piątek, 16 czerwca 2017

Outcast. Szare anioły, czyli małe gesty


Chrześcijaństwo dziś nie ma dobrego PR. Można załamywać nad tym ręce, postrzegać to jako walkę ze złem, wzywać do walki, ale trzeba przyznać, że sami też jesteśmy po części winni temu, iż Ewangelia nie wydaje się czymś żywym, inspirującym. Skoro my sami, nie potrafimy często nią żyć - jak mamy dawać świadectwo. Czemu wiara ma być czymś ważnym, potrzebnym, skoro na co dzień o niej zapominamy, żyjąc wygodnie, leniwie, myśląc jedynie o własnym bezpieczeństwie. Gdzie w tym wszystkich miłość bliźniego? Gdzie radykalizm Jezusowych nauk? Że to głupie, naiwne? Ale przecież do takiego życia właśnie wzywał Jezus - odrzućcie mądrość tego świata. Nie kombinujcie sami, bo gdy ktoś zapyta Was o to czemu na świecie jest tyle zła, nie będziecie potrafili odpowiedzieć. A przecież bardzo prostą i trafną odpowiedź dała już kiedyś Matka Teresa z Kalkuty: żeby zmienił się świat na lepsze, wystarczy, że zmienię się ja i ty. 
To jest właśnie chrześcijaństwo. Nie ciepłe kluchy. Nie wojowanie z przeciwnikami. Nie uważanie się za lepszego. 
Pokora. Miłość. Bez oczekiwania wdzięczności, oklasków. 
Dlatego ten dokument można polecać każdemu nie tylko ze względu na to iż zmienia sposób patrzenia na ludzi Kościoła, ale przede wszystkim dlatego, że przypomina o źródłach naszej wiary. O tym iż nie polega ona na zamykaniu się w sobie, ale wręcz przeciwnie: aż do szaleństwa posuniętej miłości bliźniego. To film o zakonnikach, ale przecież każdy z nich jeszcze być może parę lat temu był w podobnej sytuacji jak każdy z nas. W odpowiedzi na zło, zobaczył wyjście: należy czynić dobro.
Dzielnice do których nawet policja i służby społeczne niechętnie się zapuszczają, ludzie żyjący na marginesie, przemoc, ubóstwo, narkotyki, prostytucja. I nagle w tym wszystkim bracia, którzy się wprowadzają, żyją obok nich i chcą im pomagać. Nakarmić, przyodziać, dać wsparcie. Nie oceniając, nie załamując rąk, że po wyjściu od nich ktoś wraca na ulicę, by przychodzić ponownie, dopiero gdy jest w ogromnej potrzebie. Obdarzając szacunkiem, akceptacją i tym samym budząc zdziwienie. Jak to - ktoś wybija im szyby, rzuca w nich kamieniami, podpala im ośrodek, a oni nic sobie z tego nie robią? Bracia Franciszkanie Odnowy to młody zakon, niedawno zatwierdzony przez Papieża Franciszka, wracający do źródeł nauk swojego patrona. Światłość w ciemności świeci. I właśnie taki przykład może zarażać, na takim fundamencie można budować. Tyle, że to nie tylko dokument o ludziach, którzy cierpią i tych, którzy próbują im nieść pocieszenie. Ten film jest też mocnym pytaniem do nas samych: co my robimy takiego ze swoim życiem, aby na świecie było choć odrobinę więcej dobra.
Warto szukać pokazów tego filmu. Albo kupić go, wspierając kolejne produkcje filmowe mające w swoich założeniach pokazywanie dobra, w odpowiedzi na zło, które wyziera z każdych wiadomości. Informacje o "Szarych aniołach" i pokazach tego obrazy można znaleźć tu.
Poniżej filmik reklamowy, a zwiastun można zobaczyć tu.


2 komentarze:

  1. Wygląda na bardzo wartościowy film i chętnie go obejrzę, jeśli będzie okazja. Takich filmów czasem nam trzeba. Fajnie, że o nim napisałeś, bo nie słyszałam wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę warto. Podobnie jak poprzedni dystrybuowany przez ten sam zespół ludzi: The Human Experience (Wszystko o człowieku)

      Usuń