicją, myślący nieszablonowo i niestety uzależniony zarówno od prochów, jak i od dawnych układzików z grupami przestępczymi. Tak wiele ich różni. Oboje rzucą się w pracę, jeszcze bardziej niszcząc sobie życie prywatne...


Ogląda się to nieźle, szału niestety nie ma. Zbyt szablonowo przynajmniej jak dla mnie

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o kryminalne seriale, chciałabym polecić jeden z trochę starszych tytułów, acz zawiera on nie tylko elementy tego gatunku. Chodzi mi o "Wyspę Harpera" - połączenie kryminału w stylu "I nie było już nikogo" A. Christie z formułą slashera. Na tytułową wyspę zjeżdżają się goście weselni, a po okolicy zaczyna krążyć morderca. Trzyma w napięciu i niesamowicie wciąga. Radzę jednak zbytnio nie wczytywać się w komentarze o serialu przed seansem, by nie trafić przypadkiem na spoilery. Kiedyś ja w jednym miejscu natrafiłam na taki, gdzie w komentarzach pod informacjami o obsadzie itp. ktoś z użytkowników napisałam zakończenie. Na szczęście, ja akurat byłam już obejrzeniu całości, a i pewnie taki tekst szybko stamtąd zniknął lub został oznaczony odpowiednio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! coś mi się kojarzy, więc być może kiedyś go już widziałem, poszukam jutro na spokojnie fotek, ale chyba i tak chętnie go sobie przypomnę

      Usuń