No i tak. Pod mocnym aniołem już za mną, obie części Nimfomanki też, a jak dodam jeszcze do tego lekturę Morfiny, to pewnie nie będziecie się dziwić, że przy takim natłoku rzeczy ciężkawych lub kontrowersyjnych muszę sobie je poukładać w głowie, a będę chyba musiał dla odmiany poszukać czegoś lekkiego do odreagowania.
A na dziś coś ciekawego z ostatnio oglądanych w tv. Cinemax i Ale kino po prostu rządzą. Uwielbiam czasem upolować tam tytuły wymagające trochę wysiłku intelektualnego - Fish Tank zaliczyłbym właśnie do takich seansów. Surowych, nie mających żadnych cech superprodukcji, ale zostawiających jakiś ślad po sobie.
Brytyjskie mało przyjemne przedmieścia i jeszcze mniej przyjazny dom 15 letniej Mii (debiut Katie
Jarvis). Matka, która pije, ściąga do domu kolejnych facetów i w nosie (żeby nie powiedzieć dosadniej) ma dzieci. Mia to buntowniczka, która chadza własnymi drogami, ale nawet jej młodsza siostra (na oko 9-10 lat) też potrafi popijać alkohol pod nieobecność matki, a jej ulubioną rozrywką jest oglądanie reportaży o sławnych i bogatych (np. modelkach). Brak opieki, kłótnie i generalnie każdy robi co chce. Można by powiedzieć, że tacy bohaterowie i takie obrazki (bezradność szkoły czy opieki socjalnej, która tylko chodzi i apeluje o rozsądek) to nic nowego. Ale mimo wszystko ten film ma w sobie to coś, co sprawia, że wydaje się cholernie autentyczny. Nie ma tu zbyt wiele miejsca na dialogi, rozmowy o życiu, jest po prostu samo życie - nudne, czasem nerwowe, z dnia na dzień, bez celu, jest samotność w tłumie i gdzieś tlące się marzenia.
Bo przecież marzenia ma każdy. Ma je matka, wciąż licząca na to, że kolejny facet zostanie z nią na dłużej, ma je Mia, która chciałaby aby ktoś zauważył jej umiejętności taneczne, pewnie ma je również jej siostra. Gdy w domu pojawia się nowy "przyjaciel" - przystojny i bardzo kontaktowy Connor, wprowadza w ten ich chaos jakieś elementy ładu. Pytanie tylko czy na długo... Pewnie dlatego dziewczyna jest podejrzliwa i bardzo krytyczna wobec jego pomysłów. Powoli jednak ten jej bunt przeradza się w fascynację.
Udało się pokazać nam cholernie ciekawy portret nastolatki. Pełen agresji, podskórnych marzeń o innym życiu i wrażliwości, której nie okazuje na zewnątrz, nieporadności w kontaktach z innymi, szybkiej lekcji dojrzewania i utraty złudzeń. Chwilami oglądasz to niczym reality show.
Bez moralizowania, ale mocne i dające do myślenia. No i jak zagrane! Choć pewnie dla naturszczyka taka rola może okazać się na tyle wypalająca, że dziewczyna zrezygnuje z dalszej gry (oby nie i oby dostała równie pasującą do niej rolę).
Z chęcią obejrzałabym ten film :)
OdpowiedzUsuń