Na początku ważne info - kto ma ochotę na Wołanie kukułki - kryminał Roberta Galbraighta to zapraszam na konkurs. A niedługo u mnie spóźniona recenzja...
Przyzwyczailiśmy się do dobrego poziomu skandynawskich kryminałów w wersji książkowej, nie dziwmy się więc, że prędzej czy później stają się one inspiracją do obrazów filmowych. Po kilku książkach Jo Nesbo o Harrym Hole, nazwisko tego autora jest magnesem i gwarancją czegoś trzymającego w napięciu. Wiedziałem o Łowcach głów, że jest to rzecz napisana poza główną serią, ale chyba nie spodziewałem się tego co zobaczyłem na ekranie. Aż muszę poszukać książki, żeby porównać wrażenia.
Przyzwyczailiśmy się do dobrego poziomu skandynawskich kryminałów w wersji książkowej, nie dziwmy się więc, że prędzej czy później stają się one inspiracją do obrazów filmowych. Po kilku książkach Jo Nesbo o Harrym Hole, nazwisko tego autora jest magnesem i gwarancją czegoś trzymającego w napięciu. Wiedziałem o Łowcach głów, że jest to rzecz napisana poza główną serią, ale chyba nie spodziewałem się tego co zobaczyłem na ekranie. Aż muszę poszukać książki, żeby porównać wrażenia.
Czemu byłem zaskoczony? Bo to połączenie kryminału i thrillera zostało opowiedziane na pograniczu groteski. Nie wiem czy to tylko kwestia zamierzona przez reżysera (mam wrażenie, że tak), może skupienia się na tempie akcji, a nie na jej prawdopodobieństwie, ale dla mnie elementem dodatkowo zwiększającym zaskoczenie był aktor grający główną rolę. Mało sympatyczny przeciętniak nie mający w sobie nic z twardziela, na którego spadają takie ciosy, że wydaje się, że się nie podniesie, a okazuje się iż przerażenie jeszcze bardziej go mobilizuje do walki. I taka twarz? Taki wygląd? No nie dziwcie się, że dla niektórych to prawie komedia (choć przecież nią nie jest).
Roger Brown (Aksel Hennie) to headhunter, niby dobrze zarabiający i cieszący się sławą, ale bardzo kochający życie na poziomie, więc dorabiający sobie na boku. Czym zapytacie? Ano wymyślił sobie biznes polegający na wykradaniu drogich obrazów. Żadnej brudnej roboty, wszystko przygotowane idealnie. A potem może się cieszyć luksusem i piękną małżonką.
Niziutki facet, który nie ma w sobie zbyt wiele uroku i wysoka, inteligentna kobieta o wyglądzie modelki... Ech przy grubym portfelu można uwierzyć we wszystko. Ale nie dziwne, że facet ma trochę kompleksy i gdy pojawia się w nim pierwsze podejrzenie żony o zdradę, zacznie popełniać błędy. No ewidentnie, tym razem chyba robota nie będzie bez ryzyka, bo po pierwsze okradziony zdaje się być w bliskiej relacji z żoną, a po drugie jest byłym komandosem. I zaczyna się dość brutalna jazda bez trzymanki...
Naszego bohatera tylko jakiś głupi fart ratuje przed śmiercią, obok trup sieje się gęsto, a wszystko jak się domyślamy, ile by nie uciekał i tak musi prowadzić do nieuchronnej konfrontacji. Umiejętnie umieszczone kilkukrotne zwroty akcji zwiększają frajdę z seansu, ale najpierw trzeba przymknąć oko na pewne nielogiczności.
Roger Brown (Aksel Hennie) to headhunter, niby dobrze zarabiający i cieszący się sławą, ale bardzo kochający życie na poziomie, więc dorabiający sobie na boku. Czym zapytacie? Ano wymyślił sobie biznes polegający na wykradaniu drogich obrazów. Żadnej brudnej roboty, wszystko przygotowane idealnie. A potem może się cieszyć luksusem i piękną małżonką.
Niziutki facet, który nie ma w sobie zbyt wiele uroku i wysoka, inteligentna kobieta o wyglądzie modelki... Ech przy grubym portfelu można uwierzyć we wszystko. Ale nie dziwne, że facet ma trochę kompleksy i gdy pojawia się w nim pierwsze podejrzenie żony o zdradę, zacznie popełniać błędy. No ewidentnie, tym razem chyba robota nie będzie bez ryzyka, bo po pierwsze okradziony zdaje się być w bliskiej relacji z żoną, a po drugie jest byłym komandosem. I zaczyna się dość brutalna jazda bez trzymanki...
Naszego bohatera tylko jakiś głupi fart ratuje przed śmiercią, obok trup sieje się gęsto, a wszystko jak się domyślamy, ile by nie uciekał i tak musi prowadzić do nieuchronnej konfrontacji. Umiejętnie umieszczone kilkukrotne zwroty akcji zwiększają frajdę z seansu, ale najpierw trzeba przymknąć oko na pewne nielogiczności.
Całkiem pomysłowe i z jajem. Kino rozrywkowe i bez specjalnych ambicji na nic więcej. Po tym chłodzie i trochę depresyjnym klimacie z innych książek Nesbo, zupełnie inne klimaty. Może potrzebował odmiany, jak np. Miłoszewski, który wyskoczył w tym roku swoim Bezcennym?
PS Podobno Amerykanie już szykują swoją wersję Łowców głów.
PS Podobno Amerykanie już szykują swoją wersję Łowców głów.
Ciekawy opis, aż jestem ciekawa książki ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam, pisałam o niej w grudniu. Nesbo wodzi za nos po mistrzowsku! :) Filmu jeszcze nie oglądałam, ciekawa jestem jak się ma do książki.
OdpowiedzUsuńMam poczucie iż Nesbo tworząc postać Rogera Browna silnie zainspirował się koncepcją kompensacji wg Adlera. Przez co film jest nudny, przewidywalny, płytki.
OdpowiedzUsuńnie no, nudnym bym go nie nazwał. Czy przewidywalny? Może troszkę, ale parę zaskoczeń było. Gdy zestawiam go z sensacjami zza Oceanu, to wcale nie jest gorszy
UsuńNa pewno nie jest nudny. Jako kinoman mogę napisać że jeden z lepszych twistów w trakcie trwania, z lekkiego dramatu zostajemy wciśnięci przez scenarzystów do rollercoastera. Mamy ostatecznie thriller, nawet trochę makabreski. Dobre, zaskakujące kino. Z pewnością wybija się na tle stu kolejnych z Hollywood. Pozdrawiam
UsuńJezeli film traktowac wylacznie jako czysta rozrywke,to mozna go obejrzec.Chociaz rewelacji nie nalezy sie spodziewac.Sama ksiazka bylem jednak troche rozczarowany,bo to jednak zupelnie inny klimat niz seria o Harrym.Ale jak sam Nesbo przyznawal,potrzebowal takiej odskoczni aby troche od tego bohatera odpoczac.Jak widac po:"Pancernym sercu","Upiorach" i "Policji" akumulatory naladowal bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńno to fakt, ile można poruszać się w mroku i wciąż o tym ciekawie opowiadać? Pewnie sięgnę po wersję książkową...
Usuń