wtorek, 27 czerwca 2017

Więcej czerwieni - Katarzyna Puzyńska, czyli stara, głupia, ale daje radę

Dziś jedynie zajawka notki - recenzja pewnie w najbliższych dniach. Swoją przygodę z kryminałami Katarzyny Puzyńskiej zacząłem od środka, czyli od "Utopców", a dopiero teraz powoli nadrabiam początki cyklu, ale powiem Wam, że robię to z dużą przyjemnością. Może też wersja audio mnie tak dobrze nastraja (czyta Laura Breszka). W każdym razie: drugi tom za mną. Wrażenia w ciągu kilku najbliższych dni.



A dziś jeszcze namawiam Was do sięgnięcia po kolekcję wydawaną pod patronatem Newsweeka - wszystkie książki Puzyńskiej w jednolitej oprawie (z tym najnowszym!). Ja kupuję :)

"Więcej czerwieni" moim zdaniem ma chyba nawet lepiej przemyślaną intrygę kryminalną, ale sam schemat jest bardzo podobny do "Motylka", czyli pierwszego tomu cyklu. To co stanowi jakąś odmienność, pewien specyficzny klimat, to opisywanie społeczności Lipowa, różnych postaci, które mniej lub bardziej powiązane są z akcją, ale każda z nich ma jakieś swoje sprawy, marzenia, kłopoty.

Nie jest więc tak, że skupiamy się jedynie na policjancie i sprawcy, ale obserwujemy wydarzenia poprzez punkt widzenia wielu osób. Na to nakłada się atmosfera małego miasteczka, w którym wszyscy się znają, komentują, próbują sami snuć domysły albo wręcz odwrotnie: coś próbują ukryć, kłamią, fałszują dowody. I tak jest i tu. Tym razem sprawa wydaje się wyjątkowo poważna, bo trupów jest kilka, więc od razu zaangażowani są policjanci z Brodnicy. Młodszy aspirant Daniel Podgórski znowu będzie musiał współpracować z kontrowersyjną komisarz Klementyną Kop. W dodatku ta, jak się wydaje zacznie robić sobie jakieś nadzieje wobec niego. Oj stara i głupia, jak sama karci się w myślach... 
Bohaterowie mają różne problemy, a przez to i śledztwo jakoś wyjątkowo się gmatwa. Seryjny morderca wydaje się po prostu przekraczać totalnie możliwości policji z małego posterunku. Jednak kamyczek do kamyczka, powoli odrzuca się kolejne hipotezy i... No właśnie, zakończenie trochę mnie zawiodło, ale i tak pozostaję fanem tych powieści. Ich klimat, sympatyczne postacie (może troszkę drażni wyrafinowanie kulinarne Cybulskiego) sprawiają, że aż chce się wracać do Lipowa. Niezależnie czy będzie tam kolejna zbrodnia, czy też nie. Mam tylko nadzieję, że autorka pozbędzie się dziwnej maniery powtarzania różnych rzeczy po wielokroć albo tytułowania postaci nazwiskiem i funkcją. 

3 komentarze:

  1. Wiem, że trochę nie na temat, ale nie mogę się powstrzymać - śliczny kotek! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 mamy takie. Przyplątała się do nas kotka prawie 3 miesiące temu i żal było ja wygnać. szukała miejsca do rodzenia. Niedługo będziemy szukać dla nich domów

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że znajdą nowe domy u kochających zwierzęta właścicieli. Koty to cudowne stworzenia, choć wielcy indywidualiści. Sama mam kocurka. :)

      Usuń