poniedziałek, 17 maja 2021

Wegetarianka - Han Kang, czyli to co normalne, to co szalone

Dawno nie czytałem nic tak ciekawego, niepokojącego, tak innego. Może to klimat Azji, odmienność kultury, ale też zasługa wrażliwości koreańskiej pisarki. Napisała powieść, w której nie brakuje niedopowiedzeń, snów, domysłów, to właśnie jest jej mocna strona, dzięki której sami szukamy interpretacji i pewnych odpowiedzi.
W trzech rozdziałach, choć z różnych punktów widzenia przyglądamy się tej samej historii, jakby jej kolejnym etapom. Pewna niewielka zmiana w życiu, decyzja o rezygnacji ze spożywania mięsa, stanie się początkiem dużo poważniejszego procesu, który będzie zauważalny i będzie również oddziaływał na innych członków rodziny. Ci którzy uciekną, oddalą się, bo uznają to za zbyt trudne, pewnie niewiele zrozumieją - dla nich to jakaś fanaberia, wariactwo. Dla tych, którzy zostaną, stanie się jasne, że choć bohaterka zostanie zamknięta w zakładzie psychiatrycznym, być może po prostu dokonała w swoim życiu pewnego wyboru. Radykalnego, ale takiego, który również trzeba uszanować.


Co bowiem oznacza rezygnacja z mięsa dla Yǒng-hye. Nie stoją za nią początkowo jakieś względy moralne, czy nawet zdrowotne - ona zmaga się z koszmarem, który nie daje jej spokoju, który nakazuje zmianę w życiu. I ona próbuje po prostu tą zmianę odnaleźć, sprawić, by się uwolnić od tego co ją dręczy. Choćby wywierano na nią presję, prośbą i groźbą, próbując przekonać, że to nie jest normalne, że ma postępować tak jak wszyscy, ona woli zostać skazana na zamknięcie.
W tle tego wyboru, który przecież jedynie z pozoru dotyczy jedynie spraw żywieniowych mamy kulturę patriarchatu, zawieranie małżeństw bo tak wypada, bo tak może będzie łatwiej, życie bardziej obok siebie niż ze sobą. Pozory, które nazywane są normalnością. A przecież w głębi tak wiele jest bólu, samotności, niezrozumienia, niezrealizowanych pragnień, skrywanych emocji. Pewne sprawy lepiej zobaczymy dopiero w częściach opowiadanych z punktu widzenia siostry bohaterki i jej męża.
Mięso staje się symbolem tego życia, które wciąż zadaje rany, które sprawia, że serce krwawi. Powrót do natury, nawet do zatracenia człowieczeństwa, zaczyna wtedy wydawać się wcale nie takim złym wyborem.

2 komentarze:

  1. Pierwszy raz czytałam tą książkę kilka lat temu i od tamtej pory jest jedną z najważniejszych książek, które przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie, to wydanie jest wznowieniem. Na pewno lektura, która intryguje, nie pozwala o sobie zapomnieć. Podobnie jest film na jej podstawie, ale jeszcze go nie upolowałem. Ciekaw jestem scen malowania, które tu tak plastycznie i z wielką wrażliwością opisano

      Usuń