sobota, 2 lutego 2019

Farba - Wojciech Miłoszewski, czyli political fiction, ale obrazki jakby znajome

Przy tomie pierwszym cyklu, czyli "Inwazji" marudziłem strasznie, jakaś tam jednak ciekawość ciągu dalszego we mnie była, pobiegłem więc tym razem do biblioteki, żeby już nie marudzić, że przepłaciłem.
I wiecie co? Myślę, że jest lepiej niż w debiucie. Zawartość "Farby" przypomina mi trochę styl Ciszewskiego, czyli całkiem sporo się dzieje, w różnych lokacjach, z różnymi bohaterami, a potem ich drogi prędzej czy później się przecinają. Mniej jest scen, w których seks lub przemoc byłyby opisywane z taką lubością w szczeniacki i drażniący sposób (pisałem o tym przy pierwszym tomie), nie ma wyzłośliwiania się nad rządem (ale scenki ze świata z różnych najważniejszych gabinetów nadal trochę odstają poziomem od całości, więcej w nich humoru i mrugania okiem). Śledzimy losy postaci, które poznaliśmy już w pierwszym tomie, ale w innej rzeczywistości. Polska jest pod rosyjską okupacją, choć teoretycznie jest niepodległym państwem o znajomej nazwie PRL, świat ma to głęboko w dupie, licząc na to, że Rosja w ten sposób zaspokoiła swoje imperialne apetyty. A Polacy?


Żyją z dnia na dzień, biedując i kombinując, myśląc jedynie o przetrwaniu. W duchu nienawidzą Rosjan, ale nie mają specjalnych nadziei na to, że ktokolwiek potrafi z nimi wygrać. Są przybici i jedynym sposobem na ich sprzeciw, jest solidarność z rodakami i możliwość pogadania we własnym gronie (np. kościoły znowu są pełne). Ten kto kolaboruje jest świnią, choć nie brakuje takich, którzy na to idą, skuszeni mieszkaniem, kasą, szansą na lepsze życie. Wyrzuty moralne istotne są wtedy gdy masz czym nakarmić dziecko... 
Putin jako car i całe jego środowisko uznało podbicie Polski jako kolejny, oczywisty sukces i zdaje się, że szykują się na ciąg dalszy. I w sumie dla nas to byłoby całkiem niezłe, bo wreszcie udałoby się zwrócić uwagę na naszą sytuację, wciągnąć do wojny inne kraje, a tym samym zyskać szansę na osłabienie wroga. 
A co z naszymi bohaterami? Żołnierze są internowani, a w praktyce skazani na ciężkie roboty i oddział, który walczył w Katowicach porywa się na akcję ucieczki z jednego z takich miejsc, a potem przyłącza się do podziemnej organizacji FARBA (Fighters Against Russian Barbarians) walczącej z Rosjanami. Niestety Ruscy nie są w ciemię bici i mają spore sukcesy w tym, żeby nasze podziemie rozbijać. Michał z synem próbuje w zrujnowanym mieście jakoś poukładać sobie życie, a jego żona wraz z córką, wywiezione na daleki wschód, są w rozpaczliwej sytuacji, nie mogąc nawet dać znaku życia, nie mając też szans na powrót. Wątków jest dużo, więc nie będę odbierał przyjemności z ich śledzenia, gwarantuję że dzieje się sporo. I to jeszcze nie jest koniec!
Miłoszewski snuje dość przerażającą opowieść zarówno w wymiarze pojedynczych postaci, jak i w szerszej perspektywie. Przecież samotnie lub nawet z garstką przyjaciół, nie można wymknąć się z łap aparatu represji, który Rosjanie sprawnie uruchomili na naszych terenach. Nawet za nieprawomyślne słowa można zniknąć nie tylko samemu, ale wraz z całą rodziną, bez wyroku, obrony, sądu. Proces rusyfikacji ruszył i okupant ma nadzieję, że strachem, głodem i obietnicami porządku wybije nam z głowy powstania. Niektóre opisy znajomych miast mogą wywoływać ciarki, inne jak np. funkcjonowanie za zgodą okupanta jakichś specjalnych stref, w których islamiści urządzają handel ludźmi, to raczej słaby i mało realny pomysł. Sporo znajomych obrazków: punkty kontrolne, godzina policyjna, lekceważenie praw człowieka, łapówki i złodziejstwo.

Wady książki podobne jak w części pierwszej: spora ilość wulgaryzmów czasem wciskanych jakby na siłę, mało dopracowane dialogi, trochę szczeniacki styl, popisywanie się i epatowanie szczegółami, zamiast iść trochę bardziej w głąb. Żal  też idiotyzmów typu przejście ze spadającego helikoptera do jadącej równolegle furgonetki, czy pościgu quadów i łapania uciekającego na linkę holowniczą. Pan Wojtek pisze scenariusze filmowe i pisze takie bzdury? Nikt tego nie wyłapał? Czy to taka zabawa w stylu Dana Browna, konwencja którą czytelnik ma kupić?
Całość jednak czyta się nieźle, w każdym z wątków sporo jest ciekawych niespodzianek i tylko teraz pytanie ile trzeba będzie czekać na tom trzeci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz