wtorek, 21 maja 2024

I like movies, czyli coś się kończy, ale i coś się zaczyna

Wtorkowy kącik wytrawnych kinomaniaków. Dziś tylko jedna propozycje i rzeczywiście raczej nie dla każdego. Kinomaniacy jednak pewnie zrozumieją pasję jaką czuje nastoletni Lawrence wobec filmów, może nawet zaakceptują jego zafiksowanie na sobie, wrażliwość i trochę niedostosowanie społeczne. W końcu większość nastolatków w pewnym okresie zachowuje się dość dziwnie i staje się nie do zniesienia.


Chłopak wciąż czuje się tak jakby miał pod górkę. Wychowywał się bez ojca, nikt nie rozumie jego reżyserskiego geniuszu, a wygląd i charakter raczej nie czynią go najbardziej lubianym uczniem w klasie. Dotąd mu to nie przeszkadzało, bo jednak wciąż miał przy sobie kumpla, z którym świetnie się dogadywał. Teraz- gdy kończy się szkoła i ich drogi się rozejdą, Lawrence przeżywa coraz większy lęk. Początkowo pomagało mu w utrzymaniu się na fali jego marzenie, by dostać się do świetnej szkoły filmowej w Nowym Jorku, idzie więc do pracy, by zarobić przynajmniej na start. Niestety rzeczywistość szybko ściąga go za nogi na ziemię...


No bo jak to - skoro nie ma czasu dla kumpla, ten coraz bardziej się odsuwa, praca w wypożyczalni video wcale nie polega jedynie na tym, by opowiadać klientom o produkcjach które podobają się jemu, a w dodatku wypłata jest pomniejszona o podatek i składki. Jak żyć, skoro nie jest tak idealnie jak na filmach? 

Sporo tu kinofilskich nawiązań, cytatów i mrugania okiem do widza, dużo też typowych problemów i emocji przeżywanych przez dojrzewających nastolatków (w tym złapanie przez matkę na wiadomo czym). Wyładowywanie się na otoczeniu, na matce, gdy tak naprawdę przez to robi się jeszcze trudniej, jeszcze gorzej, brak umiejętności wczuwania się w emocje innych - jak to dobrze znają rodzice dorastających dzieciaków. Chcesz dorosnąć - musisz trochę się zmienić, wyjść do ludzi, odważyć się na coś co wydaje się mało komfortowe...
Chandler Levack jest w tym bardzo przekonujący, jego bohater czasem nas drażni, ale też dobrze rozumiemy targające nim uczucia, jego lęki. To świat, który pewnie zrozumieją lepiej widzowie po 40, świat bez komórek, Netflixa, tu oglądanie filmu, dokonywanie wyboru, było pewnego rodzaju świętem. I to chyba tworzy jego urok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz