niedziela, 6 grudnia 2020

Władza i imperium - Marc Cameron (Tom Clancy), czyli uczeń i mistrz

Trzeci tom w ramach wznowienia cyklu z Jackiem Rayanem Toma Clancy'ego. I co trochę zaskakujące - postawiono tym razem na rzecz zupełnie nową, czyli po dwóch książkach bardziej znanych i wznawianych ukazuje się rzecz wydana już po śmierci autora, w ramach kontynuacji serii (i po raz pierwszy). Marc Cameron jest już chyba czwartym autorem zaproszonym do współpracy, mam jednak wrażenie, że poradził sobie z zadaniem bardzo dobrze. Ci którzy kochali Clancy'ego za rozbudowane opisy (militaria, techniczne detale, zależności służbowe, rangi) i wielowątkowość, będą czuli się w swoim żywiole, ale Władza i imperium (to już tom 24 o Ryanie) to także rzecz absolutnie trzymająca w napięciu.
Oczywiście trochę w stylu dawnych mistrzów, czyli to mieszanka polityczno-szpiegowsko-sensacyjna, w której jasno zarysowany jest podział na dobrych i złych. Frajda jednak jest!


Trochę zaskoczył mnie ten przeskok, czyli widzieć Jacka Ryana jako prezydenta, a w roli "tego w akcji" widzieć jego syna, to olbrzymi skok nie tylko w czasie, ale i mentalny. Dawny bohater Clancy'ego zachował jednak jaja i na pewno nie jest typem polityka, który nie dostrzega już ludzi. Żeby podejmować słuszne decyzje, musi kierować się nie tylko instynktem, ale i słuchać doradców, wybierać sobie ludzi na których można polegać. I rozmawiać. Bo jak się okazuje, dużo więcej można czasem dostrzec pomiędzy oficjalnymi formułkami. Tym razem to co spędza sen z głowy prezydenta, to zaostrzająca się atmosfera między USA i Chinami. Każdy drobiazg, może wywołać wojnę w różnych jej wymiarach, a w dzisiejszym świecie ta handlowa, może być równie groźna jak i ta z użyciem armii.
Takich drobiazgów w ostatnim czasie dzieje się wiele i Jack coraz bardziej zastanawia się nad zaostrzeniem swej polityki. Podejrzewa bowiem przywódcę Chin o rozgrywanie jakiejś zakulisowej rozgrywki, w której chce on zrzucić winę za różne rzeczy na Amerykanów. Przed spotkaniem obu przywódców trzeba dobrze przygotować argumenty.

Równolegle autor podrzuca nam jakieś sceny z agentami służb różnych krajów - nie tylko Amerykanów, ale i Chińczyków, czy nawet Japonii, na terenie której ma odbyć się najbliższe spotkanie szczytu G8. Tajne operacje i ich próby rozgryzienia, zamachy, ofiary, działania w terenie, a potem analizowanie każdego detalu - nie tylko własnych błędów, ale i informacji jakie udało się zdobyć. Kto, za czyje pieniądze, na czyj rozkaz - to wszystko może pomóc służbom w uzyskaniu przewagi, dzięki której politycy ich krajów, mają mocniejsze karty przetargowe w rozmowach.
Czego tu nie ma. Mafia japońska, terroryści islamscy, ale także zwykli zwyrodnialcy zajmujący się handlem ludźmi, pedofile, wykorzystujący dzieci - jak się okazuje pozornie nie połączone ze sobą sprawy, mogą jednak dostarczyć jakichś informacji, które pomocne będą innemu zespołowi. Więcej tu akcji niż polityki, ale w tej łamigłówce cena jest bardzo wysoka, bo może chodzić o losy kraju.

Niezależnie od śledzonego przez nas wątku i naszej ciekawości jak też to wszystko się ze sobą da połączyć, to po prostu wciąga na maksa. Blisko 600 stron pochłania się błyskawicznie. Dla tych, którzy lubią thrillery sensacyjne z pewną dozą brutalności, pozycja idealna. Cameron okazał się dobrym uczniem mistrza i mam nadzieję, pozostałe jego pozycje z Ryanem ukażą się wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz